R. Kelly nie chce przebywać w celi pod zaostrzonym nadzorem
Pod koniec czerwca amerykański muzyk został skazany na 30 lat więzienia za przestępstwa seksualne, handel ludźmi i prowadzenie zorganizowanej działalności przestępczej. Teraz R. Kelly pozwał areszt na Brooklynie, w którym jest osadzony. Jego prawnicy twierdzą, że ich klient jest w tej placówce prześladowany. Piosenkarz uważa, że jest bezpodstawnie zamknięty w celi pod ścisłym nadzorem, na wypadek gdyby chciał popełnić samobójstwo.
R. Kelly przekonuje w pozwie, że od kiedy usłyszał wysokość kary, jest traktowany w areszcie jako potencjalny samobójca, choć nie jest to uzasadnione jego zachowaniem.
"R. Kelly nie ma skłonności samobójczych. Był w dobrej formie po wysłuchaniu wyroku i gotowy jest złożyć apelację. Umieszczenie go w celi pod ścisłym nadzorem jest środkiem represyjnym ze strony naczelnika placówki" - napisała na Twitterze adwokatka piosenkarza Jennifer Bonjean.
Prokuratura broni się natomiast, że decyzja o umieszczeniu R. Kelly’ego pod specjalnym nadzorem jest konsekwencją wcześniejszego poddania go badaniu psychologicznemu.
Obserwacja na wypadek ewentualnego samobójstwa zazwyczaj polega na umieszczeniu osadzonego w celi o spartańskich warunkach, w której musi on być ubrany w jednoczęściowy kitel. Więzień jest również częściej monitorowany przez strażników.
Być może te daleko idące środki ostrożności względem R. Kelly’ego wynikają z faktu, że amerykański system penitencjarny jest na cenzurowanym po tym, jak w 2019 r. samobójstwo w swojej celi na Manhattanie popełnił miliarder Jeffrey Epstein, który oskarżony był o nakłanianie do prostytucji i wykorzystywanie seksualne nieletnich dziewcząt.
To nie koniec problemów R. Kelly’ego. 15 sierpnia w Chicago rozpocznie się kolejny proces. Tym razem oskarżony jest o posiadanie pornografii dziecięcej.