Phil Collins nie może już się poruszać? Przyjaciel ujawnił prawdę o stanie zdrowia

Jeszcze w ubiegłym roku Phil Collins wraz z Genesis koncertował. Początkowo mówiono, że trasa może zostać przedłużona, jeśli stan zdrowia artysty nie będzie się pogarszał. Okazało się jednak, że muzyk z trudem dokończył występy na żywo, a krótko po ostatnim koncercie poinformowano, że legendarna grupa nie powróci. Teraz głos zabrał Mike Rutherford, basista Genesis, który ujawnił, w jakim stanie jest Collins. Wieści nie napawają optymizmem.

Phil Collins pomimo złego stanu zdrowia "pozostaje w dobrym nastroju"
Phil Collins pomimo złego stanu zdrowia "pozostaje w dobrym nastroju"Gina Wetzler / ContributorGetty Images

Przypomnijmy, że Phil Collins ma poważne problemy zdrowotne od czasu urazu kręgosłupa, którego doznał w 2007 roku, kiedy to uszkodził kręgi w górnej części szyi. Wszystkiemu winne są także wieloletnia gra na perkusji oraz problemy alkoholowe, które doszczętnie wyniszczyły jego zdrowie. W ostatnich latach perkusista poruszał się o lasce, a częściej na wózku inwalidzkim.

"Miałem operację pleców i moja stopa jest sp***dolona" - tak Collins bezpośrednio opisywał swój stan zdrowia podczas koncertu w Warszawie w 2019 roku.

Basista Genesis, Mike Rutherford, szczerze wypowiedział się o stanie zdrowia wieloletniego kolegi. W rozmowie z BBC Breakfast zdradził, że Collins "jest unieruchomiony o wiele bardziej, niż kiedyś". Wyraził ubolewanie z tego stanu rzeczy, ale dodał, że podczas ostatniej trasy był "w dobrym nastroju". Zasugerował, że perkusista nie opuszcza domu.

"Teraz ma się dobrze w domu, cieszy się życiem. Pracował tak ciężko przez te lata. Myślę, że cieszy się czasem spędzonym w domu" - dodał. Na nowej trasie grupy Mike + The Mechanics dowodzonej przez Rutherforda na perkusji zasiądzie Nic Collins, syn Phila.

Z tej okazji basista zdradził także, kogo uważa za lepszego perkusistę.

"Zawsze wspieram ojców, ponieważ jestem z tego pokolenia. Phil jest najbardziej niesamowitym perkusistą, ale Nic też jest fantastyczny. Jak jego tata, ale trochę inny" - twierdzi. Dla Collinsa juniora trasa M+TM nie jest pierwszym tak dużym wyzwaniem - podczas całej trasy z Genesis, a także tej solowej swojego ojca kilka lat temu, to właśnie Nic zasiadał za perkusją.

Jak mówił w 2021 roku Phil Collins, nie było innego wyjścia z powodu jego lichego zdrowia. "Jest to w pewnym sensie trochę wyzwanie, co jest bardzo frustrujące, ponieważ chciałbym grać tam z moim synem. Jednak z trudem trzymam pałeczki perkusyjne w dłoni, więc byłaby to dla mnie fizyczna bariera nie do przeskoczenia" - wspominał.

Niedawno Genesis i poszczególni muzycy grupy (solowa twórczość Collinsa oraz solowa twórczość Rutherforda) zgodzili się sprzedać prawa do swoich dzieł. Kwota, którą otrzymali za przekazanie katalogu wyniosła ponoć aż 300 milionów dolarów - wśród utworów, które sprzedali są m.in. "In the Air Tonight", "You'll Be In My Heart" i "Against All Odds", a także popularne covery w wykonaniu Collinsa: Diane & Annita "A Groovy Kind Of Love" i "You Can't Hurry Love" The Supremes.

Ostatnie koncerty Genesis w 2022 roku

W marcu 2022 roku grupa Genesis zagrała w Berlinie, a zdjęcia i nagrania mocno zaniepokoiły wieloletnich fanów zespołu. Na ujęciach można było zobaczyć Phila Collinsa (posłuchaj!), na którego twarzy przez większość występu rysowało się cierpienie i ból.

Koncert Genesis w Berlinie (7.03.2022)

Genesis po wielu latach w końcu zawitało do Niemiec. Ostatnia trasa słynnego trio odbyła się w tym kraju 15 lat temu, a teraz o mały włos, a doszłoby do odwołania koncertów. Na szczęście pandemiczne obostrzenia zostały w porę wycofane, a prawie 60 tysięcy fanów brytyjskiego zespołu mogło bawić się w rytm "Invisible Touch", "Land of Confusion" czy "Tonight, Tonight". Szczególną uwagę przykuł wygląd Phila Collinsa, który niestety, ale wygląda i brzmi coraz gorzej. Muzyk poważnie choruje i mówi się, że ta krótka europejska trasa będzie jego ostatnim muzycznym projektem.

Wychudzony i zmęczony Phil Collins podczas koncertu w Berlinie, 7 marca 2022 roku.Gina Wetzler/RedfernsGetty Images
To pierwsza trasa koncertowa po Europie od 15 lat. Pomimo że Collins zapowiadał koniec kariery, to po solowej trasie koncertowej w latach 2018/2019 zgodził się powrócić z Genesis.Gina Wetzler/RedfernsGetty Images
Na twarzy Phila Collinsa przez cały koncert trudno było zarejestrować uśmiech - częściej towarzyszył mu grymas cierpienia i niezadowolenia. To naprawdę smutny widok dla miłośników jego talentu.Gina Wetzler/RedfernsGetty Images
Po koncercie fani się podzielili. Niektórzy są pełni wdzięczności dla Phila Collinsa, że pomimo stanu zdrowia zdecydował się "zabawić ich", a inni sądzą, że wokalista na siedząco nie jest w stanie śpiewać i bezcześci swoje dziedzictwo.Gina Wetzler/RedfernsGetty Images
Stan zdrowia wokalisty w ostatnim czasie mocno się pogorszył. Choć na początku solowej trasy był w stanie nawet na moment stanąć przed mikrofonem, teraz przychodzi mu to z wielkim trudem - z powodu problemów z nerwami i kręgami Collins musi cały czas siedzieć na krześle.Gina Wetzler/RedfernsGetty Images

Według niektórych fanów dobrze, że grupa pożegnała się z koncertami, bo wokalista "bezcześcił własne dziedzictwo", ponieważ nie jest w stanie zaśpiewać utworów jak dawniej. Inni cieszyli się, że muzyk, który kiedyś walczył z depresją i uzależnieniami, znalazł w ogóle siłę, by powrócić do muzyki.

"Pamiętacie jak The Who śpiewało 'Mam nadzieję, że umrę, nim się zestarzeję'? Phil Collins siedzący na krześle biurowym, jak uliczny grajek wykonuje swoje przeboje sprzed lat, to właśnie mieli na myśli" - pisał jeden z komentujących pod nagraniem z występu. Na to odpowiedział inny użytkownik - "Dla mnie to bardzo smutne, ale jak widać są tysiące osób, które chcą go oglądać".

Pierwszy najsłynniejszy skład Genesis tworzyli: Peter Gabriel (wokal), Steve Hackett (gitara), Phil Collins (perkusja), Mike Rutheford (bas, gitara) i Tony Banks (klawisze). W 1975 r. z grupą rozstał się Gabriel (wokalistą został wówczas Phil Collins), a dwa lata później odszedł Hackett.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas