Tak wyglądały jego ostatnie chwile. Słynny DJ walczył z demonami
Avicii był najsłynniejszym DJ-em na świecie. Jego muzykę uwielbiały tłumy ludzi, jednak niewielu zdawało sobie sprawę z tego, przez co przechodził muzyk. Artysta zmagał się z wieloma problemami. Zmarł niespodziewanie w 2018 r., pogrążając w smutku najwierniejszych fanów. Niedawno powstał film, poświęcony jego życiu, w którym ujawniono, jak wyglądały ostatnie chwile Aviciiego.
Tim Bergling, znany globalnie jako Avicii, zasłynął jako utalentowany DJ. Świat dowiedział się o nim już w 2010 r., kiedy artysta wydał swój pierwszy singiel "Seek Bromance". Piosenka stała się ogromnym przebojem, nie tylko w Szwecji, z której pochodził muzyk, ale także w Holandii, Belgii czy Wielkiej Brytanii. Rozpoczęło to pasmo sukcesów DJ-a i doprowadziło go na sam szczyt popularności.
Avicii odnosił międzynarodowe sukcesy
Avicii zaczął grać na największych scenach świata i gromadził pod nimi tłumy fanów. W 2013 r. stworzył wyjątkową kolaborację z Bennym Anderssonem i Björnem Ulvaeusem z zespołu Abba. Wspólnie nagrali utwór, który stał się oficjalnym hymnem 58. Konkursu Piosenki Eurowizji. W 2012 i 2013 r. DJ znalazł się na trzecim miejscu w prestiżowym rankingu "DJ Mag Top 100". Stworzył przeboje, znane po dziś dzień na całym świecie, takie jak: "Waiting For Love", "Wake Me Up" czy "Hey Brother".
Popularność wiązała się dla niego z wieloma trudnościami
Rosnąca popularność, z którą każdego dnia był zmuszony mierzyć się Avicii doprowadziła go do krytycznego stanu. Pomimo sukcesów, które odnosił, kariera DJ-a była dla niego trudna. Artysta zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i atakami paniki, które nadchodziły tuż przed każdym wyjściem na scenę. Niedawno jeden z jego przyjaciół wyjawił także, że muzyk był uzależniony od środków przeciwbólowych. "Dla niego miało to na celu stłumienie niepokoju, ale wywołało tylko większy niepokój" - powiedział Jesse Waits w rozmowie z Daily Mail.
Powstał film o życiu Aviciiego
Od tragicznej śmierci pogrążonego w problemach muzyka minęło sześć lat. Na festiwalu Tribeca Film Festival w Nowym Jorku zadebiutował właśnie film dokumentalny, opowiadający o życiu i ostatnich chwilach przed śmiercią Aviciiego. "Avicii: I’m Tim" to obraz w reżyserii Henrika Burmana. Filmowiec pokazał w nim ścieżkę kariery wybitnego DJ-a, a także jego ostatnie lata życia. Przeprowadzono wywiady z rodziną i przyjaciółmi, które obnażyły nowe fakty i smutną prawdę na temat Tima.
W filmie osoby związane z muzykiem wyznają, że zmagał się on z uzależnieniami i cierpiał z powodu problemów psychicznych. Każde wyjście na scene i zagranie przed tłumem fanów wiązało się dla niego z niewyobrażalnym stresem i paniką. Avicii, jak sam twierdził, "zabijał się" wykańczającą pracą i nieustannym przebywaniem w trasie koncertowej. Co prawda, w 2016 r. przerwał aktywne koncertowanie, jednak wciąż nie pomogło to w zwalczeniu problemów.
Przyjaciele za późno zauważyli, że Avicii potrzebował pomocy
W dokumencie przedstawiono także żal osób, które były Timowi najbliższe. Wielu z nich wyznało, że zbyt późno zauważyli, że z przyjacielem dzieje się coś złego. Nie byli w stanie dostrzec jego wołania o pomoc na czas. Jego ostatnie dni życia były desperacką próbą znalezienia ukojenia. Artysta bowiem spędził je w samotności, oddając się dalekowschodnim praktykom duchowym i nie spożywając żadnego jedzenia. Jego życie zakończyło się tragicznie - 20 kwietnia 2018 r. Avicii popełnił samobójstwo.