Wielka wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Mąż Kory nie gryzł się w język

Oprac.: Tymoteusz Hołysz
Na koniec marca planowany jest koncert upamiętniający twórczość kultowej wokalistki Kory Sipowicz. Jej mąż, Kamil Sipowicz pojawił się w programie "Pytanie na śniadanie", w celu promocji wydarzenia, jednak doszło do niecodziennej konfrontacji. Atmosfera w studiu momentalnie zgęstniała.

Podczas rozmowy z Kamilem Sipowiczem na temat nadchodzącego wydarzenia celebrującego twórczość liderki Maanam, Kory Sipowicz oraz uczczenia nadania jej imienia hali Telewizji Polskiej, prowadzący Filip Antonowicz błędnie nazwał artystkę "Olgą Jackowską".
Zobacz również:
Niezręczna sytuacja w "Pytaniu na Śniadanie". Kamil Sipowicz poirytowany
Znajdujący się w studiu mąż zmarłej w 2018 roku piosenkarki stanowczo i natychmiastowo sprostował błędne słowa prowadzącego. Antonowicz szybko przeprosił za wpadkę. Poirytowany pisarz dodał: "O to jest walka, a wy nadal swoje".
Sipowicz wytłumaczył, że wokalistka na co dzień używała imienia Kora, a po ślubie przejęła nazwisko męża. Gospodarz z pomocą Katarzyny Dowbor starali się załagodzić sytuację.
"Przepraszamy, nie chcieliśmy zaczynać w ten sposób. Jednak tak się przyjęło" - przyznała prowadząca.
Pisarz postanowił wyjaśnić złożoną kwestię dotyczącą nazwiska artystki: "Ja z realizatorami koncertu ('Falowanie i spadanie - pamięci Kory') ustaliłem, że Kora, od kiedy została moją żoną, używała tego nazwiska. Mogła zostawić Jackowska, ale przyjęła nazwisko Sipowicz, bo bardziej jej się podobało".
Prowadzący program wyrazili zrozumienie, a Dowbor zaznaczyła, że zamierzają się tego trzymać.
Warto wspomnieć, że Kora i Kamil Sipowicz zaręczeni byli przez 40 lat. Na ślub zdecydowali się w 2013 roku, ogłaszając to w mediach społecznościowych. W rozmowie dla "Dzień Dobry TVN" tłumaczyli, że podjęli taką decyzję z praktycznych względów takich jak sprawy majątkowe czy prawne.