Years & Years "Night Call": Hedonizm dnia powszedniego [RECENZJA]

Kamil Downarowicz

"Night Call" Years & Years to album, który w zaledwie kilka dni wspiął się na szczyt listy najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii. Czy za tym niewątpliwym sukcesem komercyjnym stoi również sukces artystyczny? Sprawdźcie to razem z nami!

Olly Alexander na okładce płyty "Night Call" Years & Years
Olly Alexander na okładce płyty "Night Call" Years & Years 

Years & Years to projekt, który został założony w 2010 roku przez Mikeya Goldsworthy'ego i Noela Leemana, do którego szybko dołączyli Emre Türkmen, Olly Alexander oraz Olivier Subria. Minęła dekada i z owego składu ostał się jedynie Olly, który uczynił z Y&Y swoje autorskie solowe przedsięwzięcie.

Tę personalną reorientację mogliśmy łatwo zauważyć już w singlach "Crave" i "Starstruck", zapowiadających płytę "Night Call". Olly, jako nowy kapitan, obrał ze swoim muzycznym statkiem kierunek na disco i pop rodem z lat 80. Jest więc tanecznie, lekko, niezobowiązująco, brokatowo i eskapistycznie. Spójrzcie zresztą na samą okładkę tego albumu, na której widzimy Alexandera w pstrokatym stroju syreny. Ten obrazek doskonale obrazuje zawartość "Night Call". Choć szczerze powiedziawszy nie brakuje w tym kosmicznym, zmysłowym koktajlu również łyżki goryczy.

Mówię tu o emocjach i tekstach, którymi dzieli się z nami wokalista. A te, oprócz zachęt do hedonistycznych uciech i korzystania bez skrępowania ze swojej seksualnej energii ("Starstruck", "Crave" czy "A Second To Midnight"), traktują również o miłosnym zawodzie ("Sweet Talker") czy silnej potrzebie bliskości ("Intimacy"). Jeśli jednak spodziewacie się tutaj mroku z ubiegłorocznych płyt The Weeknd czy Dua Lipy to czeka was zawód. Olly uderza bowiem w bardziej sentymentalne, nieraz przesadnie ckliwe tony, które dodają jego muzyce romantycznej mgiełki.

Szczerze powiedziawszy brakuje mi na "Night Call" euforycznych, porywających młodzieńczych hymnów z czasów debiutu Years & Years. Godnych następców "Shine" czy "King" po prostu tutaj nie dostrzegam. I tak, to prawda, że otwierający płytę "Consequences" to dyskotekowy szlagier, który rozgrzewać będzie niejeden klubowy parkiet w tym sezonie, "Starstruck" da się zanucić już po pierwszym przesłuchaniu, a w "Crave" przesterowane dźwięki pianina i syntezatorów przepięknie łączą się z urzekającą linią melodyczną. Wszystko to jest ok. No właśnie - tylko ok. "Night Call" brakuje pewnego ciężaru, wyrazistości i magnetyzmu, który sprawiałby, że puszczałbym ten krążek na okrągło. Za dużo tu też zdartych, popowych klisz i nawet obecność na płycie Eltona Johna i Kylie Minogue na niewiele się tutaj zdaje.

Czy Olly Alexander ma szansę zostać dzięki swojemu najnowszemu wydawnictwu księciem popu? Być może tak. Łatwo da się odczuć, że jest to dla niego nowy początek. Brytyjczyk bez kompleksów wciela w życie swoją popową wizję, która choć nie jest pozbawiona rys, to może być dla wielu przekonująca. Ja, póki co, wstrzymam się z oklaskami, choć z uwagą będę śledzić dalsze kroki Olly'ego. Może któregoś dnia podbije on również moje serce?

Years & Years "Night Call", Universal Music Polska

7/10

PS Years & Years będą jedną z gwiazd Open'er Festivalu w Gdyni (29 czerwca - 2 lipca).

Years & Years o muzyce zdeklarowanejTV Interia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas