Reklama

Sammy Hagar przed śmiercią pogodził się z Eddiem Van Halenem. "Kocham cię, bracie"

Były wokalista Van Halen przyznał, że przed śmiercią zakopał topór wojenny z Eddiem Van Halenem. W ostatnim wywiadzie opowiedział o rozmowie przed śmiercią gitarzysty.

Były wokalista Van Halen przyznał, że przed śmiercią zakopał topór wojenny z Eddiem Van Halenem. W ostatnim wywiadzie opowiedział o rozmowie przed śmiercią gitarzysty.
Eddie Van Halen i Sammy Hagar w 1986 roku /John Atashian /Getty Images

Po śmierci Eddiego Van Halena w programie Howarda Sterna wypowiedział się wieloletni wokalista zespołu (1985 - 1996 i 2004 - 2006), Sammy Hagar, który w ostatnich latach był skonfliktowany ze słynnym gitarzystą. Wokalista przyznał, że wokalista pogodził się z muzykiem przed jego śmiercią.

Rockmani zrobili to w sekrecie, aby uniknąć jakichkolwiek spekulacji na temat reaktywacji zespołu. 

"Eddie i ja wymieniliśmy SMS-y i od początku tego roku był to prawdziwe 'święto miłości'. Zgodziliśmy się, aby nikomu o tym nie mówić, bo nakręci to plotki o naszej reaktywacji, a każdy z nas wiedział, że do tego nie dojdzie. W dodatku (Eddie - przyp. red.) nie chciał , aby ktoś wiedział o stanie jego zdrowia. Przestał odpisywać mi miesiąc temu i zorientowałem się, że nie jest dobrze. Spróbowałem skontaktować się z nim tydzień przed jego śmiercią i zdałem sobie sprawę, że to kwestia kilku dni. To wszystko jednak stało się za szybko" - mówił.

Reklama

Teraz ujawnił jednak, że skontaktowanie się z Van Halenem nie było takie łatwe. 

"Słyszałem, że był w złym stanie i chciałem się z nim skontaktować. W końcu powiedziałem: 'Po prostu zadzwonię'. Dzwoniłem do jego brata, dzwoniłem do jego menadżera, dzwoniłem do jego przyjaciół i mówiłem: 'Hej, powiedz Edowi, daj mu mój numer. Powiedz mu, żeby zadzwonił, jeśli kiedykolwiek zechce ze mną porozmawiać. Naprawdę chcę z nim porozmawiać, pomóc mu i zobaczyć, co mogę zrobić'. Ale nigdy tego nie zrobili" - opowiadał w rozmowie z "Variety".

W końcu porozmawiał z Georgem Lopezem, długoletnim przyjacielem Van Halena. "Powiedział: 'Sammy, Eddie jest w złym stanie, kocha cię, musisz się z nim dogadać', a ja mu odpowiedziałem: 'Daj mi jego piep**ony numer, a gwarantuję ci, że do niego zadzwonię'" - mówił dalej. 

Przyznał, że na początku rozmowy z Van Halenem z zakłopotaniem spytał, dlaczego nie odpowiadał. "Dlaczego nie zadzwoniłeś?! Nie dzwoń, ku**a, do mojego brata, dzwoń do mnie!" - miał odpowiedzieć gitarzysta. "Powiedziałem: 'Kocham cię człowieku' i bum - byliśmy pogodzeni. To była piękna rzecz" - podsumował Hagar.

Eddie Van Halen zmarł 6 października w wieku 65 lat po długiej walce z rakiem.

Na początku XXI wieku zdiagnozowano u niego raka języka - część tego organu została mu usunięta po diagnozie. Według serwisu TMZ przez ostatnie pięć lat gitarzysta hardrockowej grupy Van Halen (posłuchaj!), podróżował pomiędzy USA a Niemcami na leczenie w postaci radioterapii. W 2019 roku u gitarzysty miało dojść do nawrotu choroby, a nowotwór tym razem miał zaatakować gardło. W listopadzie zeszłego roku gwiazdor miał trafić do szpitala. 

Według najnowszych informacji bezpośrednią przyczyną śmierci rockmana był udar (w karcie śmierci zapisany jako incydent mózgowo-naczyniowy). Oficjalna sekcja zwłok stwierdziła również, że Van Halen cierpiał z powodu innych schorzeń, które w ostateczności doprowadziły do udaru. Gitarzysta miał raka płuc i skóry, arytmię oraz mielodysplazję szpiku (nazywana też stanem przedbiałaczkowym).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sammy Hagar | Eddie Van Halen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy