Halina Mlynkova: Odeszłam od typowego folku
Właśnie ukazał się trzeci solowy album Haliny Mlynkovej "Życia mi mało". Na płycie znajdziemy m.in. piosenkę, którą śpiewa ze swoim synem Piotrem. "Wydaje mi się, że z każdą płytą mam większe poczucie odpowiedzialności za to, co robię" - mówi Halina Mlynkova w rozmowie z agencją PAP Life.

30 września ukazała się trzecia płyta Haliny Mlynkovej zatytułowana "Życia mi mało". W wywiadzie dla agencji PAP Life wokalistka opowiedziała Andrzejowi Grabarczukowi o emocjach, jakie towarzyszą jej w związku z premierą albumu.
"Trochę się boję. Dopóki jestem w studio i nagrywam piosenki, mam wrażenie, że wolno mi wszystko i jestem w swoim bardzo intymnym świecie, muzyka i emocje dotyczą tylko mnie. Nie myślę o tym, że przecież przyjdzie taki moment, kiedy będę musiała się przed wszystkimi obnażyć. Więc, kiedy nadchodzi dzień premiery, to jest to dla mnie niesamowicie stresujący moment. Dopiero wtedy zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiłam" - opowiadała Mlynkova.
Wokalistka przyznała również, że z czasem zyskuje coraz większe poczucie odpowiedzialności za to, co robi. "Kiedy byłam w Brathankach i wydawaliśmy album, podchodziłam do tego na luzie, ciężar odpowiedzialności brali na swoje barki chłopcy z zespołu. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęłam karierę solową" - zauważa.
Na swoim nowym albumie Halina Mlynkova zdecydowała się odejść od kojarzonego z nią folku.
"Mniej jest skrzypiec i fletów, bardziej kładziemy nacisk na mocne gitarowe granie. Natomiast elementem folkowym na płycie są wokalizy. Nagrywając piosenki, miałam na uwadze to, by dobrze brzmiały na koncertach, a występy przed publicznością są tym, co lubię najbardziej" - tłumaczyła była wokalistka Brathanków.
Mlynkova podkreśla, że tworząc nowy materiał, nie dostosowuje się do wymogów stacji radiowych. Bardziej pod uwagę bierze gusta swoich słuchaczy. Płyta "Życia mi mało" powstawała w Pradze, w ulubionym studiu Mlynkovej, u Dana Hadla. "Świetnie się tam pracuje, gdyż mieści się ono w zielonej okolicy. Studio ma drzwi balkonowe, które latem są zawsze otwarte. W przerwach odpoczywałam w ogrodzie. Płytę nagrywaliśmy latem, ale w zeszłym roku - kazała, więc trochę na siebie czekać. Początkowo mieliśmy inną wizję albumu, czego wyrazem jest 'Zabiorę Cię'" - wspomina wokalistka.
Na albumie znalazła się piosenka "Jedno serce", którą Halina Mlynkova śpiewa ze swoim synem, Piotrem.
"To piosenka najbliższa mojemu sercu, opowiada o relacji między matką i synem. Co mnie bardzo cieszy, udało mi się uchwycić ostatni moment, gdy Piotrek miał dziecięcy głosik. Teraz bardzo szybko dojrzewa" - mówi o utworze Mlynkowa.
Wkład w powstanie płyty miał także mąż Haliny Mlynkovej, Leszek Wronka.
"Jego rola była bardzo istotna, ponieważ to on skomponował wszystkie piosenki, napisał też niektóre teksty. Płyta jest w połowie jego dzieckiem, a w połowie moim. Tworzyło nam się super, towarzyszyły temu ogromne emocje. Momenty, kiedy zgadzaliśmy się w pełni ze wszystkim, przeplatały się takimi, kiedy różniliśmy się umiarkowanie lub bardzo mocno. Ogólnie, Leszek jest fantastycznym partnerem do pracy, bo świetnie potrafi zrozumieć, co mi w duszy gra. Do tego, umie stworzyć atmosferę piosenki" - tłumaczyła wokalistka.
W muzycznej karierze Mlynkovej pojawił się filmowy przerywnik - zagrała w czeskiej musicalowo-młodzieżowej produkcji "Muzykanci".
"Pracując przy tym projekcie, przeżyłam fantastyczną przygodę. Miałam niewielką rólkę, ale za to mogłam zagrać z fenomenalnymi czeskimi aktorami, którzy byli dla mnie legendami. W jednym z nich, Pavlu Krizu, kochałam się w szkole podstawowej. Główną rolę zagrała Polka Michalina Olszańska, świetna aktorka młodego pokolenia. Wcielam się w dojrzałą artystkę, tancerkę, która kiedyś pracowała w Moulin Rouge. Tańczę do piosenki, którą śpiewam. Po nakręceniu tej sceny do tej pory leczę rozbite kolano" - wspominała Mlynkova.
