Recenzja Michał Szpak "Dreamer": Piękny jest ten sen

Kamil Downarowicz

Jeden z najbardziej kolorowych ptaków polskiej sceny muzycznej powraca z drugim w swojej karierze albumem studyjnym. Albumem, na którym mierzy się z własnym wizerunkiem, a także opowiada o tkwiących w nim emocjach i wartościach, w jakie niezmiennie wierzy. Czy Michał Szpak ma w 2018 roku szansę zaczarować publikę, podobnie, jak robił to już wielokrotnie w przeszłości?

Michał Szpak na okładce płyty "Dreamer"
Michał Szpak na okładce płyty "Dreamer" 

Jest rok 2011. Młody, ekscentrycznie ubrany chłopak obdarzony mocnym, rockowym głosem budzi wśród oglądających "X Factor" skrajne emocje. Jedni wyzywają niekonwencjonalnego uczestnika programu od najgorszych, drudzy zachwycają się jego mocnym rockowym głosem i dziwnymi, odjechanymi kreacjami, w jakich pokazuje się na scenie. Ten chłopak to właśnie Michał Szpak. Ostatecznie zajmie on w tvn-owskim talent show drugie miejsce.

Michał Szpak - sceniczny kameleonINTERIA.PL

Potem nagra debiutancką płytę "Byle być sobą", która pokryje się platyną. Na przestrzeni lat stanie się też jednym z najbardziej wyrazistych rodzimych artystów, za co otrzyma szansę reprezentowania Polski w Konkursie Eurowizji 2016 z piosenką "Color Of Your Life". I choć nie wygra, to zdoła zdobyć serca wielu Europejczyków i jeszcze bardziej skonsolidować wokół siebie fanów.

Z tych wszystkich powodów "Dreamer" był naprawdę wyczekiwanym albumem, który miał potwierdzić klasę muzyka. Czy tak się stało? Oj, tak. W porównaniu do "Color Of Your Life" nastąpił duży progres. Kompozycje są bardziej złożone, dojrzalsze, czerpiące z większej palety stylistycznej. Ci, którzy kojarzą Szpaka jako rozwrzeszczanego i przesadnie rozemocjonowanego wokalistę naprawdę mogą się zdziwić zawartością tej płyty. Wygląda na to, że duetowi producentów Sławomir Sokołowski/Aldona Dąbrowska udało się powstrzymać wokalistę przed operowaniem zbyt wysokimi partiami melodycznymi, które w przeszłości bywały naprawdę nieznośne.

Na "Dreamer" wokalista jest dużo bardziej subtelny, momentami wręcz wyciszony, dawkujący emocje. Mowa tutaj choćby o jazzującej balladzie "Let Me Dream", w której przenosimy się do zadymionej, nowojorskiej knajpy lat 50., gdzie zamiast Franka Sinatry za mikrofonem stoi Michał i niemal wyszeptuje nam całą piosenkę do ucha. I choć daje się tu odczuć pewien manieryzm, jest to bardzo ciekawa próba w wykonaniu polskiego artysty.

W zdecydowanie wolniejszym tempie utrzymana jest również zaaranżowana w całości na pianino "Rainbow". Delikatne dźwięki spadają na nas w intymnej atmosferze, pozostawiając sporo przestrzeni dla kojącego wokalu.

Ale, tak jak wspomniałem wcześniej, album jest mocno zróżnicowany, dlatego obok refleksyjnych utworów, pojawiają się także te z zupełnie innych rejonów. Entuzjaści rocka z pewnością zwrócą uwagę na z wolna rozkręcający się, ale mocny w refrenie "Dreamer" ("Thanks To You My Friend"), podbity smyczkami "King of Season" i uroczy, akustyczny "Sweet Cherry". Intrygująco wypada "Blue Moon" inspirowany popem z lat 80. oraz "Don't Poison My Heart" ze świetnym, energetycznym refrenem, dosłownie wybuchającym po ascetycznych zwrotkach, w których słyszymy jedynie pojedyncze uderzenia w klawisze.

Elementy jazzu pojawiają się ponownie w kawałku "Stronger" płynącym sobie lekko w chilloutowej otoczce, wprowadzając tym samym przyjemny, niezobowiązujący klimat. Na koniec dostajemy zaś "Ways to Stars", gdzie muzyka klasyczna (!) zlewa się nieoczekiwanie w pasjonującą całość z gitarowymi zabrudzeniami tła.

"Marzyciel" Michał Szpak - premiera płyty "Dreamer"

Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter
Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter
Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter
Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter
Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter
Zobacz zdjęcia Michała Szpaka z premiery płyty "Dreamer"Artur ZawadzkiReporter

A minusy? Te niestety da się wyłapać. Cała płyta nagrana jest po angielsku, a Szpak operuje tym językiem w specyficzny sposób, który potrafi momentami drażnić. Mam też wrażenie, że produkcyjnie dałoby się wycisnąć z "Dreamer" więcej. Stąd też na przestrzeni poszczególnych kawałków da się wyczuć pewną monotonię, brak świeżych pomysłów.

Mimo tych niedociągnięć albumu słucha się naprawdę dobrze. Okazuje się bowiem, że Michał Szpak ma odwagę nie tylko oryginalnie się ubierać i wyglądać, ale ma również odwagę do szukania nowych środków wyrazu artystycznego. Na "Dreamer" nie powiela schematów, nie kopiuje nieudolnie samego siebie, a wręcz odwrotnie - eksperymentuje i zapuszcza się w rejony, które były mu do tej pory nieznane. Te poszukiwania mogą z pewnością się spodobać i warto się z nimi zapoznać.

Michał Szpak "Dreamer", Sony Music Polska

8/10

Michał Szpak o karierze muzyka w PolsceNewseria Lifestyle/informacja prasowa


Którym Michałem Szpakiem jesteś dzisiaj? 
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas