Recenzja Solange "When I Get Home": Ta siostra z lepszą muzyką

Albumy wydane z zaskoczenia to nic nowego, nawet w przypadku największych gwiazd. Po raz kolejny dostajemy też dowód na to, że wielkie zapowiedzi nikomu nie są specjalnie potrzebne.

Solange na okładce płyty "When I Get Home"
Solange na okładce płyty "When I Get Home" 

Solange zawsze była w cieniu Beyoncé, swojej starszej siostry, ale postrzeganie jej tylko i wyłącznie przez ten pryzmat to niewybaczalny błąd. Jej muzyka, od niezłego, debiutanckiego "Solo Star" po przełomowe dla niej "A Seat at the Table" zrobiła sporo zamieszania i wprawiała w zachwyt nie tylko słuchaczy, ale i recenzentów. Nie zmieniła biegu historii, nie zmuszała też krytyki do tworzenia wymyślnych historii o inspiracjach, wpływach i innych rzeczach, które teraz są bez znaczenia. Ona po prostu była. Na odpowiednim, najczęściej wysokim, poziomie.

"When I Get Home" też raczej nic nie zmieni, ale przypomina trochę sytuację z 2016 roku. Najpierw pojawiają się pogłoski o płycie i robi się podchody. Kiedy ta jest już dostępna w serwisach streamingowych, prawie cały świat wpada zachwyt. Chwilę później emocje opadają, a na całość można trzeźwo spojrzeć, bez tej całej marketingowej otoczki i... zachwyt ciągle jest. I z każdym odsłuchem jest jeszcze większy, bo za co chwila odkrywa się coś nowego, nawet... gości, o ile wcześniej nie pozna się pełnej tracklisty.

Na tym polu nowy album Solange oferuje sporo niespodzianek. Tutaj Playboi Carti dba o hooki, Gucci Mane udowadnia, że ciągle trzyma formę, a jeszcze gdzie indziej swoje kilka groszy dorzucają legendarni raperzy Scarface i Devin the Dude. A to przecież nie wszyscy.

Solange potrafi wciągnąć słuchacza w swój własny, czasami ciężki do zrozumienia świat. Tym razem depresja, trudności życia codziennego, walka ze spełnianiem oczekiwań i nierównościami społecznymi schodzą na dalszy plan. Tutaj przede wszystkim liczy się rodzinne miasto, Houston, któremu została poświęcona znaczna część albumu. To nie są wycieczki po najciemniejszych zakamarkach metropolii - to klisze przypominające stare czasy. To reminiscencje, które dodatkowo zyskują na kilku skitach, pełnych sampli i dialogów. Dzięki temu "When I Get Home" to także przeżycie dla tych, którzy swój rodzinny dom mają daleko od siebie.

Młodsza z sióstr Knowles zmieniła się na przestrzeni lat. Potrafi dobrze pisać i świetnie dobierać współpracowników. Jej wybory producentów i kompozytorów są odważne, ale zwycięskie, a tutaj jest doskonały na to przykład. O ile "When I Get Home" może się "tylko" podobać w sferze wokalnej, to już musi zaimponować muzycznie, bo dzieją się tu rzeczy kosmiczne.

Album jest bardziej stonowany i wyciszony od poprzednika. Nie ma tak nośnych utworów jak "Don't You Wait" czy potężnego, wybijającej się kompozycji, jak to było w przypadku "Cranes in the Sky". Produkcja jest dość oszczędna, ale skrywa wiele smaczków, których nie sposób odkryć za pierwszym razem. Początkowo można odnieść wrażenie, że zlewa się w całość, a przecież jak daleko od siebie stoją takie "Things I Imagined" i genialny "Sound of Rain". Pełno tu elektroniki, przypominającej chłodny, deszczowy Londyn, czuć ducha alternatywnego r'n'b, dużo jazzu wprowadzają Standing on the Corner.

Kto by się też tu spodziewał takich postaci jak Earl Sweatshirt czy Panda Bear? Dodajmy do tego Pharrella, który przypomina, że jest najważniejszym producentem w XXI wieku, i Metro Boomina, najważniejszego obecnie beatmakera hiphopowego. Piękna, doskonała muzyka.

Solange na "A Seat at the Table" zerwała z łatką utalentowanej, ale ciągle niedocenionej artystki. Ciągle notuje progres, cały czas zaskakuje, spełniła wszystkie oczekiwania i powoli może szykować się do zajęcia tronu najlepszej artystki tej dekady. A to już jest naprawdę wielki wyczyn.

Solange "When I Get Home", Sony Music

8/10

PS Solange wystąpi w Polsce 31 maja podczas Orange Warsaw Festival 2019.

Anielica Solange Knowles

Solange Knowles, młodsza siostra Beyonce Knowles, pod koniec sierpnia 2008 roku wydała swoją drugą płytę "Sol-Angel and the Hadley St. Dreams". Impreza z okazji premiery albumu odbyła się w Las Vegas.

fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media
fot. Denise TruscelloGetty Images/Flash Press Media


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas