Nergal: To dla jaj
"Nie, tak to sobie robię - dla jaj" - tak Nergal odpowiedział na pytanie o zabawę symbolami religijnymi. W rozmowie z programem RMF Extra lider grupy Behemoth i juror "The Voice of Poland" po raz kolejny zdecydowanie określił się jako człowiek areligijny, a nie satanista.
Obecność Nergala w jury muzycznego show TVP2 wzbudziła ogromne emocje. Decyzja o zatrudnieniu lidera grupy Behemoth została wielokrotnie oprotestowana przez środowiska kościelne (ostro reagowali niektórzy biskupi) i katolickie (akcja podpisywania listów przez Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy).
W połowie października Juliusz Braun, prezes TVP, powiedział, że decyzja o zatrudnieniu Nergala była "błędem", dodając, że nie pojawi się on w ewentualnej drugiej edycji "The Voice of Poland". Nie ma też mowy o programie prowadzonym przez Nergala.
"Nie nadążam za tą sytuacją. Nie znam tego pana [Juliusza Brauna] i nie wiem czy chcę poznać. Ale powiem ci tak: kiedy jako dziecko byłem w zoo i widziałem zebrę to nie miałem do niej pretensji, że nie jest koniem. Więc jeśli ktoś decyduje się na mój udział w programie to przecież nie może wymagać ode mnie żebym klęczał i żebym udawał kogoś, kim nie jestem. Ludzie, ochłońcie do diabła, bo to jest niemądre strasznie!" - komentuje całą sytuację Nergal w RMF Extra.
Po ogłoszeniu takiego stanowiska przez szefa TVP błyskawicznie pojawiły się informacje, że Nergal może przejść do konkurencyjnego TVN. Mówiono m.in. o angażu w jury programu "X Factor". Tymczasem nic nie jest jeszcze przesądzone.
"Ja nic nie wiem na ten temat, albo nie pamiętam o takiej rozmowie. A poważnie - nie, nie ma takich rozmów" - stwierdza wprost Nergal.
Muzyk odniósł się też na temat zapisów w kontrakcie, które zabraniają mu wypowiedzi na tematy obyczajowe, światopoglądowe czy religijne.
"Rozumiem, że się w ten sposób zabezpieczano przed tym, żebym kogoś nie obraził. Ale to jest też straszna misinterpretacja mojej osoby. Nie rozumiem dlaczego miałbym iść do programu muzycznego i rozmawiać o czymś innym niż muzyka. Przecież zgodziłem się na formułę, która jest bardzo przyjazna dla ludzi, którzy tam występują i na udział w programie, który generuje pozytywne emocje. I co miałbym teraz zrobić - wejść tam i wysmarować się gównem? Ludzie, kurczę! Znowu ta sama reakcja, z którą nie mogę sobie dać rady, że jestem postrzegany jako kompletny barbarzyńca. A przecież tak nie jest. Wchodzę do programu muzycznego, żeby rozmawiać o muzyce, bo się na tym znam. To jest zakres moich kompetencji i tego się trzymam. I sianie paniki, że mam robić coś innego na tzw. live'ach to jest wyraz ignorancji i głupoty" - podkreśla Nergal w RMF Extra.
Czytaj także: