Był bezdomny, w USA pracował jako zwykły robotnik. Dziś Piekarczyk to wielka gwiazda
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Podczas bitew 14. sezonu "The Voice of Poland u Marka Piekarczyka, trener przypomniał nieco swoje burzliwe losy. W przeszłości gwiazdor TVP pracował m.in. przy usuwaniu azbestu z dachów. "Miałem 46 zawodów, nie wymienię wszystkich" - stwierdził wokalista na początku ostatniego odcinka programu. Czym w przeszłości zajmował się ulubieniec widzów?
Podczas ostatniego odcinka "The Voice of Poland" odbyły się bitwy w drużynie Marka Piekarczyka. Według nowych zasad pierwsze eliminacje w tym etapie przeprowadzane są na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina.
I tam też widzimy zachwyconego tymi okolicznościami występów Piekarczyka. Trener i wokalista przy okazji przyznał, że nie spodziewał się swojej osoby w takim miejscu, mimo że w swoim życiu robił najróżniejsze rzeczy.
"Moje życie było bardzo burzliwe i jest w dalszym ciągu. Robiłem różne rzeczy. Smołowałem dachy, robiłem ceramikę, nawet zamiatałem. 46 zawodów, nie wymienię wszystkich. Ale nigdy nie pomyślałem, że będę w takich murach, takiej wspaniałej uczelni. Czuję się tu trochę jak parweniusz. Przylazł taki szarpidrut..." - wspominał Marek Piekarczyk.
Czym zajmował się Marek Piekarczyk w przeszłości? W USA pracował jako robotnik
Piekarczykowi wielokrotnie zdarzało się wspominać o swojej przeszłości w mediach. W 2022 roku zrobił to m.in. w jednym z odcinków "The Voice of Poland".
"Stałem kiedyś w kolejce dla bezrobotnych w Nowym Jorku i znam tą gorycz i te dyskusje o rewolucji, że trzeba coś zmienić i też wyjechałem, a wy jesteście tutaj, w kraju wolności, z daleka od trosk i wykonacie pięknie tę piosenkę" - mówił do swoich podopiecznych.
Słynny wokalista łącznie w Stanach Zjednoczonych spędził siedem lat (wyjechał do USA w pierwszej połowie lat 90.). Zajmował się tam m.in. pracą na budowie.
"Mężczyzna, który chce mieć dom i rodzinę, musi pracować. I nie ma zmiłuj, nawet depresja nie jest usprawiedliwieniem. W Nowym Jorku siedziałem siedem lat. Zajmowałem się m.in. azbestem i pracą na dachach wieżowców. Było tak gorąco, że można było usmażyć się żywcem. Nie wstydzę się tego" - mówił w przeszłości "Tele Tygodniowi".
- W Nowym Jorku zdarzało się, że siadałem na krawężniku i płakałem. Wcześniej nigdy mi się to nie przytrafiało. Jeśli szlochałem, to ze wzruszenia, w obliczu piękna, nigdy z żalu czy boleści. Ten płacz w Nowym Jorku był straszny, najstraszniejszy w moim życiu. Nie mogłem nic zrobić - mówił w rozmowie dla Interii w 2019 roku.
Bezdomny Marek Piekarczyk. Jego losy mogą zaskakwiać
W "The Voice of Poland" Piekarczyk opowiadał o swoich problemach w rodzinnej Bochni.
"Gdy miałem 18 lat i byłem bezdomny, spałem na rynku w Bochni, przyszy dziewczyny romskie. Mówiły: 'Patrz, tu jest ręka wybrańca losu. Będziesz jeździł po całym świecie i śpiewał'. Tak mi powiedziały" - opowiadał.
"Nie wierzyłem w to, bo byłem wówczas malarzem" - podkreślił lider legendarnej formacji TSA (sprawdź!). "W 30. roku swojego życia znajdziesz się na dużej scenie..." - kontynuowały swoją przepowiednię kobiety. "Dokładnie w ostatni dzień 30. roku życia śpiewałem 'Trzy zapałki' (sprawdź!) na wielkiej scenie w Sopocie. Na drugi dzień skończyłem 30 lat i byłem już zawodowym muzykiem" - zakończył.
Przełom w życiu Marka Piekarczyka
Kiedy Marek Piekarczyk na początku lat 80. dołączył do zespołu TSA, jego muzyczna kariera nabrała zawrotnego tempa. Utwory zespołu szybko zaczęły zdobywać szczyty list przebojów. W bardzo krótkim czasie TSA zostało uznane za prekursora heavy metalu w Polsce i zaczęło koncertować po całym świecie.
Piekarczyk razem z kolegami zagrali kilkaset koncertów w Polsce, Stanach Zjednoczonych, Rosji, Francji, Kandzie, Finlandii, Niemczech, na Litwie i wielu innych krajach.