Recenzja Organek "Czarna Madonna": Wszystko OK

Tomek Doksa

"Jesteśmy piękni, trzydziestoletni" - za ten i kilka innych refrenów na nowej płycie, Organkowi będą wdzięczni nie tylko jego rówieśnicy.

"Czarna Madonna" to najlepsza płyta Organka
"Czarna Madonna" to najlepsza płyta Organka 

Dekadę temu debiutował ze starym składem Sofa (do dziś "Ona Movie" z jego repertuaru to jeden z najlepszych polskich numerów nowego wieku), osiem lata później wydawał solówkę "Głupi", a w następnym roku brał udział w swojej pierwszej przygodzie z Męskie Grania Orkiestra. Wtedy jeszcze jako jeden z kilku muzyków, w 2016 - już jako szef zespołu.

Kiedy więc na "Czarnej Madonnie" śpiewa: "Hardkor i disko, widziałem już wszystko" mam wrażenie, że też podsumowuje ostatnią dekadę. Że daje do zrozumienia, że jeśli niektórzy brali "Głupiego" tylko za kolejny przykład jego muzycznych poszukiwań, tak "Czarna Madonna" jest już potwierdzeniem słusznie obranej po Sofie drogi.

Dziś "Może trochę więcej piję, trochę mniej śpię / Poza tym wszystko, wszystko OK" - relacjonuje w najlepszym na płycie utworze "Wiosna", który z miejsca pokochają "piękni trzydziestoletni", nie tylko przez zobowiązujący refren. Gdy go pisał, najprawdopodobniej był jeszcze w ich wieku, ale że chwilę po premierze płyty stuknie mu czterdziestka, jest więc co wspominać.

W samej już muzyce pełno jest na nowym krążku odniesień do najlepszych tradycji gitarowego grania, na których Tomek musiał się wychować. Jest blues, jest brudny hard rock, folk, są ukłony dla punku. Numery dla fanów stylistyki spod znaku Foo Fighters czy The Dead Weather, ale i w klimacie rockowych bardów z noblistą Dylanem na czele.

Jeśli ktoś zatem dobrze bawił się przy "Głupim", "Czarną Madonną" powinien być zachwycony. Raz, że autor całego zamieszania konsekwentnie podąża obraną przez siebie drogą, dwa - że w tej roli wypada bardziej niż przekonująco (gdyby podsumować cały materiał jednym utworem byłby to na pewno wymowny już z nazwy "Get It Right"). Kto z kolei poznał Organka całkiem niedawno, przy okazji Męskiego Grania, znajdzie tu rozwinięcie jego artystycznych ambicji, które dało się słyszeć na festiwalowych scenach w różnych zakątkach kraju.

Wyszła mi z tego słodka laurka? No cóż, wcale tego nie planowałem. Mógłbym co prawda się czepiać, że brakuje mi na tej płycie tekstów równie bezpośrednich jak choćby ten we "Wiośnie", mniej poetyckich a bardziej dosadnych, życiowych, ale i tak nie wpłynęłoby to mocno na ocenę całości. Organkowi trzeba przede wszystkim oddać, że właściwie wyważył na "Czarnej Madonnie" proporcje (nie przesadził z angielszczyzną i mam nadzieję, że nigdy tego nie zrobi) i zadbał o odpowiednią dramaturgię wydawnictwa. Nie powiem Tomek, że teraz "moja miłość do ciebie płonie jak Mississippi w ogniu", bo od takich deklaracji będziesz miał na pewno zasłuchane w nowej muzyce fanki, ale że to twoja najlepsza płyta, muszę wspomnieć koniecznie.

Ørganek "Czarna Madonna", Mystic Production

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas