Reklama

Sarsa nagranie płyty "Runostany" przypłaciła konfliktami w związku

Swój czwarty, najbardziej osobisty w karierze album „Runostany” Sarsa współtworzyła m.in. z Pawłem Smakulskim, który był odpowiedzialny za jego aranżacje i produkcję. To zarazem jej partner życiowy i ojciec jej syna. Piosenkarka wspomina, że ich współpraca obfitowała w wielkie emocje – nie obyło się bez trzaskania drzwiami i rzucania gitar, ale po każdym starciu się godzili.

Swój czwarty, najbardziej osobisty w karierze album „Runostany” Sarsa współtworzyła m.in. z Pawłem Smakulskim, który był odpowiedzialny za jego aranżacje i produkcję. To zarazem jej partner życiowy i ojciec jej syna. Piosenkarka wspomina, że ich współpraca obfitowała w wielkie emocje – nie obyło się bez trzaskania drzwiami i rzucania gitar, ale po każdym starciu się godzili.
Sarsa o nagrywaniu najnowszej płyty /Piotr Matusewicz /East News

Partner życiowy Sarsy, starszy od niej o sześć lat Paweł "Smaga" Smakulski też jest muzykiem. Od 2010 do 2018 r. związany był z zespołem Golden Life. Natomiast od kilku lat skupia się przede wszystkim na pracy z ukochaną. Przyłożył rękę do jej trzech albumów - "Pióropuszy", "Zakryj""Runostanów". Ten ostatni miał premierę 25 lutego.

Sarsa bardzo docenia to, że blisko obok niej jest ktoś, z kim dzieli zarówno życie prywatnie, jak i zawodowe. Gdyby jeszcze raz miała decydować, z kim stworzy "Runostany", to znów zwróciłaby się o pomoc do Pawła, mimo pewnej dramaturgii, która towarzyszy ich współpracy. 

Reklama

"Oczywiście płyta powstawała w wielkich emocjach. Było trzaskanie drzwiami i rzucanie gitarami. Tyle że zawsze godzimy się przed zachodem słońca. Między jest niewątpliwa chemia i miłość. I ta miłość pozwala nam te trudne sprawy, czyli pracę z życiem prywatnym, godzić i łączyć. Jakby nie było miłości, to myślę, że już byśmy dawno się pożegnali" - Sarsa mówi PAP Life.

Gwiazdy przyznaje, że nie potrafić tworzyć, działając w sposób uporządkowany. 

"Tworzę coś z chaosu. By czasami powstało coś nowego, musi przejść tajfun" - przyznaje.

Artystka pracowała nad swoim nowym albumem w przełomowym dla niej czasie. 

"Działo się to, kiedy byłam w ciąży i czekałam na narodziny mojego synka (Leonard przyszedł na świat w pierwszej połowie 2021 r. - red.). I niewątpliwie on coś takiego dokonał w moim wnętrzu, że zapragnęłam wyjść ze strefy komfortu. Wcześniej tworzyłam kolejne płyty, które miały nośne utwory radiowe i za tym szło bardzo dużo sukcesów i wyrazów uznania. Ale w pewnym momencie poczułam, że się nie rozwijam i że stoję w miejscu. No i ciąża dała mi odwagę, by wykonać krok w stronę rozwoju artystycznego i zawodowego" - opowiada.

To najbardziej mroczna i najbardziej osobista z jej płyt. Wyrzuciła na niej z siebie frustracje, jakie nagromadziły się w niej podczas pandemii. Opowiada w niej też o konfliktach i podziałach, które trawią Polskę i świat. Szczególnie słychać to w singlu "Wieża". 

"Nie miałam wglądu w przyszłość, kiedy tworzyłam 'Runostany'. Ale mam wrażenie, że teraz, kiedy słucham tych piosenek, to te treści bardzo pasują do obecnej rzeczywistości" - mówi Sarsa.

Wkrótce piosenkarka wyruszy w trasą koncertową. Otworzy ją występ w warszawskim klubie Palladium 9 kwietnia. 



PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Sarsa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy