Reklama

Matteo Bocelli "Matteo": Dość ojcowskich rad [RECENZJA]

Po tej płycie nikt już nie powie o nim "syn włoskiego tenora". Pięć lat po nagraniu duetu "Fall On Me" z ojcem Andreą Bocellim i dwa lata po premierze debiutanckiego singla "Solo" włoski piosenkarz wydał swój pierwszy album. Matteo zaczął sam pracować na swoje imię.

Po tej płycie nikt już nie powie o nim "syn włoskiego tenora". Pięć lat po nagraniu duetu "Fall On Me" z ojcem Andreą Bocellim i dwa lata po premierze debiutanckiego singla "Solo" włoski piosenkarz wydał swój pierwszy album. Matteo zaczął sam pracować na swoje imię.
Matteo Bocelli wydał pierwszy solowy album /AKPA

Każdy, kto sięga po tę płytę pewnie zastanawia się, co Matteo nam na niej zaprezentuje. Czy będzie to coś własnego, czy pójdzie śladami ojca, czyli w klasykę, a może wymiesza gatunki. Jego koncerty z serii "A Night With Matteo World Tour" też nie dają jasnej odpowiedzi na to pytanie, bo oprócz kilku własnych utworów, śpiewa tam znane już wszystkim przeboje: zarówno klasyczne, jak i... popowe. I właśnie na tym albumie posłuchamy tylko popu: ambitnego, triumfalnego, w dobrym smaku.

Domyślam się, że dla Bocellich muzyka jest sprawą rodzinną. Kiedy nosisz jedno z najbardziej znanych nazwisk we włoskiej muzyce, oczekiwania innych - wytwórni płytowych, rodziny, publiczności, prasy - mogą być ciężarem nie do zniesienia. Jednak jedną z natychmiast zauważalnych cech 25-letniego Matteo Bocellego jest wrodzony spokój ducha, będący doskonałą emanacją uprzejmych manier. Sam Matteo podkreślał kilkukrotnie w wywiadach, że mimo wychowania w domu, gdzie słuchało się przede wszystkim muzyki klasycznej, to w jego duszy i sercu od zawsze grał pop. Teraz Matteo Bocelli zrobił krok do przodu i jest gotowy do lotu na własnych skrzydłach. Stąd też pewnie nazwa albumu - po prostu "Matteo", dla podkreślenia, że to właśnie cały on. Tylko on. Zapewne z tego samego powodu nie ma żadnych duetów. Prawie godzinny album wypełniony jest tylko głosem Matteo, co jest raczej powodem do zadowolenia. Bo to piękny, poruszający głos, który uderza w czułe struny. Jego muzyka, nieważne jaka by nie była, broni się sama, dzięki właśnie doskonale wyszkolonemu od najmłodszych lat głosowi. 

Reklama

Praca nad albumem trwała trzy lata. Początkowo miał się nazywać "Fasi", co z włoskiego oznacza "fazy", które miały symbolizować różne etapy dorastania utalentowanego Włocha. W 12 utworach (14 w wersji deluxe) swojego debiutanckiego albumu "Matteo" operowy styl wokalny jego ojca ustępuje miejsca wyraźnemu popowemu podejściu, które obejmuje ballady, a także utwory o szybszym tempie. 

Właściwie tylko dwa utwory - "For you""Fasi" - można zaliczyć do tych rytmicznych, reszta to zdecydowanie spokojniejsze propozycje. Jak na przykład "Beautiful Disaster", który z wszystkich utworów powstał najwcześniej, bo w tym samym dniu, co debiutanckie "Solo", którego mi bardzo zabrakło na tej płycie. Matteo bronił się, że ten utwór nie pasuje do klimatu płyty, jednak "Solo" i pierwszy solowy album, według mnie, jakoś idą w parze. Czy tylko mnie się tak wydaje?

Kolejnymi balladami, którymi Matteo czaruje to chociażby "I'm Here", "Me Or You" czy "Piove (Solo L'amore)". Tak, dobrze widać. Nie zabrakło włoskojęzycznych utworów. Jest ich łącznie pięć (w wersji deluxe sześć). Plus za to, że Matteo wie, co chce nam przekazać, bo nie znam języka włoskiego, a mam wrażenie, że wiem, co Matteo chce nam wyśpiewać. Czuć, że ma tę wolność i swobodę robienia na swój sposób tego, co kocha.

Utwór, który zasługuje na osobny wątek to z pewnością "Chasing Stars", czyli przejmująca ballada o niezwykłej więzi ojca z synem. Przesłanie dotyczy tematu rodziny i odnalezienia siebie, mówi jak ważne jest pozostanie wiernym sobie. Nie zapominajmy, że Matteo wciąż się rozwija i uczy, kim jest - tak jak każdy 25-latek. Jestem zatem ciekawy, co jeszcze nam pokaże. Przy tym utworze Matteo współpracował z braćmi Sheeranami: Edem i Matthewem. 

Całość albumu jest bardzo podobna do stylu Eda Sheerana (zresztą wielkiego idola Matteo). Jeżeli lubicie twórczość Eda, to posłuchajcie Matteo. Myślę, że też dostrzeżecie podobieństwa. Mimo wszystko, próbuje znaleźć swoje własne brzmienie, zbudować własną karierę. Ten album ją buduję.

Matteo Bocelli, "Matteo", Universal Music Group

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Matteo Bocelli | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy