Kamil Sipowicz wspomniał Korę. "Wyjątkowo dzisiaj pada deszcz"
Mąż zmarłej piosenkarki, Kamil Sipowicz wspomniał Korę w dzień jej urodzin. Wciąż pielęgnuje pamięć o żonie.
Kora na scenie zadebiutowała w 1975 roku u boku ówczesnego męża Marka Jackowskiego. Początkowo zespół, w którego składzie był również Milo Kurtis, nosił nazwę M-a-M i grał muzykę inspirowaną Bliskim Wschodem. Dopiero pod nazwą Maanam grupa zainteresowała się rockiem.
Maanam z powodzeniem działał do 1986 roku. Następnie wznowił działalność w latach 90. Grupa występowała do 2008 roku, po czym nastąpiło jej rozwiązanie.
Ostateczny kres zespołu nastąpił w maju 2013 r. gdy nagle zmarł Marek Jackowski. 28 lipca 2018 roku w wieku 67 lat zmarła z kolei Kora Jackowska. Przegrała z chorobą nowotworową, z którą walczyła przez pięć lat.
Gdyby żyła, 8 czerwca obchodziłaby urodziny. Kamil Sipowicz, wdowiec po Korze (ślub wzięli po ponad 40 latach związku w 2013 r., gdy wokalistka była już chora na raka) wspomniał, jak piosenkarka celebrowała swoje święto.
Przyznał, w rozmowie z "Faktem", że uwielbiała obchodzić urodziny. Cieszyła się, że jest spod znaku bliźniąt i doceniała, że tego dnia zawsze była piękna pogoda. Nagrała nawet utwór "Moje urodziny - ósmy czerwca".
"Tego dnia bez względu na to gdzie byliśmy zawsze były wielkie przyjęcia. Jak byliśmy w Warszawie to organizowaliśmy duże przyjęcia, u nas na Płatniczej, gdzie przychodziły setki ludzi. Przyjaciele, aktorzy, pisarze, muzycy, artyści, wszyscy przyjaciele Kory" - wspominał Kamil Sipowicz.
"Ostatnie dwa lata przed śmiercią Kora urządzała urodziny w takiej małej restauracyjce 'Mama' w miejscowości Jacnia na Roztoczu. Tam spotykaliśmy się z ze znajomymi z przyjaciółmi, którzy przyjeżdżali z całej Polski" - dodał.
Zauważył, że w tym roku ósmego czerwca wyjątkowo pada deszcz. "Dzisiaj zapaliłem w domu kilkanaście świeczek. Jestem na Roztoczu, myślę o Korze" - wyznał.