Pokazał, jak wygląda grób Ady Rusowicz. "Spoczywaj w pokoju"
Oprac.: Michał Boroń
Andrzej Kosmala, przyjaciel i wieloletni menedżer Krzysztofa Krawczyka, odwiedził grób słynnej królowej polskiego bigbitu. Ada Rusowicz zginęła w wypadku samochodowym 1 stycznia 1991 r. Jaki napis widnieje na miejscu jej ostatniego spoczynku?
"Wczoraj na poznańskim Cmentarzu Miłostowskim pomodliłem się przy grobie wielkiej gwiazdy polskiej piosenki i mojej Przyjaciółki ADY RUSOWICZ. Adusia spoczywaj w pokoju. R.I.P." - napisał na Facebooku Andrzej Kosmala, przyjaciel i menedżer Krzysztofa Krawczyka.
"Adrianna Rusowicz-Kędziora 1944-1991" - taki napis widnieje na nagrobku.
Nie wszyscy pamiętają, że królowa polskiego bigbitu była żoną Wojciecha Kordy, innego popularnego wokalisty, którego prawdziwe nazwisko to właśnie Kędziora. Razem występowali w zespole Niebiesko-Czarni, a potem w duecie Ada i Korda.
Ada Rusowicz przyszła na świat 8 września 1944 roku w Wilnie. W 1962 roku Rusowicz podjęła naukę w Zespole Szkół w Sztumie, a następnie zaczęła przyuczać się do zawodu nauczyciela. Pomysł ten jednak porzuciła i zainteresowała się muzyką.
W 1963 roku Ada Rusowicz zdobyła wyróżnienie na II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, a rok później wzięła udział w przesłuchaniu do chórku Czesława Niemena, który towarzyszył formacji Niebiesko-Czarni.
W legendarnej grupie działała w latach 1963-1976, gdzie występowała również u boku Heleny Majdaniec. Od 1967 roku śpiewała w Niebiesko-Czarnych już jako solistka. Wraz z zespołem koncertowała we Francji, Belgii, Jugosławii, Finlandii i RFN.
Po zakończeniu działalności zespołu, Rusowicz wraz ze swoim mężem występowała w duecie Ada i Korda, jednak projekt nie odniósł tak dużego sukcesu. W latach 80. wokalistka postanowiła wycofać się z życia publicznego i skupić na rodzinie. Wraz z Kordą Rusowicz miała dwoje dzieci - Bartłomieja i Annę Rusowicz, obecnie też popularną wokalistkę.
1 stycznia 1991 Ada Rusowicz wracała wraz z mężem i nowo poznanymi znajomymi z koncertu w Warszawie. W wyniku wypadku samochodowego pod Poznaniem zginęła. Przeżył tylko Wojciech Korda.
"Kiedy oglądam mamę na ekranie, odnajduję ją w sobie, w każdym moim geście i ruchu. Bo jesteśmy do siebie bardzo podobne. Nie rozumiałam, dlaczego stale gubię biżuterię, dlaczego całymi godzinami łupię orzechy, robię to czy tamto. Potem dowiadywałam się, że mama była taka sama, miała te same upodobania i przyzwyczajenia. Niesamowite jest to, że dopiero teraz, gdy mam prawie 30 lat, czuję, że ją poznaję..." - opowiadała Ania Rusowicz w książce "Być dzieckiem legendy" autorstwa dziennikarki Małgorzaty Puczyłowskiej.