Felicjan Andrzejczak od ponad 50 lat jest mężem Jadwigi. To jej zawdzięcza karierę

Od 53 lat Felicjan Andrzejczak jest mężem Jadwigi. Wokalista znany przede wszystkim z Budki Suflera (nieśmiertelny przebój "Jolka, Jolka pamiętasz") podkreśla, że to swojej ukochanej zawdzięcza swoją muzyczną karierę.

Felicjan Andrzejczak
Felicjan AndrzejczakAKPA

Felicjan Andrzejczak szerokiej publiczności dał się poznać w 1977 r. gdy został laureatem Festiwalu Piosenki Radzieckiej. Dwa lata później otrzymał wyróżnienie w Konkursie Premier na festiwalu w Opolu z utworem "Peron łez" (występowali wówczas także m.in. Zbigniew Wodecki, Zdzisława Sośnicka, Bajm, Ewa Bem, Krystyna Prońko, Andrzej Zaucha, Vox, Bogusław Mec i Majka Jeżowska).

Zasłynął jednak przede wszystkim jako wokalista Budki Suflera, do której przystąpił w 1982 roku. Śpiewał w niej niespełna rok, ale na trwałe zapisał się w historii polskiej muzyki dzięki wykonaniu piosenki "Jolka, Jolka pamiętasz". Z zespołem nagrał jeszcze utwory "Noc komety" i "Czas ołowiu", które również zyskały status przebojów. Ostatecznie przygotowywany album się nie ukazał, bo do grupy powrócił wtedy Krzysztof Cugowski.

Andrzejczak w październiku 1970 r. wziął ślub z Jadwigą. Jak sam przyznawał, z jego strony była to miłość od pierwszego wejrzenia - od razu wpadła mu w oko.

"Było trochę jak w filmach, zobaczyłem ją i od razu mi się spodobała. Zaczęliśmy się umawiać, rozmawialiśmy i wkrótce stało się jasne, że świata poza sobą nie widzimy. Decyzja o ślubie była prosta, zamieszkaliśmy razem w Świebodzinie, a wkrótce pojawiły się dzieci" - wspomina w najnowszym wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".

Małżeństwo ma dwójkę dzieci - Rafała i Kingę. Felicjan jest też dziadkiem, ma troje wnucząt.

"Całe moje artystyczne życie zawdzięczam Jadzi. To ona wypchnęła mnie do Warszawy, gdy nasze dzieciaki były malutkie. Jedź, powiedziała, realizuj swoje marzenia. Rzuciłem robotę w szkole, pojechałem do teatru Na Targówku, a potem wszystko już poszło z górki" - opowiadał wokalista w 2010 roku "Gazecie Lubuskiej".

To właśnie Jadwiga namówiła go do zgłoszenia się do Opola i przez kolejne lata wspierała w karierze. Gdy dzieci dorosły, razem jeździli na jego koncerty.

"Dla mnie rodzina była i jest najważniejsza. Wsparcie żony pomogło przetrwać niejedną burzę. W związku trzeba sobie ufać i wzajemnie się szanować. Ona mi wszystko dała" - tak Felicjan mówi o swojej żonie.

Po ponad czterdziestu latach znajomości klawiszowiec i lider Budki Romuald Lipko, Felicjan Andrzejczak, basista Mieczysław Jurecki i perkusista Tomasz Zeliszewski postanowili w końcu nagrać wspólną płytę. W trakcie nagrań Lipko zmarł, jednak zostawił swoje piosenki. Tak powstał wydany w listopadzie 2020 r. album "10 lat samotności", który był sygnowany szyldem Budka Suflera & Felicjan Andrzejczak.

Dotychczasowy solowy dorobek Felicjana zamyka płyta "Czas przypływu" z 2014 r. Zapowiedziami kolejnego wydawnictwa z premierowym materiałem były single "Impregnowany ślad" i "Nie żałuję niczego".

- O stanie wojennym większość z nas już nie pamięta a Jolkę, po czterdziestu latach kojarzą nawet ci, których nie było wtedy na świecie. I tą właściwą odpowiedzią jest miłość. Miłość nieidealna, trudna i skazana na niepowodzenie. Ale to ona na koniec obroniła ten utwór - opowiadał Felicjan Andrzejczak w rozmowie z Interią o swoim największym przeboju z Budką Suflera.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas