Prześladowca zatrzymany pod domem gwiazdy. "Spał na werandzie"
Jak donoszą amerykańskie media, funkcjonariusze policji aresztowali mężczyznę, który od kilku tygodni wciąż pojawiał się w okolicy nowojorskiego apartamentowca zamieszkanego przez m.in. Taylor Swift. Został złapany na gorącym uczynku, gdy próbował włamać się do budynku i trafił do aresztu. Wedle słów sąsiadki gwiazdy, stalker Swift od jakiegoś czasu niemal codziennie pojawia się pod jej drzwiami. "Kilka razy wzywałam policję, ale bezskutecznie. Poprosiłam go, żeby wyszedł, a on patrzył na mnie tępym wzrokiem, jakby był w stanie katatonii. Totalny świr" - zdradziła kobieta.
Taylor Swift zamieszkuje w kompleksie mieszkań Tribeca Townhouse znajdującym się przy ulicy Franklin Street w Nowym Jorku. W ostatnim czasie niemal bez przerwy spokój jej, a także innych mieszkańców zakłócał tajemniczy mężczyzna, który marzył tylko o jednym - by spotkać wokalistkę. Teraz gwiazda, a także lokatorzy mogą odetchnąć z ulgą - w sobotę 20 stycznia policja aresztowała podejrzanego człowieka, który chciał siłą dostać się do budynku.
Informacje te potwierdził w rozmowie z "Page Six" rzecznik nowojorskiej policji. Interwencja odbyła się po zgłoszeniu w sprawie "niepożądanej osoby" podejmującej próbę wtargnięcia na teren obiektu. Jak na razie nie podano, kim jest psychofan, ale mieszkańcy przez ostatnie miesiące zdążyli go już poznać z nienajlepszej strony.
"Kręcił się po okolicy co najmniej od miesiąca. Widywałam go, jak spał na werandzie albo palił jednego za drugim. Krzyczał na przechodniów i wywoływał u wszystkich dyskomfort. Kiedy znowu pojawił się tuż przed Bożym Narodzeniem, mój mąż zapytał go, co tu robi, na co on odpowiedział, że chce się zobaczyć z Taylor. Miał nawet przy sobie kwiaty" - zdradziła mieszkająca niedaleko artystki kobieta.
"Kilka razy wzywałam policję, ale bezskutecznie. Poprosiłam go, żeby wyszedł, a on patrzył na mnie tępym wzrokiem, jakby był w stanie katatonii. Totalny świr" - dodała inna sąsiadka Swift.
Zatrzymanie miało odbyć się w dość spokojnych warunkach - mężczyzna nie stawiał oporu policji, został skuty kajdankami i zabrany przez policję. Tam na jaw wyszło, że w związku z innym przestępstwem, którego miał się dopuścić w przeszłości, nie może zostać zwolniony do domu. Wydano nakaz aresztowania i pozostawiono mężczyznę w ośrodku odosobnienia.