Mógł zarobić 1,5 miliarda dolarów?

Gdyby nie tragiczna śmierć, Michael Jackson mógłby stać się najbogatszym artystą na świecie - twierdzi świadek powołany w sprawie przedwczesnego zgonu artysty.

Michael Jackson mógł zarobić fortunę fot. Carlo Allegri
Michael Jackson mógł zarobić fortunę fot. Carlo AllegriGetty Images/Flash Press Media

Specjalizujący się w zarobkach gwiazd show-biznesu ekspert finansowy Arthur L. Erk zeznał przed sądem, że koncerty Michaela Jacksona w Londynie - gdyby oczywiście doszły do skutku - mogły wzbogacić artystę o ponad miliard dolarów.

Kolejne setki milionów zarobku mogła przynieść ewentualna trasa koncertowa piosenkarza i występy w kasynach w Las Vegas. Arthur L. Erk uważa, że właściwie pewny sukces serii koncertów "This Is It" w Wielkiej Brytanii byłby przystawką do światowego tournee i serii recitali w stolicy hazardu.

Świadek zaznaczył też, że ceny biletów na ewentualne kolejne koncerty artysty osiągnęłyby zawrotną cenę.

"Michael Jackson grał we własnej lidze i był jedyny w swoim rodzaju. Przecież był Królem Popu. Nikt nie miał szans się nawet zbliżyć do jego zarobków" - twierdzi finansista pracujący m.in. dla Britney Spears czy grupy Kiss.

Prawnicy pozwanej firmy AEG Live starali się za wszelką cenę podważyć zeznania Arthura L. Erka. Adwokat Sabrina Strong argumentowała, że uzależniony od narkotyków Michael Jackson nie tylko nie planował światowej trasy koncertowej, ale też nie byłby w stanie jej zagrać.

"Przecież wiemy, że Michael Jackson nie chciał kolejnych występów" - przekonywała prawnik.

"Być może musiałby je zagrać" - odbijał piłeczkę Arthur L. Erk, przypominając o problemach finansowych Króla Popu.

Świadek wyliczył również, że do 65. roku życia znany z ekstrawaganckiego stylu życia Michael Jackson wydałby najprawdopodobniej 134 miliony dolarów.

Przypomnijmy, że spadkobiercy Michaela Jacksona oskarżają firmę koncertową AEG Live o przyczynienie się do zgonu piosenkarza i żądają od pozwanych 40 miliardów dolarów odszkodowania.