Producent muzyczny dopuścił się okropnego czynu? Padły oskarżenia
Oprac.: Konrad Klimkiewicz
Do Sądu Najwyższego w Nowym Jorku wpłynął pozew przeciwko Neilowi Portnowowi, 75-letniemu producentowi, który do 2019 roku pełnił funkcję przewodniczącego amerykańskiej Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji. Pozew dotyczy gwałtu, do którego miało dojść pięć lat temu w pokoju hotelowym. Portnow rzekomo odurzył swoją ofiarę, po czym wykorzystał ją seksualnie.
W 2019 roku Neil Portnow ustąpił ze stanowiska przewodniczącego amerykańskiej Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji, która przyznaje nagrody Grammy - najważniejsze wyróżnienia w branży muzycznej. Potem głośni zrobiło się o nim na początku 2020 roku, gdy za sprawą jego następczyni wyszły na jaw okoliczności jego odejścia ze stanowiska. Deborah Dugan została wówczas oskarżona o mobbing i tyranizowanie swoich pracowników.
W skardze, którą wniosła do Komisji ds. Równych Szans Zatrudnienia pojawiła się wzmianka o przyczynie odejścia jej poprzednika. Zgodnie z przedstawioną przez Dugan wersją wydarzeń, producentowi nie przedłużono kontraktu, bo wysunięto pod jego adresem zarzut zgwałcenia jednej z artystek.
Nowe informacje w sprawie Neila Portnowa
Nowe informacje w tej sprawie przedstawił tymczasem "The New York Times". Amerykański dziennik donosi, że do Sądu Najwyższego w Nowym Jorku wpłynął pozew przeciwko 75-letniemu obecnie Portnowowi. Pragnąca zachować anonimowość kobieta, która przedstawiona jest jako "instrumentalistka spoza Stanów Zjednoczonych" twierdzi, iż producent zgwałcił ją w 2018 roku, a więc kilka miesięcy przed zakończeniem jego współpracy z organizacją przyznającą nagrody Grammy.
Biały protest na Grammy 2018
Z relacji autorki pozwu wynika, że Portnow zaprosił ją do swojego pokoju hotelowego i zaproponował jej kieliszek wina. Artystka jest przekonana, że czegoś jej dosypał do trunku, bo po wypiciu niewielkiej ilości nagle poczuła się "bardzo zmęczona, oszołomiona i zdezorientowana". Wkrótce potem straciła przytomność, a wtedy Portnow ją zgwałcił.
Jak twierdzi, kilkakrotnie budziła się w trakcie napaści, jednak była zbyt odurzona, by móc zareagować. "Neil Portnow publicznie deklaruje wsparcie wobec kobiet. Jednocześnie wyrządza im ogromną krzywdę swoimi czynami. Nie chodzi zresztą tylko o niego - chodzi o kulturę panującą w branży muzycznej i całej branży rozrywkowej oraz jej relatywizm w kontekście gwałtu i molestowania" - skwitował w oświadczeniu prawnik powódki, Jeffrey R. Anderson.
Producent zaprzecza stawianym mu zarzutom, które jego przedstawiciel określił mianem "bezpodstawnych i skandalicznych". "Kiedy powódka podjęła pierwszą próbę wyłudzenia pieniędzy przy pomocy tych absurdalnych twierdzeń, pan Portnow natychmiast zwrócił się do działu kadr Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji. Zewnętrzne dochodzenie w tej sprawie wykazało, że nie ma absolutnie żadnych dowodów na poparcie zarzutów autorki pozwu. W obliczu tych fałszywych oskarżeń pan Portnow zamierza się bronić i z całą pewnością zwycięży" - skomentował w oświadczeniu dla magazynu "People" rzecznik producenta.