Zakłopotanie i konsternacja

Kumka Olik "Nowy koniec świata", Isound

"Można się tylko z zakłopotaniem i konsternacją podrapać po głowie"
"Można się tylko z zakłopotaniem i konsternacją podrapać po głowie" 

Transformacji Kumki Olik ciąg dalszy. Teraz na tapecie znalazły się cięższe gitary i amerykańska scena indierockowa z lat 90. zeszłego stulecia.

Recenzując poprzedni album zespołu braci Holaków "Podobno nie ma już Francji" (2010) napisałem, że Kumka Olik "mają szerokie horyzonty muzyczne, są niespokojni artystycznie i kierują ucho w stronę świeżych muzycznych trendów". Wszystko to prawda, jeśli za trend uznamy estetyczny kierunek, jaki obrali na ostatnich albumach Arctic Monkeys, bez wątpienia najbardziej twórczy i najbardziej zdeterminowany w ucieczce od zaszufladkowania zespół gitarowego indie. I nie mówimy tu tylko o dłuższych włosach Mateusza Holaka (do niedawna obowiązująca fryzura w Arctic Monkeys), ale tym nieokrzesanym, choć umiarkowanym dociążeniu brzmienia. Na "Nowym końcu świata" nie ma miejsca na popowe pioseneczki, nawet tak udane, jak tytułowy utwór z poprzedniej płyty.

Muzycy Kumka Olik zapowiadali, że siłą dominująca na trzecim studyjnym albumie będą gitary. Rzeczywiście tak jest, a noszona przez Mateusza Holaka podczas zeszłorocznego Open'era koszulka Pavement może być pewnym drogowskazem, w którym kierunku podążyli Kumka Olik. Zespół, jeszcze do niedawna zbyt mocno zauroczony dokonaniami Vampire Weekend, tym razem głębiej zapuścił się w amerykańską muzykę alternatywną z lat 90. i tzw. scenę college-rockową, z całym jej balastem.

Mamy zatem melodyjne, ale też i przesterowane - oczywiście w granicach radiowej przyjazności - gitary ("Bomby", "Na fale"). Są też i przyjemne, zazwyczaj niezobowiązujące refreny ("Szukam się"). Sekcja rytmiczna gra konkretnie, ale też dosyć czytelnie ("Na fale", "Przepowiadanie przez powtarzanie", "To wszystko czego boję się"). Jest też nieodzowne w tym temacie lo-fi ("Wystarczy biec"). I pojawiają się te charakterystyczne zaśpiewy ("Ta zima musi minąć", "W kosmicznym statku nudzę się"). Wreszcie ten depresyjno-pozytywny klimat, który czasami niestety mdli. Bo całą sztuką jest - w czym mistrzostwo osiągnął wspomniany Pavement, a temat w większości spartaczył Weezer - takie wypośrodkowanie nastroju, by nie było ani za słodko, ani zbyt gorzko.

Jest na tej płycie jeden utwór, który wyrasta ponad wszystko, co do tej pory nagrali Kumka Olik. Nie wiem, czy to obecność specjalnego gościa w osobie Wojciech Waglewskiego, ale finałowy "Wyjedźmy stąd" to rzecz zupełnie wyjątkowa. Zapętlona perkusja, kroczący ciężko bas, freakowo-bluesowa gitara, wreszcie kwaśne pływające klawisze. I oczywiście głos lidera Voo Voo, dobiegający jakby z głośnika radioodtwarzacza o naprawdę niskim standardzie. Utwór nieprzeciętny, zasługujący na ocenę nawet 9/10, zdecydowanie zawyżającą średnią "Nowego końca świata". Jednocześnie kompozycja dająca do myślenia i rzucająca pytanie, dlaczego Kumka Olik w poszukiwaniu nowych ścieżek nie wyruszyli bardziej zdecydowanym krokiem właśnie w tym kierunku? Przecież potrafią ze znakomitym efektem!

W recenzji powinno pojawić się tez kilka słów o tekstach, ale niestety na trzecim albumie Kumka Olik nie dali powodów, by dłużej pochylić się nad tą sferą twórczości zespołu. Wciąż są to piosenki skierowane do gimnazjalno-licealno-pierwszorocznikowego odbiorcy. Wystarczy przytoczyć otwierające album "Bomby", w którym podmiot liryczny porównuje zauroczenie do "założenia bomby w głowie". Dodajmy, że teksty te wyśpiewywane zostały dzielącym opinię głosem Mateusza Holaka. Jednym się ten wokal podoba, inni znoszą go z trudem, albo w ogóle.

Po wysłuchaniu "Nowego końca świata" można zrozumieć dlaczego Kumka Olik mogą wywoływać uczucie zażenowania i irytacji, ale też podobać się i ujmować młodzieńczą naiwnością. Teraz już tylko od Ciebie czytelniku zależy, w której grupie słuchaczu się uszeregujesz. Oceny zdecydowanie nie ułatwia wspomniany i najlepszy na albumie "Wyjedźmy stąd", po wysłuchaniu którego - i jednocześnie całej płyty - można się tylko z zakłopotaniem i konsternacją podrapać po głowie.

6/10

Zobacz teledysk "Szukam się":

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas