Reklama

Al Jarreau nie żyje. Jazzman miał 76 lat

W niedzielę (12 lutego) zmarł legendarny jazzman i wielokrotny laureat Grammy Al Jarreau.

W niedzielę (12 lutego) zmarł legendarny jazzman i wielokrotny laureat Grammy Al Jarreau.
Al Jarreau (1940-2017) /fot. Rachel Murray /Getty Images

8 lutego Al Jarreau ogłosił, że zaprzestaje koncertowania, po tym, gdy trafił do szpitala z oznakami wyczerpania i zapaleniem płuc. Lekarze przekazali mu wówczas, że jego stan zdrowia nie pozwoli mu na występowanie w 2017 r. Dlatego Jarreau podjął decyzję o zakończeniu kariery scenicznej.

Informacje o śmierci jazzmana potwierdził jego menedżer Joe Gordon.

"Był w szpitalu, w otoczeniu [syna] Ryana, [żony] Susan i kilku najbliższych przyjaciół i członków rodziny. Ryan i Susan zorganizują w domu małą ceremonię pożegnalną, tylko dla najbliższych. Nie jest planowany publiczny pogrzeb, ale poinformuję, gdyby to miało się zmienić" - głosi oświadczenie Gordona.

Reklama

12 marca wokalista skończyłby 77 lat.

Menedżer przekazał prośbę od rodziny, by zamiast kwiatów osoby chętne wpłaciły datki na the Wisconsin Foundation for School Music, organizację wspierającą muzyczną edukację w w Milwaukee i stanie Wisconsin.

Podczas swojej kariery Al Jarreau występował w telewizyjnych programach "Saturday Night Live" i "The Tonight Show Starring Johnny Carson".

W połowie lat 70. wydał debiutancki album "We Got By". W sumie zdobył siedem statuetek Grammy - był jedynym wykonawcą uznanym najlepszym wokalistą popowym, jazzowym i r'n'b. Nazywano go "człowiekiem z orkiestrą w głosie".

W 1987 r. zaśpiewał tytułową piosenkę "Moonlighting" do serialu "Na wariackich papierach".

Wraz z wieloma innymi gwiazdami brał udział w nagraniu charytatywnego singla "We Are the World".

W 2001 r. został nagrodzony gwiazdą w Hollywood Walk of Fame.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy