Alibabki wciąż grają nam jak nikt
Ostróda Reggae Festival 2018 miał kilka historycznych momentów - jubileuszy i emocjonalnych spotkań po latach. Ale rozmach i dopracowanie projektu "Tribute to Alibabki" zasługuje na odrębny tekst. Zwłaszcza, że wciąż czekamy na płytę! I że ta historia zaczyna się ponad pięć dekad temu.
1965
Alibabki, "dziewczęcy sekstet wokalny", istnieją już od roku. Od czasu największej sławy i podboju list przebojów dzieli je jeszcze parę lat, ale nie są anonimowe. W 1965 roku rolę kierownika muzycznego przejmuje (od Zbigniewa Ciechana) Juliusz Loranc. W tym samym roku ukazuje się epka "W rytmach Jamajca ska", choć tu należy dodać, że utwory z niej powstały w 1964 roku i były wykonywane publicznie (np. w programie Jerzego Gruzy), a wiec byliśmy za żelazną kurtyną wręcz szokująco na czasie.
Ska? Loranc wiedział co to za muzyka, rok wcześniej pisał w "Na przełaj" o gatunku, który powstał "na gruncie muzyki ludowej kolorowych mieszkańców". Alibabki nie bardzo, były za to profesjonalistkami. I to nie było jakieś tam swingowanie z rytmiczną gitarą. To był początek muzyki jamajskiej w Polsce.
Alibabki wróciły do studia nagraniowego!
Sierpień 2015
Maken z YasManem, dwóch reggae'owych aktywistów, których w środowisku przedstawiać nie trzeba, długim wywiadem przełamali z będącymi na artystycznej emeryturze Alibabkami lody na tyle skutecznie, że artystki przyjechały na Ostróda Reggae Festival.
"Do Ostródy przybyły nie tylko po to by posłuchać koncertów i spotkać się z dziennikarzami, ale przede wszystkim odebrać statuetkę, będącą hołdem dla wyznaczenia 'punktu zero' jamajskiej muzyki w Polsce. Pod koniec występu Kamila Bednarka Alibabki wręczyły artyście płytę - bo Ostróda pomaga rozwijać skrzydła artystom, ale też jest świetną okazją do spotkania! Muzyka łączy pokolenia. W morzu wystrzelonych trójkolorowych konfetti, Alibabki zostały nagrodzone długimi owacjami i kwiatami, symbolicznie podkreślając 50-letnią historię obecności muzyki jamajskiej w Polsce" - relacjonował portal regganet.pl.
"Przemiłe panie przyjechały na festiwal, które zaskoczył je formą. Jak to nie ma krzesełek? Wszystko pod sceną na stojąco albo w tańcu? Dlatego jest tak głośno? Zdumiała je też reakcja publiczności. Artystki nie miały koszulek 'Jesteśmy Alibabki', żadnych plakietek. Ale kiedy obchodziły festiwalowy teren, ludzie rozpoznawali i reagowali,. 'O, Alibabki przyjechały. Jak super, możemy sobie zrobić zdjęcie?'. Okazuje się, że pamiętano" - pisała "Gazeta Magnetofonowa".
Listopad 2015
W Ostródzie powiedziano "a", przyszedł zatem czas na "b". Szybko udało się uzyskać wszelkie niezbędne prawa, grający najelegantsze, najbardziej korzenne ska w Polsce zespół Bartenders przearanżował numery w dwa miesiące i już w listopadzie, w warszawskiej Proksimie, można było pokazać koncert honorujący Alibabki. Wśród występujących: Andrzej Krzywy, K.A.S.A., Broda z chórem Kalokagathos, Junior Stress, Dawid Portasz, Damian Syjonfam, Kacezet, Earl Jacob, I Grades. Finał z udziałem samych Alibabek. Nie wszystkie wykonania mogły w pełni satysfakcjonować artystycznie, bo wiele w tym było spontaniczności, ale wzruszenie artystów i publiczności, która wypełniła salę - bezcenne.
Sierpień 2016
W Żywcu, na wielkim finale Męskiego Grania 2016 udało się "powtórzyć" sukces z Proksimy. Ten cudzysłów wziął się z tego, że był to już nieco inny koncert. Nie tylko dlatego, że w żywiecki amfiteatrze było 9 tysięcy osób, a przed monitorami - kolejne 365 tys. Ewolucji uległa obsada. "Wielki entuzjazm wywołała ponadpokoleniowa i ponadgatunkowa kolaboracja Alibabek z muzykami reagge m.in. Gutkiem, Paprodziadem i Juniorem Stressem. Wokalistom akompaniował znany warszawski zespół ska-jazz THE BARTENDERS" - odnotowano na stronie przedsięwzięcia.
Lipiec 2018
Ostatni dzień Ostróda Reggae Festivalu, popołudnie. Prowadzący śmieje się, że muzycy Bartenders ubrali się tak elegancko, jakby szli do banku po kredyt. Mirosław "Maken" Dzięciołowski, cały na biało przejmuje rolę konferansjera i sypie anegdotami jak z rękawa zapowiadając kolejne numery. Pod sceną przegląd klimatów i pokoleń - przyklejone do barierek dziewczyny w rasta czapkach i chustach, dredziarze w klimatach punky reggae, sprawdzone w boju, uśmiechnięte od ucha do ucha małżeństwa, dzieciak z niebieskim irokezem, faceci w wojskowych koszulach z wszywkami albo w koszulkach groźnie grających zespołów, panie w turbanach z wielkimi kolczykami. Kolory zebrane jak w piosence Alibabek, którą zresztą w ramach występu lublinianka Lady Dee ładnie, soulowo wyśpiewała.
Zobacz również:
O tym, że będzie dobrze wiadomo od razu. Zaczął od "Muzykalnego zegara" Kuba Kaczmarek, wokalista "Barmanów", który poczuł ten repertuar jak nikt. "Ob-La-Di, Ob-La-Da" (Alibabki nie tylko Beatlesów coverowały, ale też ich uwielbiały) w wersji Syjonfama miało mnóstwo luzu i radości, których czasem brakuje może jego autorskiej twórczości, zaś zespół pokazał, że nikt nie buja się tak jak jego sekcja dęta.
Earl Jacob wziął się z gracją za "Nie żądam zbyt wiele" w wersji rocksteady (czyli w połowie drogi między ska a reggae), "Grajmy sobie w zielone" z chłopakami z Dubska zabrzmiało rokendrollowo (czy jak kto woli - bigbitowo), "Zagrajmy w kości jeszcze raz" z Piotrem Strojnowskim - nieco latynosko. Junior Stress, z niskim, ustawionym raggamuffinowo głosem przeniósł "Już nie ska" w czasy Biggiego i Tupaca Shakura, dodając coś od siebie i meldując po wszystkim wykonanie zadanie.
Broda stylowo poradził sobie z "Czarnym kotem", najbardziej "wschodnią" z piosenek, dorzucił nawet osobistą dykteryjkę, K.A.S.A. dowiódł, że to kawał muzyka, niezależnie od tego jak niepoważnie traktowany by w Polsce nie był, a Paprodziad zdziwił subtelnością z jaką wziął się za "W rytmach jamajca ska".
Gdyby jednak wybrać jedno tylko wykonanie, to Gutek obłędnie poradził sobie już "W drogę czas". Piosenkę, pamiętaną z filmu z Bolkiem i Lolkiem wybrały mu dzieci, ale nie brzmiała infantylnie, tylko jak świetny, rozrywkowy numer. Koncert zamknęło "Wash wash ska" wykonane gremialnie, z Kaczmarkiem (zdążył się jeszcze wykazać w pięknym "Kwiecie jednej nocy") jako wokalistą prowadzącym.
- Cieszę się, że to w ogóle się wydarzyło, że artyści czuli się na scenie ze sobą tak dobrze, a ludzie przyszli. Stojąc z boku nie słyszałem zbyt wiele, ale teraz reggae gra się mocno, a Bartendersi zagrali swingowo jak nikt. Po występie usłyszałem sporo ciepłych słów. Trochę szkoda, że zrobiło nam się z tego "męskie granie", ale to wakacje, artystki grają koncerty, a pewnych rzeczy nie przeskoczymy - mówi mi po wszystkim, na chłodno inicjator przedsięwzięcia - YasMan.
Przyszłość
Niestety crowdfundingowa zbiórka na płytę nie zakończyła się sukcesem, ale sprawy zaszły za daleko, żeby się wycofać. Tu nikt nie zamierza się poddawać o czym była mowa ze sceny. Gotowe jest ¾ materiału, którego brzmieniem zajmą się profesjonaliści od jamajskiego brzmienia - As One. Zostało jeszcze kilka wokali i... trzeba będzie znaleźć mecenasa. To będzie piękna płyta, wymiesza artystów z Proksimy, Żywca i Ostródy (spokojnie, nie zabraknie Andrzeja Krzywego zapamiętanego po rewelacyjnym wykonaniu w Warszawie), często pokaże ich w innych utworach, również dlatego, by pokazać piosenki Alibabek, a nie te, w których gościnnie śpiewały chórki. Czekajmy zatem cierpliwie i życzmy sobie jak najwięcej pasjonatów tak umiejętnie budujących międzypokoleniowe mosty. Tu dzieje się historia muzyki.