The Game: Pijacki koncert

Uczestnicy festiwalu w duńskim Roskilde mieli okazję uczestniczyć w wyjątkowym koncercie The Game. Amerykański raper w czasie godzinnego występu opróżnił na scenie wielką butlę szampana, półlitrową flaszkę whisky i... wciąż świetnie rymował.

The Game zaczął od szampana...
The Game zaczął od szampana...INTERIA.PL

Występ The Game był jednym z nielicznych hiphopowych akcentów w Roskilde. Duński festiwal nastawiony jest raczej na artystów grających mniej lub bardziej tradycyjnego rocka. Ale w programie imprezy fani hip hopu mogli dla siebie wyszukać takie rodzynki, jak występ Snoop Dogga, Roots Manuvy, czy The Game. I to właśnie ten ostatni dostarczył widzom najwięcej wrażeń. Niekoniecznie muzycznych...

Raper z Zachodniego Wybrzeża wjechał sobie na scenę stylowym rowerkiem, spóźniony pół godziny, w asyście dwóch postawnych bodyguardów i kilku kumpli, którzy w czasie koncertu bez skrępowania palili jointy i z kieliszków popijali whisky.

INTERIA.PL

A The Game już na wejściu zaliczył wpadkę - przywitał się z publiką krzycząc "Hello Copenhagen". Niestety, aż do końca imprezy wydawało mu się, że jest w stolicy Danii, a nie w miejscowości oddalonej od niej o kilkadziesiąt kilometrów...

Ale nie takie rzeczy wybacza się idolom. Zwłaszcza, gdy prezentują na scenie tak wysoki poziom rymów. A materiał z debiutanckiego "The Documentary" broni się na żywo rewelacyjnie.

Jednak nie muzyka utkwi na dłużej uczestnikom tego koncertu. W pewnym momencie The Game wyłowił z publiki breakdancera. Chłopak miał zatańczyć przed mistrzem, ale najpierw musiał się z nim napić? Zaczęło się od butelki szampana, która raper zmęczył w kilkanaście sekund.

Młody Duńczyk nie dał rady bąbelkom, ale świetnie poradził sobie z breakiem. A w tym czasie amerykański raper spalił jointa i jednym haustem opróżnił półlitrową whisky. I wciąż był w stanie kontynuować koncert! Co prawda następny kawałek zarymował na siedząco, ale dalej było już z górki.

INTERIA.PL

Na scenie wylądowały w między czasie damskie stringi, a rozgrzany The Game pokazał wszystkim, którą część jego ciała mogą possać 50 Cent i George W. Bush. Mały zgrzyt wystąpił tylko podczas bisów. Wyraźnie już wstawionemu raperowi wszystko się pomieszało i... zaczął swój show od początku. Kolejny raz te same kawałki, kolejny raz wybór tancerza z publiki i kolejne podejście do szampana oraz whisky.

Ale w tym momencie na scenę wkroczył kumpel The Game i skończył ten szalony występ, zanim raper zdążył jeszcze cokolwiek w siebie wlać. A żeby pożegnanie z Roskilde przebiegło w miłej atmosferze, chłopaki zabrali ze sobą za scenę kilka urodziwych Skandynawek.

Szymon Jadczak, Roskilde

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas