Nie żyje David Leland. Reżyser słynnych klipów miał 82 lata
Oprac.: Mateusz Kamiński
Nie żyje David Leland, scenarzysta, reżyser i aktor, który w trakcie trwającej ponad pięć dekad kariery współpracował z najważniejszymi brytyjskimi artystami, m.in. George'em Harrisonem i Paulem McCartneyem z The Beatles, a także legendarnym Travelling Wilburys. Twórca zmarł w wieku 82 lat w Wigilię otoczony najbliższymi. Nie podano przyczyny zgonu.
Nie żyje David Leland. Legendarny reżyser zaczął swoją karierę jako aktor w Central School of Speech and Drama (Sheffield, Wielka Brytania). Na swojej drodze spotkał wówczas późniejszych artystów grupy Monty Python, Michaela Palina i Terry'ego Jonesa.
W późnieijszych latach reżyser był bardzo bliskim przyjacielem George'a Harrisona - wyreżyserował teledysk do utworu jego zespołu Travelling Wilburys, "Handle With Care", a także klipy do "I Won't Back Down" Toma Petty'ego (w którym wystąpili również Harrison i Ringo Starr) i "Brown Eyed Handsome Man" Paula McCartneya.
Po śmierci byłego Beatlesa, został reżyserem filmu dokumentalnego "Concert For George", który był zapisem koncertu upamiętniającego przedwcześnie zmarłego Harrisona. Otrzymał za niego nagrodę Grammy, a samo DVD było niezwykle popularne - pokryło się platyną.
"David Leland był przyjacielem rodziny i zaufanym wyborem George'a do wyreżyserowania trzech teledysków pod koniec lat 80. dla The Traveling Wilburys; zaufanie było kluczowym słowem w towarzystwie George'a, Toma Petty'ego, Jeffa Lynne'a, Roya Orbisona i Boba Dylana. Oprócz jednej instrukcji od George'a, by 'po prostu było cool', David wybrał lokalizacje, które uchwyciły i rezonowały prostotę, złożoność, szacunek i przyjaźń, które połączyły tych kultowych muzyków" - mówi portalowi NME wdowa po wokaliście, Olivia Harrison.
Nie żyje David Leland. Słynny reżyser miał 82 lata
David Leland był także scenarzystą telewizyjnym, na koncie miał m.in. produkcje "Made In Britain" (1982), "Birth Of A Nation" (1983), "Mona Lisa" (1986), "Personal Services" (1987) i "Wish You Were Here" (1987). To on optował za zaangażowaniem Pierce'a Brosnana w jego pierwszą sztukę teatralną, "The Red Devl Battery Sign", a także wybrał do głównej roli w filmie "The Big Man" (1990) Liama Neesona. Aktorzy całe życie byli mu za to bardzo wdzięczni i także zabrali głos po podaniu informacji o śmierci reżysera.
"David Leland zajmuje ważne miejsce w moim sercu. Dał mi szansę jako aktor w sztuce Tennessee Williamsa 'The Red Devil Battery Sign'. Właśnie skończyłem Drama Center, którego David również był absolwentem. Bycie obsadzonym w roli McCabe'a, praca z Davidem i Tennessee było dreszczykiem emocji mojego młodego życia. David na zawsze pozostanie istotną częścią mojej historii i wszystkich, którzy go znali i kochali" - przyznał odtwórca roli Jamesa Bonda.
Wspomniał go także Neeson. "Praca z Davidem była marzeniem. Był prawdziwym współpracownikiem; szczerze kochał i podziwiał aktorów. Nawiązaliśmy bliską więź. Uwielbiałem jego złośliwe poczucie humoru. Zawsze będziesz w moim sercu, stary przyjacielu. Do zobaczenia".
Czytaj też: