"Była kimś więcej, niż jedynie osobą, która staczała się na dno". Przyjaciel Winehouse zabrał głos
Oprac.: Konrad Klimkiewicz
Pod koniec sierpnia ukazała się wyjątkowa biografia Amy Winehouse zatytułowana "Amy Winehouse: In Her Words". Książka celebruje pamięć wybitnej piosenkarki, która w tym roku obchodziłaby 40. urodziny. Wydawnictwo przybliża bardzo intymny obraz artystki, m.in. dzięki osobistym zapiskom z jej pamiętników, listom czy wcześniej niepublikowanym zdjęciom. Część z fotografii ilustrujących książkę to zdjęcia, które wykonał przyjaciel Winehouse, Charles Moriarty. Irlandzki fotograf postanowił podzielić się swoimi wspomnieniami na temat samej artystki i ich przyjaźni.
Losy tych dwojga skrzyżowały się na początku kariery Amy Winehouse, tuż przed wydaniem jej debiutanckiego albumu "Frank". To właśnie jedna z fotografii wykonana przez Moriarty’ego zdobi okładkę wspomnianego albumu. "Naprawdę chciała pokazać coś autentycznego, chciała, aby ludzie zobaczyli ją, a nie coś, co stworzyła branża muzyczna" - wspomniał w rozmowie z magazynem "People" fotograf i przyjaciel artystki.
Zobacz również:
Przyznał, że prywatnie Amy była niezwykle zabawną i wesołą osobą, z którą Moriarty od razu złapał nić porozumienia. Wyjaśnił, że te dwie artystyczne dusze połączyło nie tylko zamiłowanie do sztuki, ale także podobna historia - oboje pochodzili z rozbitych rodzin i szukali swojego miejsca na świecie. "Ona miała 19 lat. Ja miałem 21 i właśnie próbowaliśmy dowiedzieć się, gdzie jest nasze miejsce w tym świecie, gdzie powinniśmy wylądować" - dodał. Dlatego też w jego pamięci zapisały się ich wspólne chwile, kiedy to gotowali, oglądali "Seks w wielkim mieście" i stare filmy z Paulem Newmanem.
Fotograf przyznał, że ich drogi rozeszły się zanim artystka popadła w poważne uzależnienie, zatem nie był świadkiem najtrudniejszych momentów w jej życiu, które z takim zamiłowaniem relacjonowała prasa brukowa. On jednak zapamiętał ją inaczej, niż przez lata była prezentowana na przygnębiających zdjęciach z tabloidów. Z tym większą przyjemnością fotograf przekazał swoje zdjęcia na potrzeby debiutującej 29 sierpnia książki.
"Była kimś więcej, niż jedynie osobą, która staczała się na dno. Zawszę będę ją kojarzył z niezwykłym poczuciem humoru. Była niesamowicie utalentowaną, cudowną młodą damą, hojną i życzliwą dziewczyną, która naprawdę szukała swojego miejsca. Chciałbym zobaczyć dokąd zaszła, ale niestety uzależnienie jest okrutne, bezwzględne" - wspomniał fotograf.
Jubileuszowy koncert zespołu Amy Winehouse z okazji 40. urodzin
Piosenkarka pozostawiła po sobie niezwykły dorobek muzyczny, który na scenie z dużym powodzeniem prezentuje obecnie The Amy Winehouse Band, czyli zespół, który od lat jej towarzyszył.
Muzycy zapraszają wszystkich fanów artystki na grudniowy, urodzinowy koncert. Na scenie pojawi się m.in. Dale Davis. Basista i wieloletni dyrektor muzyczny, który od początku współpracował z artystką. Dziś Davis nie tylko koncertuje z zespołem, jest także konsultantem muzycznym przy powstającym filmie fabularnym poświęconym Winehouse, "Back to Black". Za wokal niezmiennie odpowiada Bronte Shandé.
Zgodnie z informacją przekazaną przez klub Koko, to wydarzenie mające oddać hołd życiu i twórczości artystki. Dlatego muzyce będą towarzyszyć wizualizacje, zdjęcia i materiały wideo upamiętniające piosenkarkę, która zmarła 23 lipca 2011 roku. Sprzedaż biletów na jubileuszowy koncert rozpocznie się 15 września.
Obecnie zespół wciąż przebywa w trasie po Europie. Ich tournée zakończy występ w Birmingham 21 grudnia. Jak zapowiedzieli muzycy, to wydarzenie będzie okazją do świętowania innego ważnego dla nich momentu, 20. rocznicy wydania płyty "Frank", debiutanckiego krążka Amy Winehouse.
"Amy uwielbiała być w centrum uwagi"
Pojawiła się jak na Amy przystało - wierzgając nogami i drąc się wniebogłosy. Mógłbym przysiąc, że krzyczała najgłośniej ze wszystkich dzieci, które w życiu słyszałem. Amy urodziła się cztery dni po terminie i od tego czasu przez całe życie spóźniła się zawsze i wszędzie" - tak Mitch Winehouse opisał moment narodzin córki w książce "Amy. Moja córka".
Amy od początku była niespokojnym duchem, zawsze lubiła być w centrum uwagi, a jeśli nie udawało jej się tego osiągać śpiewem, szukała innej metody. Była również bardzo uparta i zawsze potrafiła postawić na swoim, szczególnie kiedy chodziło o unikanie szkoły, która wyraźnie ją nudziła. Mimo to była doskonała z matematyki i bardzo lubiła rozwiązywać sudoku.
Amy miała również bardzo wyraźnie nakreślone cele. W liście motywacyjnym dołączonym do podania o przyjęcie do szkoły teatralnej Sylvii Young, które 12-letnia wówczas Amy złożyła bez wiedzy rodziców, napisała tak: "Moim największym marzeniem jest wielka sława. Marzę by występować na scenie. To mój życiowy cel. Chcę, by ludzie słysząc mój głos, mogli po prostu zapomnieć o swoich troskach choć na chwilę". Szkoda, że jej piosenki przesiąknięte były emocjami i dramatami, jakie ona sama przeżywała.