Mało kto wie, że był wokalistą Oddziału Zamkniętego. Zdradził, jak do tego doszło
Robert Janowski po wielu latach powraca do TVP. Dał się poznać szerszej publiczności jako kultowy prowadzący programu "Jaka to melodia?", jednak niewielu wie, że w swojej karierze miał także okazję śpiewać w zespole Oddział Zamknięty. Zdradził, jak udało mu się dostać tę posadę. Wszystko dzięki... Budce Suflera! Jak Janowski wspomina swój epizod rockmana?
Robert Janowski zasłynął wśród polskiej publiczności jako kultowy prowadzący programu "Jaka to melodia?". Był gospodarzem tego formatu przez ponad 20 lat. W 2018 r. odsunięto go od produkcji, a na jego miejsce przyjęto Norbiego. Niedługo później rolę prowadzącego teleturnieju przejął Rafał Brzozowski.
Zobacz również:
- Saafir zmarł w wieku 54 lat. Ostatnią dekadę spędził na wózku
- Schorowany Wojciech Trzciński ze Złotym Medalem "Gloria Artis". "Dziękujemy ci za piękną muzykę"
- Jak się czuje Grzegorz Markowski? Patrycja Markowska komentuje plotki o zdrowiu wokalisty Perfectu
- Sacrifice gotowi na "Volume Six". Legenda thrashu wraca z nowym albumem w 2025 roku
W latach 2022-2024 Janowski zasiadał w fotelu jurorskim w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", lecz latem rozstał się z Polsatem. Poinformował fanów o tym, że nadszedł czas na jego wielki powrót do "Jaka to melodia?". Dodatkowo dziennikarz obejmie rolę trenera w innym programie TVP - "The Voice Senior". Widzowie będą mogli zobaczyć go na swoich ekranach już całkiem niedługo.
W związku z nadchodzącą nową ramówką TVP stacja przygotowała także autorski cykl "Rozmowy TVP VOD". W ramach tego formatu przeprowadzane będą rozmowy z różnymi osobistościami, a fragment pierwszej z nich już został upubliczniony. Telewizja Polska zaprosiła do wywiadu powracającego na antenę Roberta Janowskiego.
Robert Janowski powraca do "Jaka to melodia?". Niewielu pamięta, jak udało mu się zyskać popularność
W rozmowie z kultowym prowadzącym "Jaka to melodia?" przypomniano, jak tak naprawdę udało mu się wkroczyć do świata show-biznesu. Janowski bowiem przez większość widzów - zwłaszcza tych młodszych - kojarzony jest z programami telewizyjnymi. Niewielu wie, że w rzeczywistości zdobył rozgłos dzięki swoim występom w teatrze oraz legendarnym zespole rockowym.
W latach 90. Robert Janowski miał okazję występować w musicalu "Metro" w warszawskim Teatrze Buffo. Publiczność teatralna pokochała go za tę rolę, jednak jeszcze wcześniej artysta zasłynął dzięki kilku zespołom rockowym. Miał okazję występować m.in. w Oddziale Zamkniętym. Co prawda była to epizodyczna przygoda, jednak Janowski do tej pory pamięta szczegóły. W rozmowie z TVP wyjawił, w jaki sposób uzyskał posadę. Okazuje się, że wszystko stało się za sprawą piosenki "Jest taki samotny dzień" Budki Suflera.
"Śpiewałem sobie tak właśnie w Akcencie na Ursynowie, nawet na terenie SGGW. Śpiewam to sobie, śpiewam, gram na pianinku. W kącie otwiera się kanciapa i wychodzi jakiś wiesz, długowłosy taki... dzicz taka... Gitarzysta Oddziału Zamkniętego Wojciech Pogorzelski" - opisuje Janowski w rozmowie.
Dostał angaż w Oddziale Zamkniętym, bo spodobało im się, jak śpiewał
Prowadzący "Jaka to melodia?" wspomina, że Pogorzelskiemu zwyczajnie spodobało się, jak śpiewał i to dzięki temu dostał propozycję dołączenia do Oddziału Zamkniętego. Ówczesny wokalista zespołu - Krzysztof Jaryczewski - zmuszony był w tamtym czasie opuścić skład grupy z powodu poważnego schorzenia. Doznał paraliżu strun głosowych, więc formacja potrzebowała szybkiego zastępstwa.
"Mówi: 'Chodź, będziesz u nas śpiewał, bo Jaryczewski (...) zachorował, pękły mu struny, w ogóle nie ma nic. Szukamy wokalisty'. Tam trafiłem na trzy lata" - wspomina Robert Janowski. W rzeczywistości artysta spędził w zespole nie trzy lata, a jedynie trzy tygodnie. Miał okazję występować podczas jednej trasy koncertowej.
"Podczas tej trasy działo się dosłownie wszystko". Robert Janowski nie wytrzymał zbyt długo
Robert Janowski zaznaczał już wielokrotnie, że niewiele pamięta ze swojej epizodycznej przygody w Oddziale Zamkniętym. Szalone życie gwiazdy rocka nie służyło mu za dobrze. Intensywny styl życia sprawił, że jedna trasa koncertowa była dla niego wystarczająca. Szybko podjął decyzję o zmianie ścieżki swojej kariery.
"Zaliczyłem z Oddziałem Zamkniętym jedną trasę koncertową i to mi wystarczyło. Stwierdziłem wtedy, że rock’n’rollowe życie nie jest dla mnie. (...) Koncertowaliśmy przez trzy tygodnie, a ja z tego pamiętam może półtorej godziny. Odpinaliśmy wrotki na całego. Podczas tej trasy działo się dosłownie wszystko!" - opowiadał Janowski kilka lat temu, w rozmowie z Plejadą.