Reklama

Recenzja Crystal Castles "Amnesty": Zamek z piasku, który runął

Czy Crystal Castles ma rację bytu bez Alice Glass? Wsłuchując się w 33 minuty muzyki, którą Ethan Kath wraz z nową wokalistką, Edith Frances, wypuścili właśnie w eter, można mieć co do tego wiele wątpliwości.

Czy Crystal Castles ma rację bytu bez Alice Glass? Wsłuchując się w 33 minuty muzyki, którą Ethan Kath wraz z nową wokalistką, Edith Frances, wypuścili właśnie w eter, można mieć co do tego wiele wątpliwości.
Nie zdziwiłbym się, gdybym za jakiś czas przeczytał newsa o rozpadzie zespołu /

Jeżeli cofnęlibyśmy się w czasie o osiem lat i z ciekawości odpalilibyśmy dowolny hipsterski serwis poświęcony muzyce, to z całkiem sporym prawdopodobieństwem naszym oczom ukazałby się artykuł wynoszący pod niebiosa pewną dwójkę electro punkowych obdartusów. Nic dziwnego, w końcu ta ekstrawagancka para ukrywająca się pod szyldem Crystal Castles, wdarła się ze swoimi dzikimi 8-bitowymi rzężącymi melodiami wprost do głów szukających mocnych muzycznych wrażeń młodych ludzi. Alice Glass, chcąc nie chcąc, stała się rzeczniczką wszystkich mrocznych freaków, którzy dzisiaj pewnie w swoich opisach na Tinderze, dodawaliby takie słowa kluczowe jak: nihilizm, hedonizm, narkotyki, sarkazm. I co z tego, że nie potrafiła śpiewać, skoro na scenie robiła taką zadymę, że niektóre koncerty trzeba było przerywać w trosce o jej bezpieczeństwo, a w studiu Ethan na maxa przetwarzał komputerowo wokal swojej koleżanki. Glass stała się symbolem i już wkrótce zasiadła na tronie listy najbardziej "cool" muzyków w głosowaniu czytelników magazynu NME.

Reklama

Po wydaniu trzech albumów zadziorna brunetka oświadczyła, że opuszcza zespół. Zrobiło się nieprzyjemnie. Pojawiły się wzajemne oskarżenia, pretensje i żale. Alice ogłosiła, że rozpoczyna solową karierę, bo tylko w ten sposób może się nadal artystycznie rozwijać, a Kathowi nawet do głowy nie przyszło, żeby rozwiązać CC. W końcu to on tworzył całą muzykę, trzymał pieczę nad produkcją i ostatecznym kształtem longplayów. Niewdzięczna robota, no bo jak zamkniecie oczy i pomyślcie "Crystal Castles" to widzicie jego twarz, czy może żeńskiej połowy duetu? No właśnie. Tym cięższe zadanie stanęło przed Edith Frances. Wystylizowana na przedwojenną pensjonariuszkę blondynka okazała się posiadać równie wielkie "talenty" wokalne co poprzedniczka. I na tym chyba podobieństwa się kończą, bo na scenie Frances przypomina bardziej potulnego misia koalę niż dzikie zwierzę spuszczone ze smyczy. Reakcje fanów na pierwsze koncerty CC w nowym składzie były, delikatnie rzecz biorąc, nieprzychylne. Czy "Amnesty" ma szansę zmienić ich nastawienie?

Płyta zaczyna się dość zaskakująco. Słychać, że Kath śledzi modne trendy, bowiem "Femen" to porządna dawka trapu wzbogacona o sampel "Smells Like Teen Spirit" , w którym pojawia się... belgijski chór Scala & Kolacny Brothers. Apetyt się zaostrza. I wtedy wchodzi "Fleece", będąca typową dla CC, chropowatą electro-piszczałką. Czy my przypadkiem już tego nie słyszeliśmy jakieś... milion razy? Od tej myśli odciąga nas "Char", chyba najlepszy numer na płycie. Edith śpiewa czysto, melodyjnie, wręcz dziewczyńsko. Klawisze zaś bulgoczą, wyzierając duszne, electro clashowe opary. Jest dobrze. Tym bardziej zirytować się można trzema kolejnymi kawałkami: "Enth", "Sadist" i "Teach Her How To Hunt", brzmiącymi jak odrzuty z debiutanckiego wydawnictwa. Moc wraca jeszcze na chwilę w prostym i eterycznym utworze "Chloroform", który mógłby służyć jako soundtrack pod narkotycznego bad tripa, gdzie wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, a cienie na ścianie przyjmują przerażające kształty. Na powierzchnię wyciąga nas taneczny "Frail", ale tutaj możemy co najwyżej pokiwać chwilę głową, a nie rzucać się na parkiet. Nawet dudniący bas w "Concrete" wypada jakoś nieprzekonywująco i pozbawiony jest tej pierwotnej energii, do której przyzwyczaili nas Kanadyjczycy. Sama Frances też wypada średnio. Momentami można mieć wręcz wrażenie, że próbuje nieudolnie naśladować swoją poprzedniczkę, a ze swoim partnerem z zespołu jakoś niespecjalnie umie się dogadać.

Jaka jest przyszłość Crystal Castles? Nie zdziwiłbym się, gdybym za jakiś czas przeczytał newsa o rozpadzie zespołu. Sad but true. Czekam też, co dobrego przygotuje dla nas Alice. Jej pierwsze solowe kompozycje, które można usłyszeć w sieci, brzmią naprawdę nieźle. A o to, by cały album prezentował się lepiej od "Amnesty", naprawdę nie będzie ciężko.

Crystal Castles "Amnesty", Universal Music Polska

5/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Crystal Castles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy