Liam Gallagher zdradził, że ostatnio nie wychodził na scenę trzeźwy
Były wokalista i autor tekstów zespołu Oasis w latach 1991-2009, a obecnie solista, opowiedział, że w taki sposób przygotowywał się do wyjścia na scenę w tym roku. Przed wydarzeniem wypijał pół butelki brandy, drugą połówkę butelki kończył podczas koncertu. Teraz jednak czuje się już dość "zmaltretowany" i pasuje. Jak sam podkreśla, boi się uzależnienia.
Młodszy brat Noela, który 21 września skończył 50 lat, przyznał w muzycznej stacji radiowej Apple Music 1, że w ostatnim czasie spożywał brandy z miodem i gorącą wodą, "aby rozgrzać głos".
Jednak Liam Gallagher sam zauważył, że pije coraz więcej. Także podczas koncertów raczył się owym alkoholem. A to wszystko, "by się zrelaksować".
Liam Gallagher na prostej drodze do uzależnienia?
Wokalista stwierdził, że ostatnio czuje się na scenie "trochę zmaltretowany".
"Nie powiedziałbym, że chodzi o nerwy, ale sądzę, że wraz z wiekiem nie jestem już tak pewny siebie. Dlatego wychylałem brandy, żeby trochę się odprężyć. Kiedy już docierałem do szóstej, czy siódmej piosenki, czułem, że potrzebuję jeszcze jednego [drinka]. I tak od momentu zanim pojawi się ósma piosenka, do czasu, gdy kończę dwudziestą, robię całą butelkę".
Wokalista dodał, że "w pewnym sensie" postanowił jednak zrezygnować z owego "wspomagania" i podczas nadchodzących koncertów postara się "trochę wyluzować" w inny sposób. Nie zdradził w jaki. Zaznaczył jednak: "Nie chcę się uzależniać od wychodzenia na scenę z alkoholem".