Recenzja Ten Typ Mes "Ała.": Daj się dojechać

Tomek Doksa

Specjaliści od rapu, jazzu czy bluesa - nowego Mesa radzę wam dziś posłuchać.*

Z pierwszoligowych hiphopowych graczy, Ten Typ Mes pozostaje tym najodważniejszym i z najbardziej otwartą głową
Z pierwszoligowych hiphopowych graczy, Ten Typ Mes pozostaje tym najodważniejszym i z najbardziej otwartą głową 

Zanim jeszcze album "Ała." się ukazał, ba - zanim jeszcze znany był więcej niż tylko jeden numer z tej płyty, na rapowych forach rozgorzała dyskusja, jak daleko Ten Typ Mes swoim nowym krążkiem "odleciał" i jak niewiele ma on z "prawdziwym" hip hopem wspólnego. Raper na swoim Facebooku uspokajał: "nie lękajcie się. Będzie tam tyle do wyboru, że spokojnie uda się ominąć wygrzane numery i, jeśli kto lubi, zostanie nadal sporo zimnokrwistych potraw", co oczywiście jest zrozumiałe, bo na pewno zależy mu na dotarciu do jak najszerszej widowni, ale tak po prawdzie to do przesłuchania "Ała." nie powinno się nikogo specjalnie namawiać.

Jeżeli na dźwięk otwierającego płytę refrenu "Nic mnie tak nie dojeżdża jak codzienność" (w którym śpiewa także - co trzeba podkreślić - Dawid Podsiadło) słuchacz prędko się nie uśmiechnie i nie poczuje, że to płyta nadająca na jego falach, to najpewniej z filozofią Mesa nie będzie mu po drodze. A ta wydaje się być wciąż bardzo prosta i niezmiennie ta sama: LOVE YOUR LIFE.

"Ała." - czyli rozrywkowy krążek roku - to bowiem ciąg dalszy przewrotnych obserwacji polskiej rzeczywistości w klimacie "Trzeba było zostać dresiarzem" i kolejny mocny dowód na jego daleko zapuszczone muzyczne inspiracje/fascynacje, którymi spokojnie można by obdzielić kilka innych (i nie tylko rapowych) albumów. Tym razem jednak u Mesa bohaterem jest ambitny typ (chciałby w końcu zabrać swą kobietę na "Ride", a nie tylko na film, w którym "gra Vin Diesel"), lubiący stawiać i odpowiadać na życiowe "Pytajniki", ale też świadomy własnych/społecznych ograniczeń. Marzy o gustownym dachu nad głową ("Pokaż mi dom"), o pustym inboksie ("Jeden mail"), ale wie też, że czasem to "Ty masz ten dar, ten dryg, o którym ja marzę tylko". Ten typ właśnie - raz niedoświadczony świeżak za samochodowym kółkiem, kiedy indziej zapalony fan kanału Brazzers. Ty? Może twój brat albo sąsiad? Wszystko zależy od tego, w którym numerze "Ała." spróbujecie się odnaleźć.

Może być to przezabawny utwór "Nieiskotne" (o ile masz kota i wiesz co znaczy jego spojrzenie), może "Book Please" (jeśli też "łakniesz treści"), byle tylko nie był nim "Ale psa byś przytulił", bo jak słusznie zauważa Mes - w czasach pogoni za równouprawnieniem zwierząt i wszystkim co eko, nie może zginąć "ta krzywda", której doznaje człowiek. Złośliwi będą tłumaczyć, że to płyta przekombinowana w formie, że Mes po "Dresiarzu" zbyt dużo czasu spędził na oglądaniu "Vice'a" zamiast skupić się na swoich korzeniach, jednak "Ała." to dokładnie takie rozwinięcie artystycznej myśli "Mesiwa" - rapera, felietonisty i biznesmena - na jakie liczyłem.

Dobór tematów, operowanie słowem, jak i wpuszczenie na album choćby Korteza (autor muzyki w "Jak nikt") czy Maxa Fiszera ("Pytajniki") to zresztą najlepsze dowody na to, że z pierwszoligowych hiphopowych graczy, Ten Typ pozostaje tym najodważniejszym i z najbardziej otwartą głową. A że od ortodoksów dostanie być może za to cięgi? "I wtedy spogląda na mnie kot, kot / Co było tak istotne już jest not, it's not.".

*Rym inspirowany utworem "Mój terapeuta"

Ten Typ Mes "Ała.", Alkopoligamia

9/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas