Reklama

Robbie Robertson nie żyje. Lider The Band miał 80 lat

Kanadyjski muzyk Robbie Robertson nie żyje. W latach 70. doprowadził do sławy zespół The Band, a na koncie miał współpracę m.in. z Bobem Dylanem czy Martinem Scorsese. Miał 80 lat.

Kanadyjski muzyk Robbie Robertson nie żyje. W latach 70. doprowadził do sławy zespół The Band, a na koncie miał współpracę m.in. z Bobem Dylanem czy Martinem Scorsese. Miał 80 lat.
Robbie Robertson z The Band nie żyje. Miał 80 lat /Kevin Winter/Getty Images /Getty Images

Jak podaje portal "Variety", Robbie Robertson zmarł w środę 9 sierpnia w Los Angeles po długiej chorobie. Menedżer artysty poinformował, że Robertson odszedł w otoczeniu ukochanej rodziny. 

Najbardziej znany był z klasycznego repertuaru The Band - "The Weight" (posłuchaj!), "Up on Cripple Creek", "The Night They Drove Old Dixie Down", "The Shape I'm In" czy "It Makes No Difference".

Zaledwie dzień przed śmiercią zamieścił w sieci humorystyczny post z Garthem Hudsonem, obecnie jedynym żyjącym członkiem The Band. "Próbujemy zrekrutować nowego członka" - dopisał przy fotografii z okazji Światowego Dnia Kota.

Reklama

W ostatnim czasie pracował nad ścieżką dźwiękową do filmu Martina Scorsese "Killers of the Flower Moon". Rodzina muzyka poprosiła, by zamiast kwiatów wesprzeć darowizną fundację Six Nations of The Grand River, która wspiera Indian.

W sieci artystę żegnają przyjaciele, m.in. Joni Mitchell, Eric Clapton czy Stevie Van Zandt.

Robbie Robertson nie żyje. Miał 80 lat

Gdy muzyk miał zaledwie 16 lat, dołączył do grupy Hawks, która wspierała Ronniego Hawkinsa. 5 lat później koledzy z zespołu: Levon Helm, Rick Danko, Richard Manuel i Garth Hudson - zaczęli grać wspólnie z Robertsonem.

The Hawks prędko stało się zespołem wspierającym na koncertach Boba Dylana na trasie w 1965-66 roku. Pierwsze albumy studyjne, wydane już jako The Band, jak "The Band" i "Music From Big Pink" przyniosły grupie ogromną rozpoznawalność przede wszystkim w światku artystów muzycznych. Ich twórczością inspirowali się wielcy tamtych czasów jak Eric Clapton czy George Harrison.

"Od samego początku myślałem, że ta muzyka narodziła się z bluesa i muzyki country, południowych rzeczy. Obszar delty Mississippi, muzyka pochodząca z rzeki oraz z góry rzeki spotkały się i stworzyły coś nowego. Zawsze patrzyłem na to jako na źródło całości" - tłumaczył swoje inspiracje.

Napisane przez Robertstona utwory charakteryzowały wielowarstwowe głosy chórków, którymi byli utalentowani multiinstrumentaliści - Helm, Danko i Manuel. Od trzeciego albumu to Robertson stał się głównym twórcą piosenek.

The Band zagrało m.in. na festiwalu Woodstock, Isle of Wight czy Watkins Glen. Popularności przysporzyła im ponowna praca z Bobem Dylanem przy trasie koncertowej w 1974 roku. Niedługo później zespół zaczął borykać się z wewnętrznymi problemami, a uzależnienie od substancji odurzających u członków grupy spowodowało, że Robertson zdecydował o rozwiązaniu The Band. To wtedy nagrano legendarny film koncertowy "The Last Waltz".

W latach  90. The Band zjednoczyło się bez udziału Robertsona. Ten zajął się karierą solową i współpracą z Martinem Scorsese. Wokalista był kierownikiem i producentem muzycznym wielu produkcji, m.in. "Wściekły byk", "Król komedii", "Wyspa tajemnic", "Wilk z Wall Street", "Milczenie", "Irlandczyk" i ostatnio "Killers of the Flower Moon".

 Zaledwie dwa tygodnie przed śmiercią artysta udzielił wywiadu "Variety", gdzie opowiadał o trwającej od 55 lat współpracy z reżyserem. "Sami jesteśmy pod wrażeniem, że nasze braterstwo przetrwało wszystko" - powiedział o swojej pracy z reżyserem. "Przeszliśmy przez to; byliśmy tam i z powrotem. Jestem dumny z naszej przyjaźni i naszej pracy. To był po prostu dar otrzymany w tym w życiu" - mówił.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Band | nie żyje | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy