Reklama

Sądzi się z weteranem wojennym na łożu śmierci. Afera wokół gwiazdorskiej pary nabiera rozpędu

Trzy lata temu autorka hitu "I Kissed a Girl" i jej narzeczony, hollywoodzki aktor Orlando Bloom, nabyli wartą ponad 14 mln dolarów rezydencję w Montecito. Gwiazdorska para jak dotąd nie zdołała tam jednak zamieszkać. Wszystko przez konflikt z dotychczasowym właścicielem nieruchomości, nieuleczalnie chorym weteranem wojennym, który twierdzi, że w chwili podpisywania dokumentu sprzedaży nie był w pełni władz umysłowych. Perry nie ma jednak zamiaru odpuścić. W nowym pozwie domaga się ona zadośćuczynienia w wysokości 2,6 mln dolarów.

Trzy lata temu autorka hitu "I Kissed a Girl" i jej narzeczony, hollywoodzki aktor Orlando Bloom, nabyli wartą ponad 14 mln dolarów rezydencję w Montecito. Gwiazdorska para jak dotąd nie zdołała tam jednak zamieszkać. Wszystko przez konflikt z dotychczasowym właścicielem nieruchomości, nieuleczalnie chorym weteranem wojennym, który twierdzi, że w chwili podpisywania dokumentu sprzedaży nie był w pełni władz umysłowych. Perry nie ma jednak zamiaru odpuścić. W nowym pozwie domaga się ona zadośćuczynienia w wysokości 2,6 mln dolarów.
Katy Perry i Orlando Bloom toczą spór o luksusową willę z poprzednim właścicielem /Karwai Tang/WireImage /Getty Images

Jesienią 2020 roku Katy PerryOrlando Bloom weszli w posiadanie wartej ponad 14 mln dolarów rezydencji w Montecito w Santa Barbara. Na terenie posiadłości znajduje się urządzona w stylu śródziemnomorskim willa z ośmioma sypialniami i aż dwunastoma łazienkami, a także domek dla gości i sporych rozmiarów basen.

Reklama

Gwiazdorska para podkreślała w wywiadach, że imponująca nieruchomość jest ich "prywatnym azylem", w którym mają nadzieję wychować swoją córkę, 3-letnią Daisy Dove. Piosenkarka i hollywoodzki aktor powierzyli realizację transakcji swojemu menedżerowi biznesowemu Berniemu Gudviemu. Perry i Bloom do tej pory nie zdołali jednak zamieszkać w wymarzonym domu. Wszystko przez konflikt z dotychczasowym właścicielem nieruchomości Carlem Westcottem, który nabył posiadłość zaledwie dwa miesiące przed jej odsprzedaniem.

84-letni weteran wojenny, który cierpi na demencję i pląsawicę Huntingtona - postępujące i nieuleczalne schorzenia układu nerwowego prowadzące do niepełnosprawności fizycznej, ale i psychicznej - twierdzi, że w chwili podpisywania dokumentu sprzedaży znajdował się pod wpływem bardzo silnych leków, przez co nie był świadom konsekwencji swoich działań. Zdaniem jego prawników unieważnia to transakcję.

Z pozyskanych przez "Daily Mail" dokumentów sądowych wynika, że Perry złożyła pozew, w którym domaga się od Westcotta odszkodowania w wysokości 2,6 mln dolarów. Na tę ogromną sumę składają się zyski, jakie artystka mogłaby czerpać z pobierania czynszu za zajmowanie lokalu, odsetki od kredytu hipotecznego, podatek od nieruchomości oraz koszty związane z wynajmowaniem zastępczego mieszkania, za które miała ona płacić 75 tys. dolarów miesięcznie.

Żądania piosenkarki wprawiły prawników Westcotta w osłupienie. Jak podkreślili, podczas kwietniowego przesłuchania gwiazda przyznała, że posiada trzy inne domy w Santa Barbara. Perry zeznała również pod przysięgą, że nie planowała wynajmować zakupionej w 2020 roku nieruchomości. Synowa mężczyzny opublikowała na Instagramie krótki filmik, w którym opowiedziała o kulisach sporu z gwiazdą.

"Mamy drugi dzień procesu. Strona przeciwna twierdzi, że mój teść w chwili zawierania umowy był w pełni władz umysłowych. On ma 84 lata. Zmaga się z pląsawicą Huntingtona i demencją. Demencja często powoduje u chorego podejmowanie impulsywnych, nieprzemyślanych decyzji. Po podpisaniu dokumentu stwierdził z przerażeniem, że wcale tego nie chciał. Jesteśmy tu więc po to, by walczyć o sprawiedliwość" - powiedziała Kameron Westcott, którą na Instagramie obserwuje ponad 380 tys. fanów (popularność zdobyła jako uczestniczka telewizyjnego show "Real Housewives of Dallas"). 

Pod najnowszym instagramowym postem Perry internauci apelowali do gwiazdy, by "zostawiła schorowanego człowieka w spokoju".

"To obrzydliwe, że lubisz walczyć w sądzie ze starszymi osobami. Chyba traktujesz to jak hobby. Pewnego dnia sama znajdziesz się po drugiej stronie" - grzmiał jeden z użytkowników serwisu. Nawiązał on tu do głośnej sprawy z 2017 roku. Perry wygrała wówczas proces z dwiema zakonnicami w podeszłym wieku, które próbowały zapobiec nabyciu przez nią ich starego klasztoru w Los Feliz, niedaleko Los Angeles. Ostatecznie sąd zdecydował, że piosenkarka ma prawo nabyć budynek, gdyż siostry nie są właścicielkami posiadłości, a jedynie jej rezydentkami, w związku z czym nie mają prawa nią dysponować.

Przedstawiciel rodziny Westcott w udostępnionym mediom oświadczeniu potępił działania artystki. "Zachowanie Katy Perry, która znana jest ze znęcania się nad słabszymi, pokazuje nam dobitnie, że nawet najjaśniej świecące gwiazdy mają swoją mroczną stronę. Choć na scenie śpiewa o miłości i współczuciu, prywatnie zastrasza słabych i bezbronnych dla własnych korzyści. W przeszłości pozwała dwie starsze siostry zakonne i zmusiła je do opuszczenia klasztoru, wytoczyła też proces właścicielce małej firmy, której jedynym przewinieniem jest posiadanie tego samego nazwiska. Wielokrotnie wygłaszała niestosowne komentarze na temat zdrowia psychicznego, a nawet zmusiła do pocałunku uczestnika programu 'Idol'. Teraz pozywa weterana wojennego, który znajduje się na łożu śmierci" - czytamy w oświadczeniu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Katy Perry | Orlando Bloom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy