The Beatles kontra The Rolling Stones. Jak było naprawdę?

The Rolling Stones w tym roku będą obchodzić 60 lat istnienia /William Lovelace / Stringer /Getty Images

W latach 60. w mediach wielokrotnie tworzono złudę konkurencji pomiędzy The Beatles a The Rolling Stones. Dwa zespoły wywodzące się z Wielkiej Brytanii rzeczywiście były najpopularniejszymi wówczas grupami, ale daleko było im do konfliktów. Jak w rzeczywistości wyglądały relacje muzyków?

Relacje obu zespołów są owiane legendą. Pierwszy przebój The Rolling Stones, "I Wanna Be Your Man", został napisany przez duet Lennon/McCartney. W 1967 roku mogliśmy usłyszeć kompozytorski duet gościnnie w piosence Stonesów "We Love You", a pod koniec lat 60. John Lennon pojawił się w projekcie "The Rolling Stones Rock and Roll Circus". Media kreowały między nimi konflikt, który miał nie istnieć, choć jak się okazuje, między frontmanami bywały niesnaski.

Przez lata 60. muzycy nie wchodzili sobie w drogę. Beatlesi uchodzili za grzecznych, a Rolling Stonesi tworzyli dla nich przeciwwagę. Po działaniach, współpracach w poszczególnych utworach (m.in. "A Day in The Life" czy wspomnianym już "We Love You") można było sądzić, że między zespołami panuje dozgonna przyjaźń. Wszystko zrujnował jeden wywiad.

Reklama

W rozmowie, która odbyła się w 1970 roku John Lennon mówił: "Mógłbym ci jedno po drugim wyliczyć to wszystko, co robiliśmy my, a co dwa miesiące później robili Stonesi. Tak było za każdym naszym albumem, ze wszystkim za co się braliśmy, że Mick Jagger robił dokładnie to samo. Zrzyna z nas. (...) Odrzuca mnie kiedy sugeruje się, że Stonesi są tacy rewolucyjni, jacy Beatlesi nigdy nie byli. (...) Nie mogę tego ścierpieć, bo nawet jego pierwszy - drugi album, to my dla niego napisaliśmy" - mówił Jannowi Werner, dziennikarzowi magazynu "Rolling Stone", Lennon.

Wygląda na to, że w połowie lat 70., czyli w czasie gdy Lennon zrobił sobie przerwę od muzyki, coś zmieniło się w jego zachowaniu i sposobie myślenia. Wspominał to Keith Richards, gitarzysta The Rolling Stones. "Byli Beatlesi i był John. Jako zespół, byli wspaniali. Ale John, był odrębnym człowiekiem. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Nie widywaliśmy się zbyt często. Ale on pojawiał się w hotelu. Zazwyczaj, jeśli byłem w mieście, zatrzymywałem się w Plaza [hotel w Nowym Jorku]. Jeśli John się pojawiał, oznaczało to, że chce się zabawić" - wspominał dawne czasy muzyk.

"Nie przychodził tam, żeby dyskutować, wiesz, o filozofii, chociaż tak się to kończyło. Po prostu przyjeżdżałem do miasta, a tam rozlegało się pukanie do drzwi: 'Hej, co tu się dzieje?' [Zwykle] wyciągnęlibyśmy gitary i śpiewali. A w wolnym czasie dyskutowalibyśmy o dominacji nad światem" - żartuje legenda The Rolling Stones.

John Lennon zginął 8 grudnia 1980 roku. Było to w niecały miesiąc po wydaniu solowego albumu "Double Fantasy", którym powrócił z hukiem do muzycznego świata. Jego zabójstwo wstrząsnęło całym światem. W wywiadzie dla "The Guardian" udzielonym z okazji 20. rocznicy śmierci Lennona, Keith Richards, który grał w "konkurencyjnym" The Rolling Stones, opowiedział o tym, gdzie się wtedy znajdował i co czuł.

"Byłem w centrum miasta na Piątej Alei w Nowym Jorku. Kiedy dotarła do mnie pierwsza wiadomość, pomyślałem: 'Wyjdzie z tego. To tylko rana na ciele'. A później wiadomości naprawdę nadeszły. On nie był tylko moim kumplem, był kumplem wszystkich. Był zabawnym facetem. I jesteś oszołomiony, zdajesz sobie sprawę. Naprawdę w to nie wierzysz. I myślisz sobie: 'Boże, dlaczego nie mogę nic z tym zrobić?'. Nieźle to przepiłem. I wypiłem jeszcze jednego dla Johna. Potem było zamieszanie, telefony, próby dowiedzenia się, czy z Yoko wszystko w porządku" - wspominał w 2000 roku Richards.

"On zostawił na mnie ślad. Trochę mnie też odcisnęło się na Johnie, wiesz. [On] zabrał to ze sobą. Mój ojciec właśnie odszedł i mrugnął do mnie tuż przed śmiercią. Naprawdę jestem teraz bardziej pogodzony ze śmiercią. To mrugnięcie mnie kręci. Oddałbym to mrugnięcie Johnowi" - wspominał śmierć ojca w 2002 roku. 

W 2003 roku muzyk miał zwyczaj odpowiadać fanom na zadane pytania za pośrednictwem swojej strony internetowej. Wówczas został zapytany o kontakty z Beatlesami. Powiedział wtedy, że każdy z Beatlesów był wyjątkowy, ale z Johnem łączyła go szczególna więź. "John był moim szczególnie dobrym przyjacielem. Historie, których nie da się opowiedzieć" - śmiał się Richards. "George był uroczym facetem, mamy Paula, świetnego autora piosenek, i Ringo. Co za facet, co za stateczny beat" - oceniał w nagraniu poszczególnych członków zespołu. 

Do pierwszego spotkania obu zespołów doszło jeszcze przed wybuchem wielkiego sukcesu Beatlesów, w brytyjskim Richmond. "Przyszli zobaczyć jak gramy, graliśmy w pubie, w Station Hotel w Richmond, to był nasz koncert. To był jedyny, jaki graliśmy i wszyscy dobrze się bawili. Ja się odwracam i stoi tam tych czterech facetów w czarnych skórzanych płaszczach, to było niedługo po 'Love Me Do'. To znaczy, że to było naprawdę wcześnie, a to jest początek lat 60-tych. Od tego momentu zawsze byliśmy dobrymi kumplami. Kiedy nowy singiel George'a (był gotowy) zawsze upewnialiśmy się, że ze sobą nie kolidują, bo w tamtych czasach było tak, że co dwa miesiące trzeba było mieć nowy singel" - tłumaczył Richards w nagraniu. 

"Współpracowaliśmy ze sobą, więc nie szliśmy łeb w łeb, bo inaczej wydawało się, że 'jesteś albo Beatles albo Stones', bzdura. Jesteśmy do siebie tak podobni, to nieprawda. Wszyscy to dostrzegliśmy i to była jedna z najwspanialszych rzeczy w tym projekcie. Chodzi mi o to, że między tymi dwoma zespołami nigdy nie było poczucia rywalizacji, była współpraca" - mówił o relacjach Beatlesów i Stonesów w latach 60.

W 2015 roku jednak Keith Richards skrytykował niektóre dokonania Beatlesów - szczególnie uznawany przez krytyków za jedno z ich największych osiągnięć - album "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band". W wywiadzie dla "Esquire" mówił wówczas, że Beatlesi brzmieli świetnie, kiedy byli Beatlesami. Ale w tej muzyce nie ma zbyt wielu korzeni". Tłumaczył, że Beatlesi dali się ponieść, bo tworząc nową muzykę nie wiedzieli, co tak naprawdę chcą przekazać. "Zaczynasz robić 'Sgt. Pepper'. Niektórzy ludzie uważają, że to genialny album, ale ja myślę, że to misz-masz bzdur..." Przy okazji dołożył też Stonesom, bo stwierdził, że to album"... w rodzaju 'Satanic Majesties' [płyta The Rolling Stones wydana niemal w tym samym czasie co 'Sgt. Pepper's' - przyp. red]. Jeśli wy możecie zrobić kupę g***a, to my też możemy" - stwierdził.

W 2016 roku natomiast, podczas festiwalu Desert Trip, na jednej scenie występowały legendy rocka lat 60. i 70. W line-upie nie zabrakło m.in. Paula McCartneya i Rolling Stonesów. Ci ostatni zagrali wtedy przebój "Come Together"

Szerokim echem odbiły się niedawne komentarze Paula McCartneya na temat Rolling Stonesów, które błyskawicznie komentował Mick Jagger. W październiku 2021 roku ukazał się wywiad dla "New Yorkera", w którym McCartney powiedział: "Nie wiem, czy powinienem o tym mówić, ale The Rolling Stones zawsze był zespołem, który grał bluesowe covery, podczas gdy nasza twórczość była nowoczesna i różnorodna". W ten sposób artysta rozwinął swoją wcześniejszą wypowiedź z programu "The Howard Stern Show" (z kwietnia 2020). Wówczas powołał się na osobistą rozmowę z gitarzystą Richardsem. Ten miał pozazdrościć Beatlesom, że u nich było czterech wokalistów, a w jego grupie tylko jeden.

Jagger, wówczas w trakcie trasy koncertowej z The Rolling Stones, powiedział krótko ze sceny: "Jeden zespół nadal gra na stadionach, a drugi nie istnieje". Wygląda więc na to, że więcej problemów w relacjach między grupami wyrosło już po latach. 

Trudno nie przyznać Jaggerowi racji - pomimo wszelkich medialnych rozważań na temat stosunków muzyków, The Rolling Stones w tym roku będą celebrować sześćdziesięciolecie, a w 2020 roku minęło 50 lat od rozpadu Beatlesów.

Choć do okrągłej rocznicy nie dotrwał zmarły w ubiegłym roku Charlie Watts, to z pewnością będzie to wyjątkowy rok dla muzyków grupy. Fani także powinni być zadowoleni, bo jak zapowiadał Ronnie Wood, muzycy planują w tym roku rocznicową trasę po Europie. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy