Recenzja Ewelina Lisowska "Ponad wszystko": Wyłączamy niskie ceny
Paweł Waliński
Przy poprzedniej płycie utyskiwałem na odejście Eweliny od (nawet potencjalnego) rocka. Czy teraz jesteśmy o reklamę supermarketu RTV i jedną płytę w owym odejściu dalej?
"Narysuj mi cały świat / pociągnij kreskę" - śpiewa w "Zakochaj się" Ewelina. Chodzi oczywiście o ciemną kreskę na papierze, a nie białą na lusterku, co mogłoby być poniekąd symboliczne dla jej rozbratu z rockiem i przysiad w strefie bezpieczeństwa mainstreamowego popu. Dyskutować o jakości tego wyboru ani nie byłoby sensu, ani nie mielibyśmy prawa. Szczęśliwie "Ponad wszystko" to nie parcie na złamanie karku w złą drogą, ale słuszny krok wstecz, w kierunku własnych muzycznych korzeni i coś ocierające się o "alternatywę". Choć za wcześnie, by otwierać szampana.
Bo takim "Czarnym pasem", który rozdziewicza płytę, światowych scen Ewelina raczej nie zawojuje. Ot, średniopółkowy pop, jakiego w kraju i poza nim zatrzęsienie. Cięższe podbicie w refrenie trochę tu sytuację ratuje, ale do miodu daleko. Wspomniane "Zakochaj się" ląduje w kolejnej bezpiecznej strefie, a mianowicie big bandowego retro. To znów trochę oklepana sytuacja, którą zgrała przecież do cna już Margaret. Ciekawiej jest w "Na noże", gdzie słyszalne są łapki Damiana Ukeje (jest wespół z Jakubem Mańkowskim producentem płyty). Przynajmniej tak wydawałoby się po frazowaniu, a że nowy album Ukeje recenzowałem ze dwa tygodnie temu, to za ten sąd kładę dłoń na pieńku. Fajnie to zrytmizowane i nawet jeśli stadionów nie porwie, to nie boli.
Sztosem jak na tę płytę jest śliczny, nagrany z Czesławem Mozilem "W domu zabawek". Nawet jeśli z owego domu wydobywa się delikatny swąd new-age'owej naftaliny. Pamiętacie współpracownicę Mozila, Mademoiselle Karen? To właśnie ten trop. Świetnie wypada produkcyjna perełka w postaci "Mniej więcej". Użycie chórków jako czynnika rytmicznego działa tu znakomicie. A że lustrzany patent zastosował Ukeje na swojej własnej płycie, to już inna sprawa.
Cieszy natomiast jedno. Że idąc w płytę głębiej w uszy bije jedno wrażenie. Że w przeciwieństwie do poprzedniej płyty Lisowskiej, "Nowych horyzontów", tutaj ktoś komponując i produkując najzwyczajniej w świecie - myślał. Dobrze uwypuklone są atuty Eweliny, materiał pozwala jej zastosować różne środki wyrazu, przez co nie brzmi jednowymiarowo. Lepsze z kolei mogłyby być teksty, choć to i tak jak na polską muzykę mainstreamową poziom raczej przyzwoity.
Olimp jeszcze daleko. Ale jak wcześniej wspinanie się tam w przypadku Lisowskiej zdawało się jednak trudem godnym Syzyfa, tak tutaj słychać, że któreś tam podejście może się udać. Przede wszystkim wypadałoby wyrugować trochę monotonii unaoczniającej się w wolniejszych numerach. Ale źle nie jest i w przyszłości pewnie będzie tylko lepiej. No, chyba że znowu "włączy niskie ceny".
Ewelina Lisowska "Ponad wszystko", Universal Music Polska
6/10