Kacper Kuszewski o występach w "TTBZ". "Czuję się, jakbym był w pierwszej klasie"
Już niedługo wystartuje jubileuszowa edycja programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", w której wystąpią "najlepsi z najlepszych". Jednym z uczestników będzie Kacper Kuszewski. "Jeśli państwo się spodziewacie, że my w tej edycji 'najlepsi z najlepszych' będziemy serwować same mistrzowskie wykonania od pierwszego odcinka, to nie" - śmieje się aktor.
Już po zakończeniu 19. edycji programu było wiadomo, że "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" w kolejnym sezonie wróci na antenę. Nie będzie to jednak zwykła edycja. "To będzie coś wyjątkowego, czyli 'The best of the best of #TTBZ!'. Na scenie finaliści poprzednich edycji. Najlepsi z najlepszych! Będzie się działo" - zapowiedzieli producenci.
Pierwszy odcinek jubileuszowej edycji trafi do widzów Polsatu 8 marca. Przed tym porozmawialiśmy z jednym z uczestników - Kacprem Kuszewskim.
Oliwia Kopcik, Interia: Większość uczestników mówi, że treningi w "TTBZ" to najtrudniejsze, co zrobili w życiu, a jak jest okazja to i tak wszyscy wracają. Jak to jest?
Kacper Kuszewski: - Oj nie, nie wszyscy wracają (śmiech). Dochodzą mnie takie głosy, że niektórzy mają wspomnienia takie... trudne, że ten stres, ten wysiłek były przytłaczające. Ja, przychodząc jako uczestnik, spodziewałem się wszystkiego najgorszego i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Bo owszem, stres jest ogromny, bo tu co tydzień jest premiera czegoś zupełnie nowego, ale jest też duża radość i ogromna satysfakcja pracowania z tymi wszystkimi fantastycznymi ludźmi, którzy tworzą ten program. Na występ uczestników pracuje armia ludzi, żebyśmy tak wyglądali, tak się ruszali, żeby to tak brzmiało, podkład muzyczny był taki, to, co widzimy za plecami, tancerze, choreografia, światło - to wszystko pracuje na ostateczny efekt.
To była dla mnie wielka radość i przyjemność, ale też bardzo ciekawa lekcja warsztatu zawodowego, nauczyłem się nowych rzeczy.
Masz doświadczenie i jako juror, i jako uczestnik, która z tych ról jest trudniejsza?
- Zawsze powtarzam, że wolę być uczestnikiem, ponieważ wtedy mogę się przygotować do występu i w każdej sekundzie wiem, co mam robić na scenie. Jak siedzę jako juror... bardzo szybko migają te występy, my siedzimy z boku, próbujemy dostrzec, co tam się stało i już jest mikrofon i trzeba powiedzieć coś od siebie - dowcipnego, interesującego, żeby to miało ręce i nogi i żeby nie powtarzać tego, co już powiedziano przed nami. Więc zdecydowanie wolę być uczestnikiem.
Ale przyznam, że jeśli państwo się spodziewacie, że my w tej edycji "najlepsi z najlepszych" będziemy serwować same mistrzowskie wykonania od pierwszego odcinka, to nie (śmiech). Ja już nie pamiętam, jak to się robi, a poza tym tu zawsze startuje się od zera. Czuję się, jakbym był w pierwszej klasie, więc trzymajcie kciuki.
Bycie uczestnikiem to nie tylko ciężka praca, ale też trzeba mieć do siebie duży dystans. Przyznaję, że przy twoim występie jako Maryla Rodowicz płaczę ze śmiechu za każdym razem.
- (śmiech). To się zaskakująco fajnie udało. Lubię ten program za to, że tutaj jest niespodzianka na każdym zakręcie. Nigdy nie wie się, jak to wyjdzie, dopóki już się nie zejdzie ze sceny. To jest też ciekawy trening dla mnie, jako dla aktora, bo zawsze wychodząc na scenę, staramy się mieć pewność, że będzie dobrze. A tu nie ma czasu, żeby taką pewność zbudować, bo to jest tylko kilka dni, więc trzeba być gotowym na to, że to będzie totalna, spektakularna porażka na oczach wszystkich. I tak, to wymaga dystansu.
Ja staram się przede wszystkim pamiętać, że owszem, ktoś musi w tym programie wygrać, ale to nie jest egzamin z moich umiejętności, to przede wszystkim ma być dobra zabawa, a korzyść mają wszyscy, bo nie zapominajmy, że wygrane w tym programie są przeznaczane na cele charytatywne.
A masz taką rolę, którą wspominasz najlepiej?
- Wszystkie wspominam najlepiej, nie umiem wybrać jednej ulubionej. Do każdej mam ogromny sentyment i z każdą się wiąże jakaś historia, ale to byłby temat na wywiad rzekę (śmiech).
To jeszcze na koniec myślenie życzeniowe - w kogo chciałbyś się wcielić w tej edycji.
- Tego też nie robię, bo to utrudnia! Nie wiem, co mi ten kołowrotek wylosuje, jestem otwarty na wszystko. Nie nastawiam się na nic, bo wiem, że to potem tylko przeszkadza, bo człowiek czepia się kurczowo jakichś pomysłów, a tu trzeba właśnie być całkowicie otwartym na to, co los przyniesie.