Lekarz Michaela Jacksona stanie przed sądem
Doktor Conrad Murray, osobisty lekarz zmarłego gwiazdora muzyki pop Michaela Jacksona, stanie przed sądem pod zarzutem nieumyślnego spowodowania jego śmierci - zadecydował we wtorek (11 stycznia) sędzia Michael Pastor w Los Angeles.
Sędzia wydał decyzję po sześciodniowych wstępnych przesłuchaniach oskarżenia i obrony.
Prokuratorzy zakończyli we wtorek swoje wystąpienia wzywając na świadków dwóch lekarzy. Stwierdzili oni, że Murray przekroczył podstawowe normy opieki medycznej podając Jacksonowi silny lek znieczulający propofol, a później nie zapewnił mu odpowiedniej opieki.
Zdaniem jednego z lekarzy, dr Christophera Rogersa, stan zdrowia Jacksona w dniu jego śmierci 25 czerwca 2009 r. był generalnie zadowalając, a zgon nastąpił w rezultacie błędnego postępowania i zaniedbań lekarza.
Dodał, ze propofol nie powinien być używany jako lek nasenny i nie ma znaczenia czy Jackson zażył go sam, czy podał mu go Murray.
57-letni Murray nie przyznaje się do winy. Utrzymywał, że przez 10 godzin usiłował nakłonić Jacksona do snu podając mu leki uspokajające, m.in. valium, które nie odniosły pożądanego skutku. Jackson miał sam domagać się aby podano mu propofol i Murray - jak powiedział - w końcu ustąpił.
Gwiazdor chciał koniecznie odpocząć przed wyczerpującymi koncertami w Londynie, które miały zapoczątkować jego triumfalny powrót na światowe estrady.
Urzędnicy śledczy zeznali, że znaleźli fiolki z propofolem wśród rzeczy osobistych piosenkarza.
Jednak prokuratorzy twierdzili, że Murray, który jest kardiologiem, dopuścił się karygodnych zaniedbań i błędów w sztuce lekarskiej, w tym wzywając zbyt późno ambulans pogotowia.
Murray'owi, w razie uznania go za winnego, grozi kara do 4 lat więzienia.