#Hot16Challenge2: Kayah i Wojciech Mann atakują polityków
Akcja #Hot16Challenge2 rozkręciła się na dobre. W zabawę wciągnęli się weterani rapu, młodzi przedstawiciele sceny oraz osoby w ogóle z nią niezwiązane. Po występie Andrzeja Dudy wyzwanie zmieniło charakter?
Akcja #Hot16Challenge2, w której raperzy nagrywają swoją zwrotkę i wspierają zbiórkę pieniędzy na walkę z koronawirusem, błyskawicznie wyszła poza ramy hip hopu.
Swoje szesnastki nagrali nie tylko raperzy, ale również przedstawicieli innych gatunków (Nosowska, Brodka, Krzysztof Zalewski, Dawid Podsiadło), dziennikarze, sportowcy i celebryci, a teraz swoje Hot16 zaczęli nagrywać również politycy.
11 maja do akcji dołączył prezydent Polski Andrzej Duda, który nominowany został przez rapera Zeusa (sprawdź!).
"Fantastyczna akcja #Hot16Challenge2, choć nominacje od Zeusa przyjąłem z lekkim przerażeniem - nigdy nie rapowałem. W natłoku obowiązków dopiero dzisiaj mogłem odpowiedzieć na zaproszenie. Niech muzyka nas łączy w dobrej sprawie!" - napisał na Twitterze.
Polityk do dalszej zabawy nominował: Marylę Rodowicz, zespół Pectus, Sebastiana Karpiela-Bułeckę, Golec uOrkiestrę oraz premiera Mateusza Morawieckiego.
Jednak po nagraniu zamieszczonym przez Andrzeja Dudę, wydaje się, że wyzwanie zmieniło swój charakter i stało się bardziej polityczne. Uwagi do rządzących w swojej szesnastce zawarł m.in. Wojciech Mann. Na początku podkreśla, że "z upływem lat stał się troszeczkę mniej swawolny, więc hip-hop, który robi, jest grzeczny i powolny".
"Przyjmę wyzwanie, by pogonić wirusa, który się rozpanoszył w Europie, Azji, USA. A także przyczynił się do obstrukcji reelekcji naszego niezłomnego prezydenta" - rapuje dalej. Dwuznaczność słowa "obstrukcja" nie umknęła uwadze fanów dziennikarza.
"Wyszło trochę łagodnie, a w rapie trzeba bluzgnąć, więc może jeszcze dodam: cholera, dupa, gówno" - dodaje na koniec z właściwą sobie ironią (sprawdź pełny tekst utworu!).
Polityczny wydźwięk miało również nagranie Kayah. "Hej ty, ostry cień mgły" - zwraca się do prezydenta. Sugeruje także, że premier Morawiecki niejednokrotnie poprawiał jej teksty. Odnosi się to prawdopodobnie to historii, przytoczonej w książce "Delfin" przez Piotra i Jakuba Gajdzińskich. Opisywali przygotowania do imprezy BZ WBK, którego prezesem był Mateusz Morawiecki. Miała wtedy wystąpić Kayah, co nie spodobało się premierowi.
"Ulega z ciężkim sercem, ale na niespełna miesiąc przed imprezą żąda przedstawienia sobie repertuaru, który czołowa wówczas piosenkarka zamierza zaśpiewać. Nie chodzi o tytuły piosenek, chodzi o ich słowa. Dostaje wydruki, dokładnie czyta, skreśla utwory, które jego zdaniem są nazbyt nihilistyczne, pyta, czy z innych można wyrzucić niektóre sformułowania. Na barki pracowników pionu public relations spada delikatna kwestia przekonania Kayah, aby zmodyfikowała swój repertuar" - można przeczytać w książce.
Piosenkarka zwraca się także do polityków, mówiąc, że "przydałoby się w końcu wesprzeć także przedsiębiorców. Wesprzeć artystów, kochani, bo ten ktoś na górze odmrożeniem mami, a zapomniał o kulturze". "Gdzie wiemy, kto wygra, chociaż nikt nie wie, kiedy jest czas wyborów" - komentuje natomiast kwestię wyborów (sprawdź pełny tekst utworu!).