Lizzo oburzona oskarżeniami. "Jestem zraniona"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Na początku sierpnia słynna amerykańska piosenkarka i raperka została pozwana przez trzy byłe tancerki, które oskarżyły ją o szereg nadużyć. W opublikowanym później oświadczeniu Lizzo kategorycznie zaprzeczyła stawianym jej zarzutom. A teraz artystka zwróciła się do sądu z prośbą o oddalenie pozwu. W swoim wniosku zaznaczyła, że jeśli jedojdzie do procesu, to chciałaby, aby odbył się on z udziałem przysięgłych.
Melissa Viviane Jefferson, znana jako Lizzo, 1 sierpnia została pozwana przez trzy byłe tancerki ze swojego zespołu. Arianna Davis, Crystal Williams i Noelle Rodriguez oskarżyły ją o prześladowanie, molestowanie i tworzenie wrogiego środowiska pracy. Gwiazda miała gnębić podwładne za słabsze występy, a nawet rozliczać je z tego, że przybrały na wadze. Szczególnie głośnym echem odbiły się zarzuty związane ze zmuszaniem pracownic do dotykania tancerzy w nocnym klubie w Amsterdamie.
Adresatami pozwu są także należąca do Lizzo firma produkcyjna Big Grrrl Big Touring i szefowa zespołu tanecznego gwiazdy, Shirlene Quigley. Prawnik powódek podkreślił, że zachowanie Lizzo jest sprzeczne z jej publicznym wizerunkiem ambasadorki ruchu body positive i propagatorki samoakceptacji.
Lizzo występuje przeciwko byłym tancerkom
Gwiazda w odpowiedzi opublikowała oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczyła stawianym jej zarzutom.
"Czasem muszę podejmować trudne decyzje, ale nigdy nie było moją intencją, aby ktokolwiek czuł się niekomfortowo lub czuł, że nie jest doceniany jako ważna część zespołu. Nie mówię tego po to, by robić z siebie ofiarę, ale z całą pewnością nie jestem czarnym charakterem, jak przedstawiano mnie w mediach przez ostatnich kilka dni. Jestem bardzo otwarta, jeśli chodzi o moją seksualność i wyrażanie siebie, ale nie mogę pozwolić na to, by ludzie wykorzystywali tę otwartość robiąc ze mnie kogoś, kim nie jestem. (...) Sama dobrze wiem, jak to jest być ofiarą bodyshamingu, dlatego nigdy nie krytykowałabym ani tym bardziej nie zwalniałabym kogokolwiek z powodu wagi. Jestem zraniona, ale nie pozwolę, aby dobra praca, którą wykonałam na tym świecie, została przez to przyćmiona" - perorowała artystka.
Teraz piosenkarka poszła o krok dalej i zwróciła się do Sądu Najwyższego w Los Angeles z prośbą o oddalenie pozwu. W swoim wniosku zaznaczyła, że jeśli jednak dojdzie do procesu, to chciałaby, aby odbył się on z udziałem ławy przysięgłych.
"Lizzo udowodni, że zawsze postępowała zgodnie z tym, co głosi - zarówno jeśli chodzi o promowanie ciałopozytywności, tworzenie bezpiecznego i wspierającego miejsca pracy, jak i ochronę jednostek przed molestowaniem. Wszelkie przeciwne twierdzenia są fałszywe, oburzające i zwyczajnie absurdalne. Jesteśmy gotowi, by udowodnić to przed sądem" - powiedział rzecznik gwiazdy Stefan Friedman.
W reakcji na ten wniosek swoje oświadczenie wydał reprezentujący tancerki adwokat Neama Rahmani.
Podkreślił w nim, że jego klientki także liczą na proces z udziałem ławy przysięgłych. "Nie możemy się doczekać przedstawienia naszej sprawy w sądzie. Chcemy, by ławnicy podjęli decyzję po zapoznaniu się z historiami pokrzywdzonych przez Lizzo i jej zespół, który w dalszym ciągu zawstydza ofiary i podważa ich wiarygodność" - napisał prawnik autorek pozwu.