Reklama

Alan White nie żyje. Pierwszy perkusista Yes żegna muzyka

Bill Bruford, jeden z założycieli angielskiego progresywnego zespołu rockowego Yes, w przejmujących słowach pożegnał wybitnego muzyka Alana White’a, który zmarł w czwartek 26 maja. Bruford był pierwszym perkusistą Yes. Gdy odszedł z tej grupy w lipcu 1972 roku, jego miejsce zajął właśnie White.

Bill Bruford, jeden z założycieli angielskiego progresywnego zespołu rockowego Yes, w przejmujących słowach pożegnał wybitnego muzyka Alana White’a, który zmarł w czwartek 26 maja. Bruford był pierwszym perkusistą Yes. Gdy odszedł z tej grupy w lipcu 1972 roku, jego miejsce zajął właśnie White.
Alan White (z lewej) został pożegnany przez Billa Bruforda (z prawej) /Jim Spellman/WireImage /Getty Images

Alan White zmarł w swoim domu w Newcastle 26 maja 2022 roku w wieku 72 lat. Jak poinformowała rodzina, odszedł po krótkiej chorobie. Trzy dni wcześniej ogłoszono, że z powodów zdrowotnych nie weźmie udziału w trasie zespołu Yes z okazji 50-lecia "Close to the Edge" - piątego album studyjnego tej grupy, a zarazem ostatniego, w nagraniu którego uczestniczył Bill Bruford. Potem muzyk odszedł do zespołu King Crimson.

Dzień po śmierci White'a, Bruford opublikował na Facebooku wspomnienie poświęcone swojemu następcy w Yes. Już na wstępie nazwał go "autentycznym Geordie" - takim przydomkiem określa się w Anglii ludzi pochodzących z okolic Newcastle, a słowo to oznacza także trudno zrozumiały dialekt, którym ci się posługują i legendarną mrukliwość. Jako ów Geordie, White miał być w opinii Bruforda człowiekiem "opanowanym, potężnym i nie lubiącym bzdur", w tym - zbyt wyrafinowanej muzyki. "Przejął stery w Yes krótko po mnie i według wszystkich relacji nie zrobił ceregieli, gdy musiał nauczyć się repertuaru zespołu w około trzy dni" - zauważył założyciel Yes.

Reklama

Bruford dodał też, że on i White pochodzili z różnych środowisk społecznych i muzycznych. Bardzo się różnili, także pod względem stylu gry na perkusji. On sam lubi to, co White odrzucał, czyli "kwieciste granie". Nigdy się też do siebie nie zbliżyli. "Geordie nie lubią za wiele mówić, więc to, co nas łączyło, pozostało niewypowiedziane" - skwitował ich znajomość Bill Bruford.

Współzałożyciel Yes widzi "coś niezwykle poetyckiego" w tym, że życie White'a zakończyło się niemal dokładnie 50 lat po tym, "jak podniósł pałki i oddał wszystko zespołowi, który pokochał". Faktycznie. Po tym, jak w 2015 roku umarł basista Yes Chris Squire, Alan White stał się najbardziej oddanym członkiem zespołu. Podobnie jak Squire, też nie opuścił zespołu aż do śmierci.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Yes | Alan White
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy