Porter/Karczewska "On the Wrong Planet": Z "Idola" z idolem [RECENZJA]

Paweł Waliński

Góra z górą się nie zejdzie, a uczestniczka (dotarła do etapu teatralnego) piątej edycji "Idola" z nestorem polskiej muzyki niezależnej, jak najbardziej. I to z jakim, cholera, efektem!

John Porter wydał album z Agatą Karczewską
John Porter wydał album z Agatą KarczewskąAKPA

Portera nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Choć może jednak, bo o ile większość z was zna go pewnie praktycznie tylko z duetów z Anitą Lipnicką albo Nergalem na pierwszej płycie Me and That Man, to w résumé ma również założenie pierwszej iteracji zespołu Maanam (jeszcze jako Maanam - Elektryczny Prysznic), jak i jedną z najlepszych i najważniejszych płyt polskiego rocka lat 80., a mianowicie genialne "Helicopters" Porter Band. Cieszy więc, że gitary nie zawiesza na kołku, tylko wraz z cokolwiek jeszcze zieloną (jedna płyta, nominowana do Fryderyka "I'm Not Good at Having Fun", 2019) Agatą Karczewską daje nam płytę, która brzmi jak alternatywne country pożenione z Jefferson Airplane.

Takie skojarzenie budzi już otwierająca album "3 Morning Whiskey In". Sixtiesowa, dobrze zaćpana sekcja rytmiczna niesie numer, który w epoce wrzucania LSD zamiast fotek na Insta, mógłby za oceanem stać się niemałym przebojem. Dla Portera, taki trip o jakieś pięćdziesiąt lat, do czasów, kiedy jeszcze na uniwersytecie w Sussex paradował w dzwonach i grywał w knajpach, to pewnie jakaś strefa komfortu. Dla Karczewskiej przeciwnie - te czasy może znać najwyżej z archiwalnych nagrań audio i video. Nieliche wrażenie więc robi, jak doskonale znajduje się w garage-rockowym klimacie, robiąc bezczelne wrażenie, że nie młoda warszawianka przed nami stoi, ale bez mała, sama Grace Slick. Brawo.

"Devil in You" bliżej już gothic country. Jest w tekście o kopaniu dziury w drodze na własny pogrzeb, jest o diable, ponure to jak coś z repertuaru Slim Cessny albo Handsome Family, czyli wszystko się zgadza. "News" to już dosyć czyste, mainstreamowe country z lekką nutą rockabilly w końcówce. Numer może słabszy od poprzednich, ale pozwala zauważyć, jak zręcznie Karczewska swoim rozedrganym wokalem potrafi wejść w buty niegdysiejszych diw gatunku, na czele z Dolly Parton czy June Carter Cash, czy też bardziej współczesnych, pokroju Neko Case.

"Summer '70" szczęśliwie znów jest jeffersonowską pogonią za białym królikiem po jakiejś psychodelicznej pustyni. Tylko, że jak my gonimy królika, tak nas goni śmierć. Natomiast partii gitary w "Personal Hell" nie powstydziłby się sam Neil Young, choć on pewnie inną ukuł byłby tu frazę wokalną. Numer to jednak absolutnie przedni. Podobnie jak "Breathing Fire", które równie dobrze co nasz duet mógłby nagrać Ryan Adams. Ryan, nie Bryan, czyli ten fajny, nie ten niefajny. I tak to wygląda przez właściwie całą płytę, więcej zdradzać nie ma sensu. Może najwyżej stwierdzić, że wiarygodne to granie do poziomu, przy którym słuchając czujemy pod zębami przydrożny pył. A że prerii u nas jak na lekarstwo, tym większe to osiągnięcie.

Nie wiem na ile alternatywne country znajduje sobie w naszym kraju konsumenta. Sama świadomość istnienia takiego gatunku wydaje się bardzo niszowa, środowiskowa, nie mówiąc już o jakiejś masowej popularności. Czy ten album będzie przepustką na łono gatunku dla nowych słuchaczy? Nie wiem. Wiem za to, że to w swojej kategorii płyta świetna i być może jedna z lepszych płyt, jakie ukażą się na polskiej ziemi w bieżącym roku. Chapeau bas.

Porter/Karczewska "On the Wrong Planet", Mystic

9/10

Okładka płyty "On the Wrong Planet"materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas