Marcin Mroziński (Martin Fitch) opowiedział, jak walczył z bulimią. Opublikował mocny wpis
Reprezentant Polski na Eurowizję 2010 Marcin Mroziński (po zamieszkaniu w Londynie występujący jako Martin Fitch) opublikował obszerny wpis na Instagramie, w którym ujawnił swoje problemy z depresją, bulimią i nadwagą.
Marcin Mroziński na muzycznej scenie obecny jest od ponad 20 lat. Pierwsze kroki stawiał jeszcze jako nastolatek w musicalu "Gdzie nasi idole, gdzie nasi poeci".
W 2002 i 2005 r. dotarł do półfinału "Idola" w Polsacie. Został też laureatem "Szansy na sukces" w odcinku z grupą Papa Dance.
Kolejne lata przyniosły m.in. występy na Festiwalu w Opolu, a także w licznych programach telewizyjnych (m.in. "Jaka to melodia?"). Został też aktorem musicalowym i dubbingowym, jednak szeroka publiczność poznała go w 2010 r., kiedy to został wybrany polskim reprezentantem na Eurowizję z piosenką "Legenda" (sprawdź!).
W konkursie odbywającym się wówczas w Oslo jednak furory nie zrobił, zajmując 13. miejsce w półfinale i odpadając z rywalizacji, wpisując się w passę porażek w poprzednich latach (Ivan i Delfin, Ich Troje, The Jest Set i Lidia Kopania również nie awansowali do finału). Wokalista na stałe przeprowadził się do Londynu w 2013 r. Tam przyjął pseudonim Martin Fitch.
W stolicy Wielkiej Brytanii pracował nad debiutanckim albumem, którego zapowiedzią miał być utwór "Dzieli nas" (sprawdź!).
Niepowodzeniem był kolejny start w polskich preselekcjach do Eurowizji 2017 (z nową piosenką "Fight for Us" - posłuchaj! - zajął dopiero siódme miejsce).
W 2020 r. odnalazł się w nowym show Polsatu "The Four. Bitwa o sławę". Zdradził wówczas, że hejt po Eurowizji odbił się na jego zdrowiu, a przez długi czas walczył z depresją.
Teraz wokalista opublikował obszerny post, w którym odniósł się do głośnej ostatnio afery dotyczącej "brzydoty" na Instagramie, która rozpętała się po wpisie aktorki Agnieszki Kaczorowskiej.
"Kompleks idealności wizerunkowej na social media dopadł i mnie, od kilku lat unikam wrzucania zdjęć ze mną w roli głównej, gdyż poprzez narzucone w jakimś sensie 'normy' tego, jak powinno się wyglądać, kim powinno się tu być wpadłem w pułapkę tego, że nie do końca było to odzwierciedlenie mojej rzeczywistości, mojej codzienności.
Od dzieciaka byłem zaliczany do grupy tych 'okrąglutkich', rodzice nazywali mnie pieszczotliwie Miśkiem (tak, to słodkie określenie, ale misiek jest puszysty i ma duży brzuszek). Rówieśnicy zawsze mieli ubaw, gdy na WF-ie 'dokuliwałem się' jako ostatni, lub przedostatni (gdy akurat zestawiano mnie z odrobinę 'większym' kolegą w parze). Odreagowując wyśmiewanie, znajdowałem w szafce przydomowej jakieś produkty odchudzające i potajemnie je spożywałem. Pierwszy raz świadomie zacząłem odczuwać to naznaczenie 'grubasem' w wieku bodajże 9 lat. Lata leciały, a ja zawsze przybiegałem ostatni... nie znosiłem zajęć fizycznych przez to, że nie mieściłem się nigdy w 'normie', nawet nie było dla mnie tabelki ocenowej z biegów, więc szybko uzbroiłem się w grubą skórę i po prostu pokazywałem światu (tak mi się wydawało) środkowy palec, nie robiąc nic i nawet nie próbując już walczyć i udowadniać, że muszę być jak oni" - wspomina Mroziński.
Depresja sprawiła, że wokalista doprowadził się do otyłości i bulimii.
"Dosłownie zajadałem swoje stresy i stany emocjonalne. To nie było jedzenie z potrzeby zaspokojenia głodu, to było jedzenie z powodu uciszenia tego wiecznego 'nienawidzę siebie", 'jesteś brzydki, gruby'" - napisał.
"Oczywiście wyrzuty sumienia po wciągnięciu połowy asortymentu sklepu na jedno posiedzenie, początki bulimii, a kiedy już palce nie działały, w grę weszły plastikowe folie, którymi wymuszałem wymioty. Nagle wpadało jakieś zlecenie, koncert, występ, event. Traciłem głowę, bo nie miałem się w co ubrać... a przecież co założyć, żeby nie wyglądać jak 'baryła', jak 'klops', 'pasztet', 'grubas', wszyscy zobaczą, skomentują niewybredne 'oj przytyło się, komuś się powodzi w tym Londynie'" - dodaje Martin Fitch.
Wokalista katował się dietami, po których chudł nawet i 23 kg. Po 2-3 tygodniach jednak jego waga rosła o 26 kg.
Wpisowi towarzyszą najnowsze zdjęcia, na których widać wyraźną nadwagę. Efekty możemy zobaczyć też w najnowszym teledysku "Rage", który zapowiada szykowany na wrzesień album wokalisty.
"Nagrałem go w prawdzie, w uwalniającej wręcz od 'normy' prawdzie. Teledysk jest pełen bólu, wściekłości i właśnie tego słowa klucza - prawdy. Bo tak właśnie wyglądam, oto ja. Nieidealny, bez make-up'u, z oponką, nieszczęśliwie walczący ze sobą samym, pokonując największą obawę swojego życia: 'co ludzie powiedzą, jak skomentują i czy będę dla nich wystarczający taki jaki jestem...'" - podkreśla Marcin Mroziński.
W komentarzach słowa wsparcia przekazali koleżanki i koledzy z branży, m.in. Olga Szomańska, Tomek Ciachorowski, Ada Fijał, Sabina Jeszka, Anna Głogowska i Olga Borys.