Recenzja Wojtek Mazolewski "Chaos pełen idei": Jaki piękny chaos

Tomek Doksa

"Zestawiam ze sobą organizmy piękne" - chciałoby się z Justyną Święs zaśpiewać w numerze otwierającym nowy album Wojtka Mazolewskiego. Jego pozornie chaotyczna kompilacja broni się przede wszystkim dobrymi pomysłami.

Wojtek Mazolewski zaprosił do współpracy licznych gości
Wojtek Mazolewski zaprosił do współpracy licznych gości 

Jeszcze przed premierą, kiedy znana już była nazwa płyty, tytułowy chaos nie wzbudzał większych podejrzeń (no może poza tymi, że skoro to już trzeci krążek Wojtka w przeciągu ledwie kilkunastu miesięcy, to w jego głowie musi się dziać naprawdę sporo), ale kiedy okazało się, że na albumie Mazolewskiego (jednym i tym samym) pojawią się m.in. Vienio, Ania Rusowicz i... Janusz Panasewicz, przyznaję, że zadrżałem.

O ile spotkanie materiału z rewelacyjnej "Polki" sprzed dwóch lat z producentami muzyki elektronicznej interesująco brzmiało już na wejściu wydawnictwa "Polka Remixed" (bo tam była umowna konwencja remiksu, bo tam nawet rapujący Ostry miał "Polkę" zrobić po swojemu), tak z "Chaosem..." sprawa była mniej oczywista. W pierwszych zapowiedziach krążek jawił się jako popjazzowy składak (z mocnym naciskiem na pop), o którego sile miały stanowić przede wszystkim nazwiska zaproszonych tu do wspólnych występów śpiewających (wcześniej wymienieni plus jeszcze m.in. Wojciech Waglewski, John Porter czy Natalia Przybysz) i grających (m.in. Jan Borysewicz) gości. Czystego (i nowego) jazzu miało zaś starczyć raptem na kilka krótkich improwizacji.

Pierwsze na płycie "Organizmy piękne" rozwiewają na szczęście początkowe wątpliwości. Może to i artystyczna fanaberia autora, że do materiału z ostatniej płyty swojego Quartetu dokłada teraz znane i lubiane głosy, albo że na koniec albumu serwuje cover "Day-O (The Banana Boat Song)", który na tle - mimo wszystko - poukładanej całości brzmi jak muzyczny żart na Wojtka 40. urodziny, ale... to połączenie naprawdę działa.

Najmilej zaskakuje zestawienie konceptu Mazolewskiego z Panasewiczem, którego - przyznaję - obawiałem się najmocniej. Ale muzyk znalazł na niego sposób, oddając mu zadziorny (i jak się okazuje idealnie pod niego skrojony) "Punk-T Gdańsk". W życiu nie pomyślałbym o wokaliście Lady Pank słuchając wcześniej tego fragmentu "Polki", tak samo zresztą, jak nie wyobrażałem sobie Wojciecha Waglewskiego w coverze "Get Free" Major Lazer...

A jednak. Jest w tym wszystkim sens, jest muzyczny porządek. Mazolewski trafił z obsadą, ba - trafił nawet z samym sobą, słusznie przejmując w jednym numerze rolę szepczącego wokalisty, co dodatkowo podkreśliło jego autorską wizję całego wydawnictwa. Lepszej kompilacji tylu pozornie nie pasujących do siebie pomysłów i różniących się od siebie gości, w tym roku u nas nie było.

Wojtek Mazolewski "Chaos pełen idei", Agora

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas