Kayah ostro o prawie aborcji. "To nie pójście na bal"

Kayah odniosła się do trwających protestów wywołanych ostatnią decyzją Trybunału w sprawie aborcji. Ostro podsumowała przeciwników.

Kayah skomentowała sytuację w kraju
Kayah skomentowała sytuację w kraju Piotr MatusewiczEast News

22 października polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis zezwalający na aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

Taka decyzja TK wywołała falę oburzenia - na ulicach polskich miast wciąż protestują tysiące osób, które sprzeciwiają się zaostrzeniu przepisów aborcyjnych w Polsce.

W strajk włączyły się również polskie gwiazdy. Do tematu odniosła się m.in. Kayah (sprawdź!).

"Dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji jest naszym prawem. Cywilizacyjnym. Prawem, a nie fanaberią. To nigdy nie jest łatwa decyzja, to nie jest pójście na bal" - stwierdziła w rozmowie z portalem "Uroda Życia".

"Nie zgadzam się na to krzywdzące myślenie, że kobiety, które protestują przeciwko ograniczeniu prawa do legalnej aborcji to latawice, które będą usuwać ciążę na klaśnięcie w dłonie, bo mają plany na wakacje. To dla wielu kobiet traumatyczne doświadczenie, kładące się długim cieniem na reszcie życia" - dodała, tym samym odpowiadając na oskarżenia działaczy pro-life, którzy twierdzą, że prostesty świadczą o "złym prowadzeniu się" strajkujących kobiet.

Kayah o współpracy z Marylą RodowiczINTERIA.PL