Elton John: 30 lat w trzeźwości
Elton John świętuje 30. rocznicę swoich "urodzin". Tak, to nie pomyłka. Co prawda gwiazdor muzyki pop przyszedł na świat w marcu 1947 roku, ale uważa, że tak naprawdę urodził się w momencie, gdy trzy dekady temu rozpoczął terapię odwykową.
O swoich nałogach piosenkarz (sprawdź!) mówi szczerze. Zawsze w kontekście tego, że od dłuższego czasu udaje mu się skutecznie z nimi walczyć. Kolejne rocznice abstynencji celebruje w mediach społecznościowych. Nie inaczej jest w tym roku. Elton John właśnie opublikował kilka zdjęć, na których widać kartki z życzeniami, tort i prezenty, jakie otrzymał z tej okazji, a na honorowym miejscu jest żeton z trzema "X".
"Refleksja nad najbardziej magicznym dniem, w którym obchodziłem 30. urodziny trzeźwości. Tyle uroczych kartek, kwiatów i żetonów od moich synów, Davida, przyjaciół z Programu, pracowników. Jestem naprawdę błogosławionym człowiekiem. Gdybym w końcu nie zrobił wielkiego kroku, prosząc 30 lat temu o pomoc, byłbym martwy. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy zainspirowali mnie i wspierali po drodze" - podpisał zdjęcia muzyk.
Elton John już na początku XXI wieku przyznał, że presja związana ze sławą przygniotła go do tego stopnia, że w 1975 roku, podczas "Tygodnia Eltona" w Los Angeles, przedawkował kokainę. Do tego doszły uzależnienie od robienia zakupów i bulimia. Gwiazdor twierdzi, że na decyzję o rozpoczęciu terapii odwykowej wpłynęła śmierć Ryana White, amerykańskiego nastolatka, który zmarł na AIDS właśnie trzydzieści lat temu - 8 kwietnia 1990 roku.
Tak wygląda dom Eltona Johna w Los Angeles. Zobacz zdjęcia!
Do sieci trafiły najnowsze zdjęcia domu Eltona Johna z lotu ptaka. Posiadłość muzyk zakupił w 2015 roku i wydał na nią 32 miliony dolarów. Willa musiała być wyposażona w odpowiednio duży garaż, aby pomieścić 11 samochodów muzyka. Zobacz zdjęcia!
"Ten dzień powinien skłonić mnie do refleksji na temat mojego zachowania. Jednak, jak pewnie się domyślacie, nic takiego się nie stało. Główną nauką z wydarzeń w Nicei było dla mnie to - uwaga, uwaga! - że powinienem częściej pić martini z wódką. Odtąd tak właśnie rozpoczynałem wieczory: cztery lub pięć drinków, potem wyjście do restauracji - na przykład do L'Orangerie, jeśli akurat byłem w Los Angeles - podczas kolacji półtorej butelki wina i z powrotem do siebie, gdzie czekały już na mnie koka i zioło. Martini z wódką gwarantowało mi jedno - urywał mi się po nim film, dzięki czemu nazajutrz nie miałem pojęcia, jak okropnie zachowywałem się w nocy. Czasami ktoś czuł się w obowiązku zadzwonić i zdać mi relację z wydarzeń, a wtedy przepraszałem" - tak Elton John opisywał libacje w autobiografii "Ja".