Reklama

Pink Floyd: Opera i "Solidarność"

W odstępie zaledwie jednego dnia w Polsce odbędą się dwa koncerty dwóch muzyków związanych z legendarną angielską grupą Pink Floyd. Już w najbliższy piątek, 25 sierpnia, w Poznaniu, odbędzie plenerowa prapremiera opery "Ça Ira" Rogera Watersa, a dzień później koncert z okazji 26-lecia "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej zagra David Gilmour. Co dziś łączy i dzieli obu słynnych muzyków, niegdyś dobrych przyjaciół, których drogi nie tylko artystyczne rozeszły się w 1985 roku?

W marcu ukazała się trzecia solowa płyta Gilmoura, "On An Island". Zdaniem niektórych krytyków, gitarzysta kontynuuje na niej pomysły zawarte na ostatniej płycie Pink Floyd "The Divison Bell". Z kolei w poniedziałek, 21 sierpnia, do sklepów trafiła polska wersja opery "Ça Ira" Watersa, opowiadająca o rewolucji francuskiej.

Muzycznie dzieli ich sporo, ale połączyli ich... Polacy. Przy "On An Island" Gilmourowi pomagali znany kompozytor Zbigniew Preisner i ceniony pianista jazzowy Leszek Możdżer. Z kolei plenerową wersję opery "Ça Ira" przygotowuje Janusz Józefowicz, twórca słynnego "Metra".

Reklama

Sięgając do historii przypomnijmy, że grający na basie Waters był jednym z założycieli Pink Floyd w 1965 roku, razem z wokalistą i gitarzystą Sydem Barrettem, perkusistą Nickiem Masonem i klawiszowcem Richardem Wrightem.

Narastające problemy zdrowotne Barretta (zmarłego 7 lipca tego roku), sprawiły, że na jego miejsce w 1968 roku przyjęto Davida Gilmoura. W tym składzie zespół Pink Floyd przetrwał 12 lat, tworząc takie arcydzieła muzyki rockowej, jak "Dark Side Of The Moon", "Wish You Were Here" czy "The Wall".

Jednak z czasem narastał konflikt dwóch wielkich osobowości - Gilmoura i Watersa. Już płyta "The Wall" (1979) przez wielu została określona solowym albumem basisty Pink Floyd. To wrażenie pogłębiło się na "The Final Cut" (1983). Gilmour po latach przyznał, że praca nad tym albumem była niekończącym się koszmarem. Także Nick Mason podkreślał, że jego zdaniem były to jedne z najtrudniejszych chwil w historii zespołu.

Nic dziwnego, że w latach 80. Waters oświadczył, że zespół Pink Floyd zostaje rozwiązany. Skupił się potem na działalności solowej i wydawało się, że grupa Pink Floyd przeszła do historii rocka. Jednak w 1986 roku próbę reaktywacji podjęli Gilmour, Mason i uwalniający się od narkotykowego nałogu Wright. Wówczas Waters próbował powstrzymać byłych kolegów przed użyciem dawnej nazwy, ale sąd odrzucił jego argumenty.

Pink Floyd pod wodzą Gilmoura, uwolniony od wizji Watersa, zaczął grać muzykę bardziej przystępną, a koncerty grupy stały się rockowymi widowiskami, w których dużą rolę odgrywały techniczne elementy scenografii (oświetlenie, duże sceny).

Jeszcze pod koniec lat 80. Waters rozpoczął prace nad projektem opery "Ça Ira", opartej na historii rewolucji francuskiej. Już wtedy widać było, że skłania się on ku tworzeniu zamkniętych opowieści, w których muzyka, tekst oraz cała oprawa, są nierozerwalne i wspólnie stanowią o sile wydawnictwa. Ostatecznie opera została ukończona w 2005 roku.

Pink Floyd zamilkli w połowie lat 90., kiedy ukazała się ostatnia płyta "The Divison Bell". Kilka lat później zaczęły się pojawiać pogłoski o możliwym powrocie skłóconych muzyków. Udało się to na razie tylko raz - 2 lipca 2005 roku najsłynniejszy skład Pink Floyd, z Gilmourem i Watersem, zagrał na londyńskim koncercie Live 8.

"Taka reaktywacja nie jest wykluczona. Gdy zaistnieje potrzeba, możemy zagrać na jakiś szczytny cel. Rozmawiamy ze sobą, wszystko jest dobrze".

"Chodzi tylko o to, że to, co robię teraz daje mi masę radości. Spełniam się sam. Nikomu nie jestem nic winien" - powiedział Gilmour w niedawnym wywiadzie dla "Dziennika".

"Współczuję tym, którzy wzdychają do powrotu Pink Floyd i nowych płyt Pink Floyd, ale ja nie chcę tego robić" - dodał gitarzysta.

Niewykluczone, że Waters, Gilmour, Mason i Wright spotkają się ponownie na koncercie poświęconym pamięci Syda Barretta. Muzycy zapowiadali, że chcieliby uhonorować swojego kolegę.

Warto podkreślić, że pod koniec 2005 roku w Polsce z promocją swoich wspomnień przebywał Nick Mason, a u boku Gilmoura w Gdańsku zobaczymy Ricka Wrighta. Czyli w przeciągu niespełna roku nad Wisłą pojawią się wszyscy muzycy najsłynniejszego składu Pink Floyd. Można jedynie żałować, że nigdy nie zagrali u nas na jednej scenie...

Zobacz teledyski Davida Gilmoura na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama