Reklama

Ewa Krawczyk apeluje do Mariana Lichtmana: Błagam, odpuść i nie mieszaj ludziom w głowach

Na oficjalnym profilu na Facebooku pojawiło się specjalne oświadczenie Ewy Krawczyk. Żona Krzysztofa Krawczyka zaapelowała do Mariana Lichtmana, aby ten uszanował żałobę i nie mieszał się w sprawy rodzinne wokalisty.

Na oficjalnym profilu na Facebooku pojawiło się specjalne oświadczenie Ewy Krawczyk. Żona Krzysztofa Krawczyka zaapelowała do Mariana Lichtmana, aby ten uszanował żałobę i nie mieszał się w sprawy rodzinne wokalisty.
Ewa Krawczyk zaapelowała do Mariana Lichtmana /Wojciech Olszanka /East News

"Marian Lichtman - ja muszę powiedzieć parę słów, bo już mam dość Twojego mieszania się w nasze sprawy. Przyjacielem mojego Krzysia oddanym na całe życie i teraz jest Andrzej Kosmala. Moj mąż przed Tobą mnie ostrzegał, bo zawsze wynosiłeś do gazet, co się dzieje u nas w domu. Krzysztof Junior nagrał piękną płytę z Ojcem. A ja jemu krzywdy nigdy nie zrobię. Rozmawiałam z moim mężem o tym. Płacę od 15 lat za niego alimenty na jego dziecko i nadal będę to robić, opłacam fundusz emerytalny i jego mieszkanie i opłaty. Wszystko, co się należy Synowi Juniorowi dostanie, ale to jest proces, który trwa. Sprawami mojego męża zajmuje się nadal Andrzej Kosmala. A Ciebie błagam, odpuść i nie mieszaj ludziom w głowach i uszanuj naszą żałobę. Okaż serce skoro się uważasz za przyjaciela, bo oni tak nie robią! Do tego w tym tragicznym czasie spada na mnie i na naszą rodzinę kolejny cios. Brat Krzysztofa, Andrzej, jest w bardzo ciężkim stanie. Nawet nie wie o śmierci Krzysztofa. Czeka nas najgorsze! Tylko nie biegnij z tym zaraz do prasy! Marian błagam Cię: daj nam spokój! Tobie i rodzinie dużo zdrowia!" - czytamy na Facebooku Krzysztofa Krawczyka.

Reklama

Dramatyczny apel Ewy Krawczyk do Mariana Lichtmana do efekt narastającego konfliktu pomiędzy Trubadurem a żoną piosenkarza i menedżerem Krawczyka Andrzejem Kosmalą.

Po śmierci gwiazdora muzyk miał m.in. pretensje o to, że nie został powiadomiony o śmierci przyjaciela. Problemem dla rodziny okazało się też to, o czym opowiada w mediach.  Do spięcia między stronami doszło na pogrzebie Krawczyka 10 kwietnia.

"Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: 'Zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża'" - pisał na Facebooku Kosmala.

"Od kilku miesięcy, z naciskiem na ostatnie dni, wydzwania po redakcjach z ofertą wywiadów. Na pogrzebie rozpychał się, by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały. W ten sposób leczy swoje kompleksy" - stwierdził. "Nie lansujcie się poprzez deptanie grobu Wielkiego Artysty!" - dodał.

Sam Lichtman w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że nie widział niczego złego w swoim zachowaniu, ma moralne prawo wypowiada się o swoim przyjacielu, a na cmentarzu nie rozpychał się tylko pomagał dojść do trumny Krzysztofowi Krawczykowi jr.

"Pan Kosmala cały czas pałał nienawiścią do zespołu Trubadurzy (sprawdź!). Zawsze zazdrościł nam rodzinnej atmosfery, bał się zbliżenia Krzysztofa z nami. Nie wiedziałem jednak, że ta antypatia przeniesie się na kościół czy na cmentarz. Trubadurzy mieli zaśpiewać na pogrzebie, co Andrzej Kosmala potwierdził, ale później się wykręcał i to nie doszło do skutku" - opowiadał.

Krótko po wywiadzie z Lichtmanem ponownie odpowiedział mu menedżer Krawczyka. 

"To co on mówił i to tuż po pogrzebie jest zupełnie nie na miejscu. Jeśli czuje się przyjacielem Krawczyka, to niech go wspomina, opowiada o czasach gdy razem grali w Trubadurach, a nie oskarża pogrążoną w żałobie i rozpaczy Ewę" - tłumaczył oraz stwierdził, że pretensje o brak telefonu ze strony wdowy są absurdalne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Krawczyk | Licht-Man | Ewa Krawczyk | Andrzej Kosmala
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy