Slayer powraca na scenę! Takiej informacji naprawdę nikt się nie spodziewał
Oprac.: Oliwia Kopcik
Fani metalu chyba nie mogli wyobrazić sobie lepszego rozpoczęcia roku. Do sieci trafiła informacja, że Slayer, który rozwiązał się w 2019 roku, wraca do koncertowania.
Pożegnalna, ogólnoświatowa trasa kalifornijskiej legendy thrash metalu trwała półtora roku i była podzielona na siedem części oraz serię występów na największych letnich festiwalach. W jej ramach zespół z Huntington Park w hrabstwie Los Angeles zagrał ponad 140 koncertów w 30 krajach i 40 stanach Ameryki. Tournée miało też dwa przystanki w kraju nad Wisłą.
Zwieńczeniem pożegnalnych wojaży po całym świecie był występ Slayera w słynnej hali widowiskowo-sportowej The Forum w Inglewood w Kalifornii, na przedmieściach rodzinnego Los Angeles. Tak dobiegła końca "The Final Campaigne".
Po wybrzmieniu finałowego klasyka "Angel Of Death" Tom Araya, grający na basie wokalista Slayera, nie krył wzruszenia, dziękując fanom za blisko 40 lat wspólnej przygody. "Chciałbym podziękować za czas spędzony z nami. Czas to rzecz cenna. Dziękuję więc, że spędziliście go z nami. Będę za wami tęsknił. Przede wszystkim jednak dziękuję wam za bycie częścią mojego życia" - łamiącym się głosem mówił urodzony w Chile frontman.
Ostatnią studyjną płytą aktualnych podopiecznych niemieckiej Nuclear Blast Records pozostaje wydany w 2015 roku album "Repentless". Później Amerykanie wypuścili koncertowy materiał "The Repentless Killogy" z występem, który odbył się 5 sierpnia 2017 roku dokładnie w tej samej hali w Inglewood, gdzie miał miejsce ostatni koncert Slayera.
Slayer powraca na scenę!
Teraz członkowie Slayera zapowiedzieli powrót na scenę! Póki co zapowiedzieli dwa koncerty w USA - na Louder Than Life (27 września, Louisville) oraz Riot Feście (22 września, Chicago).
"Dopadnie cię wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewasz" - czytamy na stronie zespołu. Formacja wraca w składzie, w którym występowała przed rozpadem: Tom Araya, Kerry King, Gary Holt i Paul Bostaph.
W sieci od razu pojawiły się spekulacje, bo przypomnijmy, że Kerry King ruszył z nowym projektem, o którym więcej przeczytać można tutaj. W wywiadzie udzielonym magazynowi "Rolling Stone" słynny amerykański gitarzysta powiedział też, że nie rozmawiał z wokalistą i basistą Tomem Arayą od chwili pożegnalnego koncertu Slayera.
"Ja i Tom zawsze mieliśmy inne zdanie. Gdy ja miałem ochotę na czekoladowego shake'a, on wolał waniliowego. 'Kerry, jakiego koloru jest niebo?' Błękitne. 'Tom, jakiego koloru jest niebo?' Białe. Różnimy się od siebie, co z wiekiem tylko się pogłębiało. Nie może być więc mowy o wspólnym spędzaniu czasu, nie zmienia to jednak faktu, że razem tworzyliśmy świetną muzykę i graliśmy wspaniałe koncerty" - zaznaczył. "Ani SMS-a, ani nawet e-maila. Gdyby Tom chciał się ze mną skontaktować, zapewne odpowiedziałbym. Zależy, w jakiej sprawie, ale na tę chwilę nie życzę mu źle" - dodał.
W tej samej rozmowie były gitarzysta Slayera nie szczędził też gorzkich słów pod adresem perkusisty Dave'a Lombardo, którego wyrzucono z zespołu w 2013 roku w oparach konfliktu o nieuczciwy podział dochodów. "Nie. Lombardo jest dla mnie martwy" - odparł Kerry King na pytanie, czy od tamtego czasu rozmawiał z byłym perkusistą Slayera.