"Etatowy smutas" z The Smiths twierdzi, że nie ma już wolności słowa

Morrissey, były frontman The Smiths, w ostatnich latach nie wydał żadnej nowej płyty. Jego ostatni album "I Am Not a Dog on a Chain" ukazał się w 2020 roku. Muzyk twierdzi, że powodem braku nowych wydawnictw nie jest brak inspiracji, lecz brak możliwości swobodnej wypowiedzi.

Morrissey
MorrisseyKarl WalterGetty Images

13 listopada w Newark, w New Jersey, Morrissey grał koncert. Według relacji lokalnej prasy, artysta przerwał swój 20-utworowy set, aby wyrazić - jak już mogliśmy sięw przypadku Morrissey'a przyzwyczaić - frustrację.

"Jak wiecie, nikt nie chce wydawać mojej muzyki. To dlatego, że jestem zwolennikiem wolności słowa. W Anglii wolność słowa została już niemal całkowicie zdelegalizowana. Jeśli tego nie rozumiecie, pojedźcie tam. Wyraźcie swoją opinię, a traficie do więzienia" - poinformował amerykańskich fanów wokalista.

Morrissey nie podał konkretnych przykładów, ale jego słowa zapewne odnoszą się do skandali, jakie wybuchały wokół niego w ostatnich latach. W szczególności muzyk spotkał się z ostrą krytyką za domniemaną sympatię wobec prawicowej partii For Britain.

Niewydane albumy Morrissey'a i konflikt z wytwórniami

Morrissey pozostaje aktywny twórczo. W 2023 roku planowana była premiera jego 14. albumu studyjnego "Bonfire of Teenagers". Pojawić się na niej miały duety z takimi artystami jak Miley Cyrus, Iggy Pop, Flea, Chad Smith i Josh Klinghoffer.

Jednak trzy miesiące przed premierą Morrissey poinformował, że wydanie zostało odwołane, a los albumu spoczywa w rękach Capitol Records.

Muzyk zasugerował później, że wytwórnia miała celowo sabotować wydanie płyty. Dodatkowo Miley Cyrus podobno prosiła o usunięcie swoich wokali z nagrań. W rezultacie "Bonfire of Teenagers" pozostaje niewydane.

Matteo Bocelli zaprasza na swój świąteczny koncertINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas