Reklama

Konkurs z Deep Purple: Znamy zwycięzców!

Rozstrzygnęliśmy konkurs, w którym nagrodami były wejściówki na zbliżające się koncerty oraz na spotkania z muzykami legendarnej grupy Deep Purple!

Autorzy słynnego "Smoke On The Water" i wielu innych rockowych klasyków zagrają w Rzeszowie (28 października, Hala na Podpromiu), Katowicach (30 października, Spodek) i we Wrocławiu (31 października, Hala Stulecia). W roli gościa specjalnego zobaczymy śląską formację SBB.

Na każdy z trzech koncertów mieliśmy do rozdania po trzy pojedyncze zaproszenia na występ połączone ze spotkaniem z muzykami Deep Purple. Czekaliśmy na Wasze historie związane z legendarną brytyjską formacją.

Wybór zwycięzców nie był łatwy, bo nadesłaliście prawie 100 opowieści. Sporą grupę stanowiły historie zagorzałych fanów, którym muzyka Deep Purple towarzyszy od dobrych kilku dekad!

Oto szczęśliwi laureaci, którzy spotkają się z członkami Deep Purple i zobaczą ich koncerty w następujących miastach:

Reklama

Rzeszów: Bartosz Kostecki (Rzeszów), Krzysztof Rybka (Przemyśl) i Grzegorz Buczek (Mielec)

Katowice: Marta Bartkowiak (Katowice), Marcin Bogdał (Gliwice) i Piotr Damięcki (Maków Mazowiecki)

Wrocław: Konrad Gościniak (Gostyń), Konrad Linde (Wrocław) i Robert Kloczkowski (Warszawa).

Poniżej wybrane przez nas fragmenty zwycięskich prac (niektóre były bardzo obszerne):

Marta Bartkowiak:

Wszystko przez mojego Tatę! "Smoke On The Water" to hymn mojego dzieciństwa i wczesnej młodości. Mam 29 lat i to może mało, żeby być fanem Deep Purple ale... Jako kilkuletnie dzieci ( ja i mój brat) słuchaliśmy Purpli (i nie tylko) na szpulowym magnetofonie. Ten sprzęt mój tata wniósł jako swego rodzaju posag do naszej rodziny i mamy go do dzisiaj z całą bezcenną kolekcją taśm :) (...).

Jego miłość do zespołu zaczęła się w latach 70., kiedy będąc w ogólniaku upajali się z kumplami ich muzyką na imprezach. W domu nie bardzo mógł się upajać, bo babcia krzyczała: " wyłącz tych szarpidrutów!" (...).

Pamiętam, jak tata rozmarzony mówił o tym, że fajnie byłoby zobaczyć ich na koncercie. Jego marzenie się spełniło, kiedy w 1996 roku zagrali w Spodku. Wprawdzie tato był tam służbowo, bo pracował w ochronie, ale za to miejsce miał pod samą sceną :) Do dziś wspomina, że nagłośnienie było nieziemskie i od wibracji drgała mu kurtka, którą miał na sobie :) No i pewnie trochę z emocji...

Krzysztof Rybka:

Mieliśmy dwóch sąsiadów, słuchających taką muzykę jak my, jeden mieszkał w tym samym bloku, drugi w bloku naprzeciwko. Pewnego dnia umówiłem się z nimi, że wystawimy kolumny na parapety i zagramy ten sam kawałek - "Smoke on the Water". Volume oczywiście na ful i poszło... ale nie doszło do końca. Do dzisiaj jest dla mnie zagadką, skąd tak szybko pod blokiem znalazła się milicja (był to początek lat 80.). Była chryja na całego, rodzice wybierali nas z komendy milicji, no i oczywiście szlaban na muzykę .

Teraz jestem po 40 i nadal słucham Deep Purple, ale z czego jestem dumny do dziś, to z tego, że siedziałem parę godzin na milicji za Deep Purple.

Zobacz koncertowe wykonanie nieśmiertelnego "Smoke On The Water" przez obecny skład Deep Purple:

Marcin Bogdał:

Jadąc autem, słuchałem jednej z lokalnych stacji radiowych. Pojawił się konkurs, gdzie była możliwość do wygrania biletów na katowicki koncert. Jestem z natury bardzo niecierpliwy, więc zadzwoniłem do radia, chciałem się dowiedzieć, kiedy będzie konkurs. Miły pan powiedział mi, że radio zadzwoni do mnie o konkretnej godzinie, a ja będę musiał... zagrać (!) na czymkolwiek pierwsze dźwięki "Smoke On The Water". W te pędy pojechałem do domu, zastanawiając się jednocześnie, na czym ja to niby zagram, przecież jestem totalne beztalencie muzyczne.

Przypomniałem sobie, że mam jeszcze w domu duży garnek po bigosie (wcześniej była impreza urodzinowa), stwierdziłem "co mi tam", przecież nikt mnie nie zobaczy, jak będę robił z siebie idiotę :). Garnek był już pusty, czysty, bigos zjedzony, tylko czekać na telefon, dodatkowo wziąłem gwizdek... i telefon zadzwonił. Po chwili słuchacze mieli możliwość usłyszeć, jak jakiś gość z Gliwic uderza metalową pokrywką o garnek, jednocześnie gwiżdżąc w rytm (!!!), można było odnieść wrażenie, że są to pierwsze takty " Dymu na wodzie". Wygrałem bilet, koncert był wyjątkowy, ale przyznaję, że długo się śmiałem z siebie, szkoda, że nie mam zdjęcia z gwizdkiem w ustach i pokrywką w rękach :)

Konrad Gościniak:

Pozwolicie Droga Redakcjo, iż ja wcielę się w postać mojej córki, 9-letniej Julii. Moja przygoda z DP rozpoczęła się w 2000 roku w Spodku. Byłam wtedy w brzuchu mamy. Rodzice mi opowiadali, iż był niezwykły koncert, koncert ze 100-osobową orkiestrą i z super gościem Roniem Jemesem Dio (szkoda, że już go nie spotkam).

Kolejna wizyta Purpurowych to już moja obecność. Miałam wtedy 2,5 roku i pierwszy raz widziałam Purpurowych w Katowicach (...). Piąty koncert był dla mnie dużym przeżyciem, ponieważ byłam już starsza. Wrocławska impreza z udziałem Steve'a Morse'a przeniosła się na Marsowe Pola, gdzie widziałam DP po raz ostatni. Najbardziej utkwił mi w pamięci moment bisów, gdzie Bogowie Rocka zrobili super żart (kto był, to wie).

Robert Kloczkowski:

(...) Jednak utworem, który zawsze wspominam z sentymentem, i który odwiecznie kojarzy mi się z muzyką tego kultowego zespołu jest nowsza kompozycja - "Contact Lost" z wydanego w 2003 roku albumu "Bananas". Ten trwający zaledwie półtorej minuty instrumentalny utwór został napisany przez gitarzystę Steve'a Morse'a po katastrofie promu kosmicznego Columbia. Nigdy nie przypuszczałem, że w 90 sekundach muzyki można zawrzeć tak wiele przejmujących emocji... Podszedłem do tego utworu bardzo emocjonalnie także ze względu na to, że sam jestem wielkim pasjonatem lotnictwa i kosmonautyki, i realizuję się w tym kierunku. Osobiście podczas wizyty w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego na przylądku Canaveral na Florydzie miałem okazję obserwować start promu kosmicznego, który wywarł na mnie niesamowite wrażenie - czegoś takiego nie zapomina się nigdy! Dlatego też ta kompozycja była mi tak bliska, bo też głęboko przeżyłem tę katastrofę i śmierć astronautów...

Jeszcze większe wrażenie wywarło na mnie koncertowe wykonanie "Contact Lost" podczas koncertu Deep Purple w katowickim Spodku - w lutym 2006, zaledwie kilka dni po tragedii zawalenia się hali Expo w Chorzowie. Ian Gillan zadedykował go poległym gołębiarzom... Cały wypełniony po brzegi Spodek zastygł w miejscu i ze skupieniem wysłuchał przejmującej, dłuższej i melancholijnej interpretacji tego utworu. Dla takich chwil warto przychodzić na koncerty Deep Purple, gdyż każdy jest inny i na swój sposób wyjątkowy!

Grzegorz Buczek:

(...) Jest kilka powodów dla których mam nadzieję na spotkanie z Deep Purple - są to znaki od zespołu:

Znak 1 - Koncert Iana Gillana w Sali Kongresowej. Aż się prosiło, aby Ian będąc w opresji zapytał coś w stylu "Towarzysze, pomożecie?". Na pewno byśmy pomogli. Omal nie doszło do naszej interwencji. Czyli - byliśmy gotowi pomóc Gillanowi w biedzie.

Znak 2 - Ian Gillan ukazuje się kumplowi w Atenach (nic dodać, nic ująć). Jednak o nas pamiętał.

Znak 3 - Po katowickim koncercie, na którym byłem, ukazuje się koncertowa płyta i DVD.

Znak 4 - Ian Gillan i spółka wiedzą, że dużo się wyjeździłem na koncerty, a nawet po bilety i dlatego postanowili przyjechać prawie że do mnie (do Rzeszowa mam 60 kilometrów).

Znak 5 - To ten konkurs.

Kiedyś niektórzy twierdzili, że mi przejdzie. Jak widać nie przeszło mi. Kiedyś musiałem urwać się ze szkoły na koncert, dziś, zamiast pilnować roboty, piszę tego maila.

Także z zespołem Deep Purple jestem blisko, coraz bliżej... Myślę, że najlepszym i wymarzonym finałem tych wszystkich znaków byłoby bliskie spotkanie trzeciego stopnia z zespołem po koncercie. Kumpel by nie uwierzył, ja też bym nie uwierzył...

Zobacz teledysk do utworu "Perfect Strangers"!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deep Purple | konkursy | koncerty | znak | koncert | konkurs | deep
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy