Powstanie film biograficzny o grupie Kiss. Kiedy premiera "Shout It Out Loud"?

Platforma streamingowa Netflix jest o krok od nabycia praw do dystrybucji filmu zatytułowanego "Shout It Out Loud". Opowie on historię rockowej grupy Kiss. Informację o bliskim końcu negocjacji w tej sprawie podał powołujący się na swoje źródła portal "Deadline". Według zapowiedzi, film ma szansę odnieść taki sam sukces jak "Bohemian Rhapsody" o grupie Queen.

Kiss podczas koncertu w Tauron Arenie Kraków
Kiss podczas koncertu w Tauron Arenie KrakówBeata ZawrzelINTERIA.PL

Scenariusz filmu "Shout It Out Loud" napisał Ole Sanders na podstawie pierwszej wersji scenariusza stworzonej przez Williama Blake'a Herrona. Reżyserem filmu będzie norweski twórca Joachim Ronning, na którego koncie są takie filmy jak m.in. "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara", "Czarownica 2" czy "Wyprawa Kon-Tiki".

Film powstanie w ścisłej współpracy z frotmanami grupy Kiss, Genem Simmonsem i Paulem Stanleyem. Nie jest znana jeszcze dokładna data premiery.

Dużą część stanowić będą koncertowe dokonania grupy, ale fabuła skupi się też na młodych latach Simmonsa i Stanleya, dwóch wyrzutków z Queens. Ich przyjaźń była początkiem słynnej rockowej kapeli, do której dołączyli gitarzysta Ace Frehley oraz perkusista Peter Criss. Próbując odróżnić się od innych grup rockowych charakteryzujących się jedynie długimi włosami, muzycy Kiss postawili na pirotechnikę i zapadający w pamięć makijaż.

Pochodzący z ortodoksyjnej chasydzkiej rodziny Gene Simmons nie kryje, że muzyką zajął się dlatego, że chciał być sławny. "Pamiętam, że wyszedłem ze szkoły i zobaczyłem Latynoskę skaczącą przez skakankę. Jej długie, czarne włosy obijały się o wspaniały tyłeczek. Dotarło do mnie, że to lepsze niż religia. Zacząłem zastanawiać się, jak zbliżyć się do takiej dziewczyny" - wspomina początki swojej kariery.

Z kolei wokalista Kiss, Paul Stanley, przyznaje, że nie był dobrym materiałem na rockmana. "Byłem głuchy na jedno ucho i miałem niewielką deformację, która sprawiała, że wyglądałem inaczej. Byłem niski, gruby, a muzyka okazała się moim zbawieniem. Miejscem, w którym mogłem się ukryć i marzyć. A gdy grałem muzykę, dziewczyny zawsze zbierały się wokół mnie" - wspomina.

Dwa dni później jego stan się pogorszył. Dostał pierwszego z dwóch krwotoków w mózgu, spowodowało to zapadnięcie w śpiączkę. Zmarł w niedzielę 24 listopada 1991 r.

(Eric Carr na zdjęciu pierwszy od prawej)
Początkowo naprawiał kuchenki gazowe, pracował jako archiwista, rozwoził z ojcem lodówki i mieszał cement. Chciał zostać naukowcem lub astronautą.
We wrześniu pokazał się jeszcze na uroczystości MTV Video Music Awards, co było jego ostatnim oficjalnym publicznym wystąpieniem.
Poza perkusją potrafił grać także na gitarze, gitarze basowej, harmonijce, klawiszach, był też dobrym wokalistą. Poza muzykowaniem dużo rysował. Stworzył animowany zespół The Rockheads do którego nagrał ścieżkę dźwiękową wydaną na pośmiertnym albumie "The Rockheads" i "Rockology".

(Eric Carr na zdjęciu pierwszy po prawej)
+6

Na koncie grupy Kiss jest ponad 100 milionów sprzedanych płyt, 30 złotych i 14 platynowych albumów. W 2014 roku została dołączona do Rock and Roll Hall of Fame. Muzycy Kiss są właśnie w trakcie trasy koncertowej "End of the Road Tour", która została przerwana przez wybuch pandemii koronawirusa. Jesienią ubiegłego roku trasa została wznowiona, a m.in. w sylwestra grupa Kiss zagrała koncert w Dubaju.

Koncert w Polsce został przełożony na 12 czerwca 2021 r. w Atlas Arenie w Łodzi.

INTERIA.PL/PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas